Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

80 metrów do katastrofy

Roman RZEPA, Filip SPRINGER
Na odcinku od Szczańca do Zbąszynka tymczasowo trakcję elektryczną zastąpiły lokomotywy spalinowe.
Na odcinku od Szczańca do Zbąszynka tymczasowo trakcję elektryczną zastąpiły lokomotywy spalinowe.
Unieruchomione pociągi lokalne, spóźnione Intercity na trasie Berlin-Poznań-Warszawa i tysiące ludzi tkwiących na dworcach to skutki tylko wczorajszej kradzieży 80 metrów miedzianej liny z sieci trakcyjnej w okolicach ...

Unieruchomione pociągi lokalne, spóźnione Intercity na trasie Berlin-Poznań-Warszawa i tysiące ludzi tkwiących na dworcach to skutki tylko wczorajszej kradzieży 80 metrów miedzianej liny z sieci trakcyjnej w okolicach Zbąszynka i Świebodzina. Niewiele brakowało, by doszło do tragedii. Niestety, aluminiowe i miedziane części ,,kolejowe” to wciąż łakomy kąsek dla zbieraczy

Do zdarzenia doszło wczoraj w nocy pomiędzy Szczańcem a Zbąszynkiem. 14 pociągów osobowych miało łączne opóźnienie sięgające 517 minut. Najbliższe stacje zapełniały się pociągami czekającymi na przejazd. Ekspres z Kijowa do Berlina skierowano okrężną trasą przez Czerwieńsk. Lokalne pociągi zostały odwołane, pasażerów zabierały pospieszne. Utrudnienia w ruchu pasażerskim trwały od godz. 2.50.00 do 13.30.
– Na obniżoną sieć trakcyjną, z której wystawał koniec obciętej liny, najechał pociąg towarowy – wyjaśnia Waldemar Osypiński, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Zielonej Górze. Wezwani monterzy stwierdzili kradzież odcinka liny nośnej. Ruch pociągów całkowicie wstrzymano aż do godz. 6.38. Dopiero po tymczasowym podwieszeniu sieci udało się przywrócić trakcję, ale spalinową. Dwa spalinowozy przeciągały pociągi osobowe i towarowe oczekujące na stacji Szczaniec i Zbąszynek. Tuż po tym ci sami elektrycy, wracając do bazy, między Świebodzinem a Toporowem zauważyli kolejną kradzież. Tym razem brakowało 50 metrów liny.

Złodzieje specjaliści

Skradziona lina, zawieszona ponad 5 m nad torowiskiem, jest elementem sieci trakcyjnej w całości wykonanej z miedzi, znajdującej się pod napięciem 3000 V. Podczas jej demontażu złodzieje ryzykowali życiem.
– Lina została precyzyjnie wycięta prawdopodobnie za pomocą narzędzi posiadających odpowiednią izolację – dodaje W. Osypiński.
Wartość złomowa skradzionej liny waha się od 200 do 300 zł, zaś straty kolei mogą sięgnąć 100 tys. zł. Godzina pracy jednej lokomotywy spalinowej kosztuje 800 zł. Do tego dochodzi naprawa sieci i koszty związane z opóźnieniami.
– Złodzieje nie zdawali sobie sprawy, do jakiej katastrofy mogli doprowadzić. Skład towarowy jechał z prędkością 80 km/h. Pociągi pośpieszne pokonują ten odcinek 160 km/h. Gdyby lina zwisała niżej maszynista mógł zostać ranny, a rozpędzony pociąg doprowadzić do katastrofy – mówi W. Osypiński.
Złodzieje mogą zostać oskarżeni o spowodowanie zagrożenia w ruchu lądowym, za co grozi do 8 lat więzienia. Nieoficjalnie wiadomo, że zabezpieczono ślady, które mogą ułatwić schwytanie sprawców.

Nie tylko linie

O zuchwałości złodziei ,,kolejowych” świadczą też straty poznańskiego zakładu Polskich Linii Kolejowych. – Tylko w 2003 r. to 745 tys. zł, rok później suma ta wzrosła o ponad 150 tys – wylicza Roman Hajdrowski, naczelnik Wydziału Organizacji PLK w Poznaniu. W tym roku jest nieco lepiej – Być może dlatego, że kupiliśmy pięć urządzeń do znakowania infrastruktury kodami DNA – dodaje.
O wiele łatwiejszym łupem niż napowietrzne linie są dla złodziei aluminiowe elementy wyposażenia wagonów. – Zdarza się, że wymontowują aluminiowe półki w czasie podróży pociągiem – mówi starszy aspirant Leszek Dymalski z komisariatu kolejowego. – Aluminium to najdroższy metal, za kilogram złodziej może dostać w skupie nawet 15 zł.

Żniwa na bocznicy

Prawdziwe złomowe żniwa zaczynają się jednak w momencie, w którym zapada decyzja o remoncie wagonu. Na pustych torowiskach w okolicach poznańskiego dworca, widać zdarte z kolejowych przewodów izolacje. – Na bocznie każdy może wejść i wynieść z wagonu, co mu się żywnie podoba – mówi jeden z policjantów spotkany przez nas na dębieckim złomowisku. Dodaje, że na bocznicach najczęściej giną przewody wysokiego napięcia.

W remontowni kończą dzieło

– Gdy wagon trafia na zakładową bocznicę niektórzy pracownicy wjeżdżają na teren zakładu samochodami. Do bagażników trafiają aluminiowe kątowniki i półki, ochrona robi co może, ale wszystkich i tak nie wyłapie – mówi anonimowo pracownik Cegielskiego. Zbigniew Januszkiewicz, rzecznik prasowy zakładu wie o kradzieżach złomu. – Badamy tę sprawę, ale dotychczas nie zauważyliśmy, by było to zjawisko nagminne.

Złomowiska nie kupują

Właściciele złomowisk zastrzegają, że nikt z nich nie kupuje kolejowego złomu – Poza tym przy większej ilości złomu zapisuję dane z dowodu osobistego sprzedającego – mówi pracownik łazarskiego złomowiska. To właśnie z Łazarza i Wildy pochodzą z reguły złapani przez policję złodzieje. Dlatego policja i Straż Ochrony Kolei prowadzi na poznańskich złomowiskach kontrole. – Złodzieje nie odpuszczają, najgorsze, że przez nich może stać się kiedyś tragedia.

Straty PLK w Poznaniu z tytułu kradzieży:
2003 – 254 kradzieże – 745 tys. zł
2004 – 297 kradzieży – 892 tys. zł
2005 – 189 kradzieży – 700 tys. zł
2006 – 69 kradzieży – 134 tys. zł

Kradzieże złomu kolejowego w 2006 w Poznaniu:
30 kradzieży
7 sprawców złapanych na gorącym uczynku
15 skradzionych przewodów wysokiego napięcia

Bilans zysków i strat:
80 m miedzianej liny nośnej – dla kolei 100 tys zł– dla złodziei
200-300 zł
Regulator napięcia – dla kolei – 6 tys. zł – dla złodziei 70-80 zł
1,5 m przewodu wysokiego napięcia – dla kolei 1 tys. zł– dla złodziei – ok. 60 zł

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto