Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alternatywa w Poznaniu rośnie w siłę. Powstają kluby, które szukają muzycznej ekstremy

Błażej Dąbkowski
Alternatywa w Poznaniu
Alternatywa w Poznaniu
Niewielkie, o minimalistycznym, surowym wystroju, nie dla każdego, ale otwarte na fanów eletroniki i muzycznej alternatywy. Alternatywa w Poznaniu rośnie w siłę. W mieście wyrasta coraz więcej niszowych klubów i sal koncertowych.

Alternatywa w Poznaniu rośnie w siłę. Powstają kluby, które szukają muzycznej ekstremy

Bliskość europejskiej stolicy muzyki elektronicznej Berlina? Nowa moda? Trudno odpowiedzieć na pytanie dlaczego w Poznaniu powstaje coraz więcej miejsc, które z jednej strony kuszą muzyczną ekstrawagancją, z drugiej zaś epatują designerskim minimalizmem. To nie są kolejne dyskoteki, w których zobaczymy roztańczonych w rytm disco lub "czarnej muzyki" poznaniaków. Właścicielom alternatywnych klubów specjalnie na nich nie zależy, podobnie jak na szerokiej reklamie.

- Jej tradycyjne formy nie są nam do niczego potrzebne - podkreśla Konrad Dobrzykowski, współwłaściciel klubu RYSY, znajdującego się przy ul. Woźnej. Choć pierwsze imprezy odbyły się tam jeszcze pod koniec ubiegłego roku Konrad przyznaje, że... nadal oficjalnie go nie otwarto.

Linia dawnej mięsnej

- Początkowo zapraszaliśmy jedynie znajomych, założyliśmy Facebooka, informacja rozeszła się pocztą pantoflową. To wystarczy, klub, a w zasadzie klubik nie pomieści więcej niż 20-30 osób. Nie chcemy robić masowych imprez nie tylko ze względu na warunki lokalowe. Zależy nam by trafić do osób, które nie tylko słuchają eksperymentalnej elektroniki, ale są także kulturalne - opowiada współwłaściciel Rys.

Skromne, niskobudżetowe, surowe, miejsce dla koneserów, ale bez zbędnego nadęcia - tak w ocenie Konrada powinny być odbierane RYSY, które mają być kontynuacją linii kultowej, dawnej Cafe Mięsna. - Co nas odróżnia od innych klubów z elektroniką? - zastanawia się. - Chyba to, że nie jesteśmy przekręceni w kierunku brzmień pochodzących z Berlina. Bawimy się stylami, zapraszamy lokalnych artystów, chcąc pełnić niejako rolę instytucji scalającej scenę elektroniczną w regionie. Ale nie zapominamy też o zagranicznych, niszowych artystach - odpowiada po chwili.

Lokal docelowo ma być jednak miejscem, w którym nie tylko posłuchamy muzyki. Powstanie w nim także Galeria Średnio. Nazwa może być myląca, ale żaden z odwiedzających ją gości nie powinien się martwić - sztuki średnich lotów w niej nie uświadczy.

- Gdy poznawaliśmy dopiero co wynajęty lokal, okazało się, że znajduje się w nim małe pomieszczenie, z którym nie wiadomo co moglibyśmy zrobić. Wyglądało to średnio, a do tego surowe mury w piwnicy przywoływały na myśl średniowiecze. I tak już zostało - śmieje się Konrad Dobrzykowski.

Mistyczny las

Około 100 metrów kwadratowych, ascetyczne gołe ściany, dwa pomieszczenia, skromny bar i meble, które miały trafić wprost do kontenera z odpadami. Początkowo LAS miał być wyłącznie salą prób dla Krystiana i Tomka z Jeżyc. W kamienicy przy ul. Wawrzyniaka, gdzie do niedawna mieściła się drukarnia od końca 2012 r., eksperymentowali z dźwiękiem - Tomek na perksusji, Krystian na gitarze.

- W grudniu ubiegłego roku postanowiliśmy otworzyć naszą salę dla innych. Od tej chwili ludzie nieustannie pytają czy LAS jest naszym domem czy klubem. Odpowiadam im, że przestrzenią dla muzyki - mówi Krystian Piotr, współwłaściciel.

LAS to jednak sala, w której gości nie tylko elektronika, to miejsce na wszelkie eksperymenty muzyczne, począwszy od noise rocka, poprzez sludge, a skończywszy na black metalu. - Każdy z tych gatunków ma wspólny mianownik. To ekstrema, która jednocześnie stanowi lwią, ale nie mainstreamową część świata muzycznego - wyjaśnia Krystian.

Na pierwszej imprezie, która odbyła się w tajemniczych murach LASu pojawiło się ponad 300 osób. Sala pękała w szwach. - Zastanawiałem się z Tomkiem skąd wzięła się tak ogromna frekwencja. Czy chodzi o samo miejsce, a może wspomnienie otwartych domówek, na które przychodziło po kilkuset ludzi. Organizowaliśmy je w przeszłości w naszym mieszkaniu na Rybakach - opowiada Krystian.

Inne wydarzenia gromadzą jednak mniejszą publikę, w kameralnym gronie 30-50 osób można posłuchać rumuńskiego duetu Karpov Not Kasparov, czy zobaczyć film dokumentalny o niezależnych wytwórniach muzycznych. Do końca czerwca zaplanowanych jest już kilkanaście koncertów. - Chciałbym, by nasz projekt wypalił, by cała kamienica zamieniła się w przestrzeń przyjazną kulturze alternatywnej. Jeśli nie uda się tego dokonać, to dłużej w Poznaniu nie zostanę. W LAS włożyłem nie tylko pieniądze, które zarobiłem w Szwecji, ale także mnóstwo pracy. Nawet bar wykonałem własnoręcznie - wyjaśnia Krystian.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto