W piątek związkowcy opanują Poznań!

Start demonstracji zaplanowano na godzinę 12, choć już od 11.30 na Starym Rynku zaczną gromadzić się uczestniczący w niej związkowcy. Ze Starego Rynku demonstranci wyruszą w marsz ulicami Poznania i zakończą go o godzinie 17 na placu Adama Mickiewicza.

- Manifestacja jest konieczna, inaczej nie dotrzemy do polityków – mówił Andrzej Szary, szef wielkopolskich NSZZ policjantów. - Musimy upomnieć się o swoje prawa i pokazać, jak dramatyczna sytuacja panuje w polskich służbach mundurowych.

Zobacz szczegółowy plan piątkowego pochodu związkowców ulicami Poznania!

Z powodu protestu poznańscy kierowcy muszą liczyć się z kilkugodzinnymi utrudnieniami w ruchu drogowym. Około godziny 13 zamknięty zostanie jeden pas jezdni Al. Niepodległości w kierunku Cytadeli. Na całej trasie przemarszu związkowców ruch samochodowy może być czasowo wstrzymywany lub prowadzony wahadłowo.

- Kolumna demonstrantów ma prawo korzystać tylko z jednego pasa ruchu, tak, by drugi zawsze pozostał przejezdny – mówił Józef Klimczewski z poznańskiej drogówki. - Cały przemarsz związkowców będą ochraniały radiowozy, tak jak w przypadku każdej manifestacji.

Bez przeszkód w piątkowe popołudnie ma funkcjonować komunikacja miejska.
- Wszystkie torowiska mają być przejezdne, tak by umożliwić bezproblemowy przejazd tramwajom. Postaramy się także przepuszczać autobusy komunikacji miejskiej – dodaje Klimczewski.

Związkowcy wychodzą na ulice w proteście przeciwko cięciom budżetowym, jakie z powodu kryzysu dotkną policję, straż pożarną, graniczną i służbę więzienną. Związki zawodowe nie zgadzają się także na planowane wprowadzenie nowej ustawy emerytalnej, odbierającej „mundurowym” przywileje emerytalne.

Manifestacja w Poznaniu będzie trzecią po Gdańsku i Krakowie pikietą związków zawodowych służb mundurowych w Polsce.

- Do Poznania może przyjechać nawet 4 tysiące związkowców z całego kraju. - ostrzega Szary. - To będzie próba generalna przed główną manifestacją w Warszawie. Tam może przyjechać nawet 30 tysięcy związkowców, jeśli rząd nie wysłucha naszych żądań.