Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Akcja "Jodła"

Jędrzej Lipski, Przemysław Miśkiewicz
Kiedy nocą z 12 na 13 rozpoczynało się pospiesznie zwołane posiedzenie Rady Państwa, stan wojenny w praktyce już trwał. Jeszcze przed północą do mieszkań wytypowanych wcześniej osób - najczęściej członków "Solidarności" ...

Kiedy nocą z 12 na 13 rozpoczynało się pospiesznie zwołane posiedzenie Rady Państwa, stan wojenny w praktyce już trwał. Jeszcze przed północą do mieszkań wytypowanych wcześniej osób - najczęściej członków "Solidarności" - wkroczyli funkcjonariusze SB i milicji. W ten sposób rozpoczęto realizację tzw. akcji "Jodła", której celem było sparaliżowanie kierownictwa związku, by uniemożliwić skuteczną akcję protestacyjną. Przygotowano dokładne listy działaczy "Solidarności" i innych wrogich socjalizmowi ugrupowań. Przygotowano też specjalne miejsca odosobnienia, w których miano aresztowanych działaczy odizolować. Dokładna liczba zatrzymanych, w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. nie jest znana.

W województwie katowickim w pierwszym dniu stanu wojennego zatrzymano 472 osoby. Ludzie byli wywlekani nocą z mieszkań nie rzadko w pidżamach. Po przeznaczonych do internowania działaczy przychodzili esbecy w towarzystwie mundurowych. Wyważano łomami drzwi mieszkań, w wielu przypadkach funkcjonariusze odreagowywali miesiące "Solidarności" bijąc i znęcając się psychicznie nad zatrzymanymi. Wszystkich następnie przewożono na komisariaty, gdzie wciąż nie świadomi o co chodzi trafiali na równie zdezorientowanych kolegów. Niektórych przetrzymywano kilka dni na komendach innych przewożono jeszcze pierwszej nocy do przygotowanych wcześnie obozów tam dopiero informując o wprowadzeniu staniu wojennego i wręczając nakazy internowania. Konwoje często zatrzymywały się w lasach, aby jeszcze bardziej zastraszyć zatrzymanych.

Listy internowanych były przygotowywane od miesięcy i wciąż uaktualniane. Głównymi miejscami, do których w pierwszych dniach przewożono internowanych były zakłady karne w: Jastrzębiu Szerokiej gdzie przygotowano 750 miejsc, Zabrzu Zaborzu 850 oraz Strzelcach Opolskich 400.

Akcje internowań trwała przez cały rok. Ostanie osoby opuściły miejsca internowań dopiero w przeddzień świąt Bożego Narodzenia 1982 roku. Przez "internaty" przewinęła się cała gama ludzi różnych zawodów. Główną grupę stanowili działacze związkowi, NZS, KPN redaktorzy prasy związkowej, ale byli też ludzie nauki i kultury jak: rektor UŚ prof. August Chełkowski, prorektor Irena Bajer, reżyser Kazimierz Kutz oraz plastyk Andrzej Czeczott. W okresie stanu wojennego w województwie katowickim internowano ogółem 1911 osób w tym kilkadziesiąt, dwu- a nawet trzykrotnie. W przypadku 159 decyzję o internowaniu zamieniono na areszt. W województwie bielskim w obozach było przetrzymywanych 235 osób a w częstochowskim 196.

Według oficjalnych danych przez obozy internowania przeszło 10 131 osób. Była wśród nich większość przywódców "Solidarności" - w tym Lech Wałęsa, przetrzymywany w ścisłej izolacji w Arłamowie na pogórzu przemyskim. Populistycznym posunięciem propagandowym było internowanie całego szeregu prominentów "minionej epoki" - w tym m.in. Edwarda Gierka, Piotra Jaroszewicza, Edwarda Babiucha i Zdzisława Grudnia - jako ludzi odpowiedzialnych za kryzys gospodarczy państwa, a także, niewielkiej grupy Cyganów, oraz nieznanej liczby cinkciarzy i kryminalistów.

