Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostatnia szkolna zabawa. Tak na swoich studniówkach bawili się znani Wielkopolanie. "Wszystko miało swój klimat"

Emilia Ratajczak
Emilia Ratajczak
Krzysztof Rutkowski opowiedział nam jak wyglądała jego studniówka.
Krzysztof Rutkowski opowiedział nam jak wyglądała jego studniówka. Archiwum Polska Press
Odbywa się sto dni przed maturą. Choć obyczaje się zmieniają, od lat zaczyna się polonezem, a uczestnicy po latach wspominają ją z rozrzewnieniem. Jakie wspomnienia ze studniówek mają osoby związane z Wielkopolską, np. Szymon Ziółkowski, donGURALesko czy detektyw Rutkowski? Sprawdziliśmy!

Kiedy odbyła się pierwsza studniówka? Prawdopodobnie na początku XIX stulecia, gdy w Prusach wprowadzono egzamin maturalny. Od tego czasu na sto dni przed maturą jak Polska długa i szeroka odbywają się uczniowskie bale. Ich forma jednak się zmienia. Praktycznie do końca ubiegłego stulecia organizowano je w szkołach.

Studniówkowy dress code był także znacznie bardziej restrykcyjny. Przez dziesięciolecia obowiązkowym zestawem dla dziewcząt była biała bluzka i granatowa lub czarna spódnica, później dopuszczalne były popołudniowe sukienki utrzymane w tych kolorach. Dziś - studniówki odbywają się z reguły w restauracjach, a przyszłe maturzystki prezentują wieczorowe kreacje. Jedno pozostaje niezmienne - ci, którzy studniówkę przeżyli, wspominają ją z dużym rozrzewnieniem. Choć, co trzeba zauważyć, najbarwniejsze wspomnienia nieczęsto dotyczą części oficjalnej.

- Maturę robiłem w liceum elektrycznym w Poznaniu na Świcie. Tam też miałem studniówkę - wspomina Robert Friedrich z Luxtorpedy. - Jako, że bardzo nie lubię tańczyć, wstydzę się i nie potrafię, to załapałem się do zespołu, który na studniówce podgrywał i całą imprezę grałem na basie. Natomiast moja dziewczyna, żeby nie czuła się samotnie przyszła ze swoją koleżanką, a ja grając na basówce, tylko się przyglądałem, jak one tańczą - mówi.

O ile jednak metoda okazała się skuteczna, jeśli chodzi o unikanie parkietu, o tyle pozbawiła go udziału w części „nieoficjalnej”.

- Liceum elektryczne to była szkoła głównie męska. Wiadomo, że w ubikacjach było „rozlewanie” i chłopacy bardzo dobrze się bawili, natomiast ja nie miałem szansy w tym uczestniczyć, bo musiałem grać. Ale opłaciło się, bo potem tak zaprzyjaźniłem się z tym zespołem, że graliśmy później na weselach, co bardzo pomogło mi w przyszłości - opowiada muzyk.

Dość nietypowy przebieg miała studniówka Piotra Gulczyńskiego „Gulaczasa”

- Maturę pisałem chyba w 1986 roku - wspomina. - Chodziłem do technikum mechanicznego, gdzie była tylko jedna dziewczyna. 70 procent uczniów nie przyszło na studniówkę z dziewczyną, więc był to trochę bal samców. Z tego względu nikt nie tańczył poloneza. Wszyscy się upili. Było fajnie. Miałem udaną klasę w technikum. Zawsze dobrze się bawiliśmy. To było doborowe towarzystwo. Miło to wspominam. Do dziś się spotykamy - opowiada Piotr Gulczyński.

Detektyw Krzysztof Rutkowski wspomina nie tylko samą zabawę, ale i przygotowania do niej.

- To był 1978 albo 1979 rok. Chodziłem do szkoły w Sochaczewie. Impreza odbyła się na sali gimnastycznej - mówi. - Pamiętam przygotowania - przymiarki garnituru, naukę poloneza. Wszystko odbywało się w ramach pewnej tradycji, która choć dziś jest kontynuowana, to jednak w tamtych czasach wszystko odbywało się w atmosferze prawdziwego święta. Wtedy były znacznie mniejsze możliwości, jeśli chodzi o ubiór. Sukienki dla dziewczyn szyły głównie krawcowe, a dziś dziewczyna idzie do sklepu, mówi, która jej się podoba, tatuś kupuje i tyle. Suknie były raczej długie niż krótkie, a chłopacy nosili muszki. Ja zresztą lubiłem je nosić również później. W jednej z niemieckich stacji telewizyjnych nazwali mnie nawet „Rambo w muszce”. Na studniówkę wybrałem się w granatowym garniturze - mówi.

