Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Absolwenci zostali na lodzie tam, gdzie upadły firmy

Katarzyna Sklepik, Monika Kaczyńska
Andrzej Szozda
Piekarz, rzeźnik-wędliniarz, krawiec, ślusarz, stolarz, murarz, blacharz, cukiernik i cieśla to tylko niektóre zawody, w których absolwenci gimnazjów nie widzą swojej przyszłości. Za to dużym zainteresowaniem cieszy się kucharz małej gastronomii, sprzedawca, mechanik samochodowy, fryzjer i budowlaniec.

Z raportu przygotowanego przez Wielkopolskie Obserwatorium Rynku Pracy wynika, że szkoły zawodowe znajdujące się na terenie naszego województwa kształcą bezrobotnych absolwentów. Raportem, który pod uwagę bierze tylko nieliczne wielkopolskie powiaty o najwyższej stopie bezrobocia, oburzeni są dyrektorzy poznańskich szkół zawodowych.

- To, że nasze szkoły kształcą bezrobotnych mogli tylko wymyślić urzędnicy - denerwuje się Arkadiusz Dratwa, dyrektor Zespołu Szkół Budowlanych. - Od lat nam nie pomagają, urzędy pracy na przykład nawet nie starają się dopasować ofert pracy pod nowe zawody, bo nie mają o nich pojęcia.

Zasadnicze szkoły zawodowe starają się na bieżąco dopasowywać ofertę kształcenia do potrzeb rynku pracy. Jak to robią?

- Otwierają klasy patronackie, dzięki temu uczniowie mają zapewnione praktyki i zajęcia warsztatowe w przedsiębiorstwach, które uczą młodzież obsługi urządzeń i najnowszych technologii - mówi Piotr Mróz, zastępca dyrektora Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Poznania. - To pozwala szkołom zawodowym w ciągu dwóch lat wykształcić potrzebnych specjalistów z konkretnych branż. Większość poznańskich szkół zawiera umowy z firmami, które najpierw przyjmują uczniów na staż, a potem dają im pracę.

Takie zabezpieczenie ma na przykład młodzież z poznańskiego Technikum Geodezyjno--Drogowego, Zespołu Szkół Budowlanych czy Zespołu Szkół Samochodowych.

Jak podkreślają sami twórcy raportu o sytuacji absolwentów zawodówek, Wielkopolska jest bardzo zróżnicowana gospodarczo. Poznań i byłe miasta wojewódzkie są znacznie prężniejszymi rynkami pracy niż mniejsze miejscowości. To przekłada się wprost na stopę bezrobocia i losy absolwentów szkół zawodowych.

- Podstawowym problemem jest brak zadowalającej współpracy między samorządami, a instytucjami rynku pracy - twierdzi dr Krzysztof Bondyra, socjolog z UAM. - Oczywiście natężenie tego problemu jest różne, w różnych powiatach, tym niemniej samorządy odpowiedzialne za kształcenie często raczej administrują oświatą, niż nią zarządzają.

Ale niedostosowanie kierunków kształcenia do potrzeb rynku pracy to problem znacznie szerszy niż kształcenie zawodowe. Często bywa wręcz przeciwnie - rynek pracy potrzebuje wykwalifikowanych pracowników fizycznych, ale nie ma komu ich kształcić - dodaje.

Tak więc, co przyznają sami twórcy raportu, źródeł problemów ze znalezieniem zatrudnienia nie należy szukać w poziomie wykształcenia, a raczej jego kierunku. Obecnie największą liczbę bezrobotnych generują szkoły, które przez lata kształciły kadry na potrzeby zakładów pracy, które upadły, bądź znacząco ograniczyły zatrudnienie. Wyzwaniem dla samorządów jest więc dostosowanie kierunków kształcenia do warunków obecnie panujących na lokalnym rynku pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto