Co zdecydowało o tym, że przyjął pan ofertę Groclinu i podpisał roczny kontrakt?
- Kiedy dwa i pół roku temu odchodziłem z Amiki Wronki, to pomyślałem sobie, że jeżeli miałbym wrócić do Wielkopolski, to tylko do Groclinu. Dlatego, kiedy otrzymałem propozycję z Grodziska, to nie zastanawiałem się długo. Groclin to obecnie jeden z trzech najlepszych klubów w Polsce obok Wisły Kraków i Legii Warszawa.
Tylko, że w tym sezonie grodziszczanie spisują się znacznie poniżej oczekiwań. W tabeli wicemistrzów Polski wyprzedza nawet Wisła Płock, z którą rozwiązał pan kontrakt w grudniu.
- Rzeczywiście, pozycja Groclinu przed przerwą zimową nie jest najlepsza, ale to mnie nie zniechęciło. Można mówić o małym kryzysie, ale przecież każdemu zdarzają się wpadki. Nie zmienia to faktu, że w klubie z Grodziska nadal drzemie ogromny potencjał.
Po opuszczeniu Płocka miał pan inne oferty pracy?
- Tak i to zarówno z Orange Ekstraklasy jak i z drugiej ligi. Odszedłem z Wisły na własne żądanie i teraz czekają mnie nowe wyzwania. Uważam, że transfer do Grodziska to krok do przodu.
Jakie cele stawia pan przed sobą w nowym klubie?
- Nie będę oryginalny, uważam, że musimy znów zacząć wygrywać. Nigdy nie myślałem o indywidualnych tytułach czy zaszczytach, zawsze liczyło się tylko dobro drużyny, w której grałem. Tak było w Wiśle Płock, kiedy balansowaliśmy na granicy drugiej ligi, a dzięki dobrej postawie w Pucharze Polski awansowaliśmy do europejskich pucharów.
Dogoni pan Marka Chojnackiego w liczbie występów w ekstraklasie?
- Na razie nie zaprzątam tym sobie głowy, chociaż niemal przy każdej rozmowie dziennikarze przypominają mi liczbę występów w ekstraklasie (Gęsior ma na koncie 414 meczów, prowadzący na liście Chojnacki 452, a drugi Janusz Jojko - 417 - przyp. szki). Dla mnie najważniejsze jest zdrowie i gra na najwyższym poziomie. Nie oglądam się na statystyki. Może za dziesięć lat usiądę razem z synem i wtedy popatrzymy sobie razem na te osiągnięcia (śmiech).
Ile jeszcze można grać na takim wysokim poziomie?
- Ciężko powiedzieć. Dla niektórych granicą wieku jest 30 lat, a inni jeszcze przez wiele lat zadziwiają sportową formą. Ja mam 36 lat, więc cały czas muszę udowadniać swoją wartość. Jednak uważam, że liczy się forma, a wiek należy odłożyć na bok.
Jaka jest tajemnica pańskiej długowieczności na pierwszoligowych boiskach?
- Od najmłodszych lat podchodziłem poważnie do swojego zawodu. Na początku kariery przydarzyła mi się poważna kontuzja i wtedy nauczyłem się dbać o siebie. Od tamtej pory wszystko jest podporządkowane grze w piłkę nożną. To jest cała tajemnica.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?