- Pamiętam, jak do butelek z napojami dolewaliśmy alkoholu, ale tak, aby nie zmieniały swojego koloru. Wiem, że nauczyciele przymykali na to oko. Napiłem się takiego drinka, a potem chciałem popić zwykłym sokiem, nie orientując się, że koledzy nalali mi z tej samej butelki, więc uderzenie było podwójne. Ale impreza była bardzo udana i wszystko miało swój klimat. Swoją drogą, potem bywałem na różnych innych studniówkach, zapraszany przez dziewczyny. Jeździłem na nie po całym województwie, więc można powiedzieć, że mam doświadczenie studniówkowe. Z zabawnych sytuacji - żeby mieć dobre wejście i elegancko wyglądać, na swoją studniówkę przyjechałem samochodem, brązowym Fordem Capri. Moi koledzy wycięli mi numer. Zaparkowałem samochód pod szkołą, a oni w trakcie imprezy przeciągnęli go w taki sposób, że wsunęli go między dwie topole, tak, że nie można było włożyć już nawet zapałki. Byłem umówiony z ojcem, że po wszystkim po mnie przyjedzie. Ojciec musiał zadzwonić po pomoc swoich kolegów, bo nie szło go stamtąd ruszyć.

Szymon Ziółkowski - polski lekkoatleta, młociarz, mistrz olimpijski i mistrz świata, trener, poseł na Sejm VIII kadencji swoją studniówkę pamięta, ale jej nie wspomina.

- Moja studniówka odbyła się w 1995 roku. Nie było żadnych przygotowań, poszliśmy na nią „z marszu”. W tamtym czasie byłem już profesjonalnie uprawiającym sport zawodnikiem, co prawda juniorem, ale stawiałem wszystko na sport i przyjechałem na studniówkę na ostatnią chwilę - twierdzi.

- Studniówka odbyła się na sali gimnastycznej w mojej szkole. Nie jestem wielkim tancerzem, więc dla mnie zawsze takie imprezy są trudne do przetrwania, ale trzeba było. Nie powiem, żeby był to wyjątkowy dzień w moim życiu, który na pewno zapamiętam na zawsze. Z tego, co sobie przypominam to to, że bal przebiegł spokojnie, bez awantur i problemów, chyba nie przyłapali nawet nikogo z czymś zakazanym do spożycia. Różnicą w mojej studniówce a tymi, które odbywają się obecnie jest na pewno miejsce. Moja odbyła się w szkole, a z tego co widzę, obecnie bale organizowane są w restauracjach, wynajmowanych salach, a maturzyści przyjeżdżają na studniówkę limuzynami, czy innymi pojazdami. W tym zakresie nastąpiła ewolucja - mówi.

Piotr Górny - donGURALesko, lepiej niż samą studniówkę pamięta to, co zdarzyło się przed nią.

- To było dawno. Koniec lat 90. Ja chodziłem do najgorszego na świecie XXI Liceum Ogólnokształcącego na Rybakach. Zanim weszliśmy na studniówkę, która odbywała się gdzieś tam koło Teatru Muzycznego, trzeba było napić się wódki. Bo zapewne tak jak dziś, baru z alkoholem na studniówce nie było - opowiada.

- Poszliśmy więc z chłopakami w krzaki i napiliśmy się wódki lodowej, czyli najtańszej jaka wtedy była. Ale jak już weszliśmy w te krzaki, uciekając przed czujnym okiem pani nauczycielki, to okazało się, że nie mamy nic do popicia. Posłaliśmy naszego kolegę, o barwnej ksywie Hindus, do sklepu, żeby przyniósł coś do popicia i on wrócił z gorzką czekoladą. Więc moje wspomnienie ze studniówki jest takie, że stoję w krzakach, piję ciepłą wódkę lodową z gwinta i zagryzam to gorzką czekoladą.

Michał Wiraszko z zespołu Muchy zdawał maturę na początku stulecia.

- Studniówkę z roku 2001 wspominam oczywiście z rozrzewnieniem i ogromnym sentymentem. Tańczyłem poloneza i przygotowaliśmy z naszym licealnym zespołem program muzyczny na część wieczoru, za co uratowałem czwórkę z matematyki na świadectwie. Aura przełomu wieków i obaw milenijnych wciąż wisiała nad ludzkością, ale życie toczyło się normalnie. Mieliśmy wszystko, co wiąże się z typowymi wspomnieniami studniówkowymi, czyli ktoś tam nalewał alkohol pod stołem, ktoś spróbował za dużo i „zasłabł” w toalecie, które biedni wychowawcy musieli regularnie przeczesywać i patrolować niczym straż graniczna - wspomina. - Mój nieżyjący już niestety przyjaciel Paweł Juszczyk w przypływie animuszu wypadł nawet z okna łamiąc rękę, ale to wszystko były fajerwerki młodości, które pamięta się potem całe życie.

Alicja Zając, trenerka Lecha UAM Poznań bawiła się na studniówce stosunkowo niedawno.

- Szkołę kończyłam w Trzciance, a studniówkę miałam w miejscowości obok - Pile. Wspominam ją bardzo dobrze, ponieważ miałam zgraną paczkę przyjaciół. Na studniówce były cztery klasy - wielka sala. Mieliśmy masę świetnych nauczycieli, którzy bawili się razem z nami. Swoją drogą to nasza klasa zamykała imprezę bodajże o czwartej czy piątej rano - po prostu byliśmy do końca. Po prostu miałam grono fajnych ludzi i dlatego tak dobrze wspominam tę imprezę. Maturę również dobrze wspominam, bo dostałam się na AWF, tak jak planowałam - mówi trenerka.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Obserwuj nas także na Google News

Miejskie Historie - Trzcianka:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Ostatnia szkolna zabawa. Tak na swoich studniówkach bawili się znani Wielkopolanie. "Wszystko miało swój klimat" - Głos Wielkopolski

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto