Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adolf Hitler w roli głównej w spektaklu "On wrócił" Teatru Śląskiego RECENZJA

Anna Ładuniuk
Anna Ładuniuk
Do repertuaru Teatru Śląskiego wprowadzono nowy tytuł z Adolfem Hitlerem w roli głównej. To "On wrócił", adaptacja powieści Timura Vermesa, bestselleru sprzed kilku lat
Do repertuaru Teatru Śląskiego wprowadzono nowy tytuł z Adolfem Hitlerem w roli głównej. To "On wrócił", adaptacja powieści Timura Vermesa, bestselleru sprzed kilku lat Marzena Bugała-Azarko
Najnowsza premiera w Teatrze Śląskim w Katowicach to spektakl "On wrócił", adaptacja prozy Timura Vermesa pod tym samym tytułem. Reżyseruje Robert Talarczyk. W roli głównej Artur Święs, a w obsadzie także Anna Lemieszek (sekretarka), Anna Kadulska (szefowa stacji telewizyjnej), Wiesław Kupczak (Sensenbrink i Szpasdemir), Dawid Ściupidro (Sawatzki) i Zbigniew Wróbel (Kioskarz). Sztuka o Adolfie Hitlerze jest mroczna, mocna, skłaniająca do przemyśleń. Na pewno nie do śmiechu.

Kiedy kilka lat temu na plakatach i ulotkach Teatru Śląskiego pojawiły się swastyki, reklamujące wystawianą wtedy na scenie sztukę o Leni Riefenstahl, pojawiły się również oficjalne skargi, że oto katowicka instytucja kulturalna, utrzymywana z pieniędzy podatników promuje ideologię nazistowską. Zarzuty były absurdalne, ale już ich pojawienie się świadczy o tym, jak bardzo jesteśmy wyczuleni na to, co wiąże się z zakazem ideologii faszystowskiej. Zwłaszcza że ciągle jeszcze w sądzie toczy się sprawa tzw. "urodzin Hitlera".

Wczoraj do repertuaru Teatru Śląskiego wprowadzono nowy tytuł z Adolfem Hitlerem w roli głównej. To "On wrócił", adaptacja powieści Timura Vermesa, bestselleru sprzed kilku lat. Mocny, kontrowersyjny temat, który jeszcze przed premierą wzbudził zainteresowanie widzów (no bo nieczęsto zdarza się, by zanim jeszcze sztuka wejdzie na afisz sprzedane były komplety biletów na wszystkie spektakle do końca roku).

Powieść opiera się na pomyśle przeniesienia Hitlera w XXI wiek i osadzeniu go we współczesnych realiach – demokracji, poprawności politycznej, wszechobecności nowoczesnych mediów. Z 400-stronicowej powieści, napisanej w pierwszej osobie autor katowickiej adaptacji teatralnej, Miłosz Markiewicz wyłuskał stron kilkadziesiąt, a reżyser Robert Talarczyk uwypuklił te akcenty, które mogą być aktualne i uniwersalne dłużej- jak sam mówi - niż kilka miesięcy czy nawet lat. Zrobił spektakl o tym, jak łatwo ktoś inteligentny i żądny władzy może za pomocą manipulacji zawładnąć ludzkimi umysłami. I idą za nim - z głupoty, z wyrachowania, a nawet z przekonań. Taki jest Adolf Hitler w interpretacji Artura Święsa.

Ten temat łatwo jest przemienić w komedię – Hitler odkrywający internet, uczący się funkcjonowania w XXI wieku, smakujący fast foodów itp. Ale w katowickim spektaklu tego nie ma. To sztuka mroczna, a postaci stworzonej przez Święsa można się bać. Jest jak kameleon – w jednej chwili podniesionym głosem, który pamiętamy ze starych kronik wygłaszający swoje poglądy w programie telewizyjnym do którego się dostaje, bo szefowie stacji marzą o powiększeniu "oglądalności" . Za chwilę, już na offie na zimno i cynicznie manipuluje swoimi rozmówcami. Krótko po tym, jak pojawia się znikąd i zaczyna od zera – znów ma zwolenników, popularność i pieniądze. A kiedy orientuje się, że nazwisko i wizerunek "Hitler" jednak budzi opory jakiejś grupy – zmienia się na oczach widzów. Z Hitlera z ulizaną grzywką i wasikiem staje się Jokerem – i wiemy, że dalej będzie manipulować ludźmi, że będzie miał władzę i że zdobędzie ją za wszelką cenę.

Reżyser Robert Talarczyk mówi, że chciał uniknąć prostych porównań do tego czy innego konkretnego polityka, że zależy mu na pokazaniu pewnych mechanizmów. Nie wiem, czy to się uda, jeśli widz słyszy np. z ust Hitlera odpowiedź na żądanie odcięcia się od eksterminacji Żydów. "Przypominam, że zostałem wybrany w sposób demokratyczny, przez naród. Mój program był znany, mówiłem i pisałem co zamierzam zrobić, długo przed wyborami. A potem tylko realizowałem to, czego moi wyborcy chcieli i czego ode mnie oczekiwali". Albo zdanie Hitlera o tym, że narodowi trzeba wskazać wroga... Że to warunek konieczny w polityce, ale i recepta na sukces: wróg.

W sztuce "On wrócił" cyniczny jest Hitler, ale cyniczni są też otaczający go ludzie, którzy łaszą się do niego (najjaskrawszy przykład to szefowa stacji telewizyjnej, grana przez Annę Kadulską i jej Happy Birthday), bo widzą w tym korzyść dla siebie i możliwość wywindowania się na jego plecach.

"On wrócił" grany jest na scenie w Galerii Katowickiej, trwa około półtorej godziny, bez przerwy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto