Kobieta ma na koncie 49 mandatów wartych około 20 tys. złotych. Odzyskanie pieniędzy za niezapłacone mandaty Holendrzy zlecił polskiej firmie KRUK SA. To pierwsze takie porozumienie w Polsce, które spowoduje lawinę podobnych umów dotyczących także innych państw.
Za granicą na stałe pracują 2 mln naszych rodaków, do tego dochodzi kilkanaście milionów podróżujących na wakacje. Parkujemy gdzie się da, nie płacimy kar, a mandaty często wyrzucamy do kosza. Taka bezkarność kierowców właśnie się kończy.
- Holenderska firma windykacyjna CCP zleciła nam do obsługi sprawy niezapłaconych mandatów, bo dotyczą one naszych rodaków. Pozyskała niezbędne dane dłużników z polskiej Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Holenderscy koledzy doszli do wniosku, że najskuteczniejsze będzie egzekwowanie tych zaległości tutaj, na miejscu, przy udziale polskich windykatorów - mówi Piotr Krupa, prezes firmy KRUK SA.
Pierwsze 300 osób otrzyma wezwania do zapłaty mandatów za złe parkowanie na terenie Holandii jeszcze w tym miesiącu. Aż 95 proc. kar dotyczy pracowników sezonowych i turystów. Średnio mają do zapłacenia 400 zł mandatu wraz z opłatą administracyjną. Stąd rekord naszej rodaczki, która zebrała aż 49 mandatów na około 5000 euro, czyli ponad 20 tys. zł!
Zaległości z niezapłaconych przez Polaków mandatów, ściąganych przez KRUK SA, powstały w ostatnich trzech latach. Wierzycielem są gminy, tak więc - w odróżnieniu do mandatów policyjnych - możliwa jest ich windykacja na terenie całej Unii Europejskiej. Zgodnie z holenderskim prawem takie osoby czeka utrata pozwolenia na pracę, wpis do tzw. Recidiveregister - rejestru notorycznych przestępców, a zatrzymane do kontroli przez holenderską policję mogą nawet stracić samochód.
Co się dzieje z mandatami nałożonymi na polskich kierowców w innych krajach świata?
- Do nas nie trafiają. Zresztą zgodnie z przepisami polska policja nie jest egzekutorem mandatów nałożonych także w kraju. Spływają one do urzędów wojewódzkich - mówi kom. Adam Kmiecik z Sekcji Ruchu Drogowego KWP w Katowicach.
Do Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego spływają nasze mandaty - ale wyłącznie za wykroczenia krajowe. - Nie przychodzą do nas mandaty zagraniczne - zapewnia Ksymena Zawada z biura prasowego ŚUW.
Polski kierowca łamiący przepisy za granicą nie jest jednak bezkarny. Tamtejsza policja - podobnie jak policja polska karząca cudzoziemców - pobiera zapłatę natychmiast, w gotówce. Szczególnie dotkliwe jest to w Czechach - bo patroli polujących na jadących brawurowo Polaków jest wyjątkowo dużo. Nic dziwnego - uchodzimy tam za nację, która jeździ najbardziej niebezpiecznie i powoduje więcej wypadków śmiertelnych niż np. Niemcy, trzykrotnie liczniejsi na czeskich drogach. Mandatów od Polaków za granicą przybywa, choć można to oszacować tylko na podstawie ich liczby w Polsce.
- W 2008 roku Polacy dostali mandaty na kwotę 631 mln złotych. To o ponad 80 mln złotych więcej niż rok wcześniej - wylicza Tomasz Bonek, szef portalu Money.pl
Za granicą płacimy mandaty także przelewem bankowym. Policja nie odda nam auta w Niemczech, Francji, we Włoszech, dopóki nie dostanie dowodu wpłaty. W Austrii ma prawo zarekwirować w charakterze gwarancji cenny sprzęt, np. kamerę. W Niemczech, niektóre radiowozy wyposażono w terminale do obsługi kart bankowych.
Złe parkowanie
Oto wysokość mandatów za złe parkowanie w niektórych krajach europejskich:
Austria: od 20 euro
Czechy: od 35 euro
Chorwacja: od 40 euro
Francja: od 10 euro
Grecja: od 40 euro
Hiszpania: do 90 euro
Holandia: od 50 euro
Irlandia: od 40 euro
Niemcy: 10-70 euro
Portugalia: od 30 euro
Rumunia: od 30 euro
Szwajcaria: od 25 euro
Turcja: 30 euro
Węgry: od 10 euro
Włochy: od 35 euro
Pijany i bez prawa jazdy uciekał przed policjantami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?