12 grudnia 1982 roku gen. Jaruzelski poinformował w telewizyjnym wystąpieniu, że zdaniem Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego zaistniały warunki do zawieszenia stanu wojennego. Kilka dni później Rada Państwa podjęła decyzję o jego zawieszeniu z dniem 31 grudnia 1982 roku. Zwolniono wówczas 1,5 tys. ale drugie tyle pozostało w więzieniach. Było wśród nich 11 czołowych działaczy "Solidarności" i KOR - u, którym władze PRL zmieniły status z internowanych na tymczasowo aresztowanych. Ludzie ci mieli stanąć przed sądem za podjęcie działań zmierzających do obalenia przemocą ustroju państwa. Formalne zniesienie stanu wojennego nastąpiło 22 lipca 1983 roku. Nie oznaczało ono jednak w żadnym stopniu zmiany kursu władz wobec opozycji. Znaczna część represyjnych przepisów, które pojawiły się wraz ze stanem wojennym, pozostała w mocy.


Z gaśnicą na milicjantów

Włodzimierz Kapczyński
internowany 13 grudnia 1981r.

W dniu 12 grudnia1981 roku do budynku Zarządu Regionu przy ulicy Stalmacha przyjechał jakiś pułkownik z ostrzeżeniem, że w nocy może coś się wydarzyć - poważna sprawa. Biorąc to ostrzeżenie na poważnie w kilka osób zdecydowaliśmy nocować w budynku. Pozamykaliśmy wszystkie bramy i okna. Ok. 21 pod wejście podjechały dwa radiowozy z funkcjonariuszami ubranymi w "panterki". Widząc co się dzieje, zszedłem do piwnicy, gdzie znajdowały się pomieszczenia poligrafii i zacząłem likwidować wszystkie druki, które nie powinny wpaść w ręce milicji i SB - część pochowałem w kanale wentylacyjnym. Po dwóch godzinach milicjanci wyłamali furtkę i zaczęli dobijać się do drzwi wejściowych. Powiedzieliśmy im, że nie otwieramy ponieważ jest noc. Wtedy wzięli jakiś drąg, którym po kilkunastu uderzeniach wybili dziurę w drzwiach, a przez nią wrzucili do środka świecę dymną. Staliśmy na korytarzu bez słowa patrząc na to, co się dzieje. Jeden z moich kolegów Józef Bocian dotkliwie parząc sobie wyrzucił ręką tę święcę na zewnątrz. Gdy przez otwór zaczęli zaglądać pierwsi milicjanci, Bocian złapał jako pierwszy gaśnicę i skierował strumień piany na milicjantów, po chwili w ruch poszły kolejne gaśnice. Kiedy zabrakło gaśnic milicjanci zażądali ponownie otwarcia drzwi, po raz pierwszy używając słów, że nastał stan wojenny. Przez otwór w drzwiach wrzucili gaz łzawiący. Wreszcie udało im się wyważyć drzwi. W tym czasie uciekłem do piwnicy, zamykając od wewnątrz kraty i siedziałem tam spokojnie. Słyszałem, że na górze wszystko jest demolowane. Po jakiejś godzinie jeden z milicjantów, który zorientował się, że jestem zamknięty w piwnicy, zażądał abym otworzył kratę. Kiedy odmówiłem przeciął kłódkę nożycami. Gdy wpadli do środka, to zaczęli łomami i młotami niszczyć maszyny poligraficzne, ponieważ nie chciałem wyjść wynieśli mnie trzymając pod ręce. Zaprowadzono mnie do pokoju na parterze. Na podłodze leżało godło państwowe, zerwane ze ściany i podeptane. Jeden z zomowców depcząc buciorami porozrzucane książki podniósł jedną z nich. Była to wydana w drugim obiegu "Pornografia" Gombrowicza. Przeczytał tytuł i przystawiając mi pierwszą stronę pod nos triumfalnie zakomunikował:- Oto, czym się zajmuje "Solidarność!".

Włodzimierz Kapczyński w 1948 roku skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach na 7 lat za zorganizowanie Związku Walki z Komunizmem. Zwolniony w 1953 roku na mocy amnestii. Członek "Solidarności" od września 1980 roku. Członek Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności". Delegat na I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ "Solidarność". 13 grudnia internowany i przewieziony do KW MO w Katowicach, następnie do Jastrzębia - Szerokiej i Uherc. Zwolniony w sierpniu 1982 r. W latach 80. aktywny współpracownik Regionalnej Komisji Wykonawczej. W lutym 1989 r. uczestnik II Walnego Zgromadzenia Działaczy NSZZ "S" Regionu Śląsko-Dąbrowskiego w Ustroniu. Obecnie mieszka w Chorzowie i przebywa na emeryturze.


Chciałem iść do lasu

Wspomina Adam Giera:

Kiedy tylko dowiedziałem się że wprowadzono stan wojenny postanowiłem ochrzcić swoją maleńka córeczkę. Ubraliśmy ją ciepło, zawinęliśmy w dziecięcy kocyk i razem z żoną pobiegliśmy do kościoła. Księdza, który otworzył nam drzwi na parafii długo przekonywać nie trzeba było. Powiedziałem, że jest stan wojenny, że nie wiadomo jak to się wszystko zakończy i co będzie ze mną. Miałem pomysł udania się do lasu. Miałem nadzieję, że takich jak ja partyzantów spotkam wielu. Ksiądz wykazał się pełnym zrozumieniem. Nocą 13 grudnia moja córeczka została ochrzczona. Daliśmy jej na imię Ewa oraz dodatkowo - na cześć zwycięstwa "Solidarności" - Wiktoria. Po powrocie do domu zjawili się u mnie esbecy. Wpuściłem ich do domu i nawet chciałem poczęstować herbatą. Herbaty nie chcieli, ale za to chcieli mnie. Zostałem zatrzymany. Podczas przesłuchania sugerowano, że jeżeli będę zachowywał się spokojnie to nie zostanę zatrzymany. Powiedziałem, że ja jestem zawsze spokojny. W efekcie wypuścili jeszcze tej samej nocy.

Rano 14 grudnia natychmiast pobiegłem do zakładu pracy. Byłem ciekawy, co się tam dzieje. Na miejscu okazało się że nic się nie dzieje. Narobiłem wrzawy i zacząłem namawiać załogę do podjęcia strajku. Przecież stan wojenny to był zamach na społeczeństwo i coś trzeba było robić. Wtedy po raz drugi przyjechali po mnie esbecy po których ktoś zatelefonował. Tym razem już nie pytali czy będę spokojny. Internowali mnie i moich dwóch kolegów z Komisji Zakładowej: Jerzego Łaskowcę i Wacka Bornia. Pozostałą część prezydium Komisji Zakładowej pozostawiono w domach. Wkrótce przewieziono mnie do ośrodka internowania w Zabrzu Zaborzu.

Adam Giera W 1968 r. uznany za jednego z przywódców buntu przeciwko interwencji w Czechosłowacji i karnie usunięty Podoficerskiej Szkoły Zawodowej w Broku. W grudniu 1970 r. uczestnik wydarzeń na Wybrzeżu. Aresztowany i przetrzymywany bez nakazu aresztowania i wyroku sądowego przez cztery miesiące w KW MO w Szczecinie, następnie w Rawiczu do 1972 r. Członek "Solidarności" od 1980 r. Od 14 grudnia 1981 r. internowany w Zabrzu Zaborzu. Zwolniony 13 maja 1982. Ponownie internowany 16 maja 1982 r. w Zabrzu Zaborzu. Zwolniony we wrześniu 1982 r. Organizator i koordynator podziemnych struktur "Solidarności" w Olkuszu. W lutym 1988 r. na Zgromadzeniu Działaczy NSZZ "Solidarność" w Łączy wybrany członkiem RKW. W sierpniu 1988 r. uczestnik i organizator strajków w Jastrzębiu. W lutym 1989 r. uczestnik II Walnego Zgromadzenia Działaczy NSZZ "S" Regionu Śląsko-Dąbrowskiego w Ustroniu. Obecnie mieszkaniec Olkusza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Akcja "Jodła" - śląskie Nasze Miasto

Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto