Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Animator: Jeż Jerzy, przeszłość i przyszłość animacji

Mariusz Jaskuła
Mariusz Jaskuła
Gratka dla fanów Jeża Jerzego – w ramach "Animatora" odbyło się spotkanie z autorami filmu.

W kinie Muza odbyło się spotkanie z twórcami – rysownikami, scenarzystami, animatorami – nadchodzącego filmu według znanego komiksu „Jeż Jerzy”.

„Jeż Jerzy”

Autorzy opowiadali o wszelkich tajnikach swojej pracy oraz prezentowali publiczności jej etapy – od wstępnych szkiców, przez pracę z aktorami udzielającymi głosów postaciom aż do szczegółów prac animacyjnych, dźwiękowych i montażowych. Sala kinowa była pełna. Największe zainteresowanie publiczności budziła obsada aktorska (choć oczywiście nie tylko – zadano wiele pytań o różne techniczne zawiłości znane jedynie profesjonalistom), a wśród niej wiele znanych gwiazd.

W roli Jeża zobaczymy (usłyszymy) Borysa Szyca, a skinów Stefana i Zenka – rapera Sokoła i Michała Koterskiego. Oprócz nich w obsadzie udział wzięli m. in., śpiewająca w piątek w Poznaniu, Maria Peszek, Jarosław Boberek czy Maciej Maleńczuk. Mogliśmy zobaczyć ich pracę na planie, jeszcze przed rozpoczęciem fazy animacji, która ma się dostosować do charakterystycznych ruchów znanych aktorów. Pokazane zostały też niektóre sekwencje filmu, które budziły śmiech i oklaski wśród publiczności. Premiera za rok.

Początki animacji brytyjskiej

W zeszłym roku na Animatorze zaprezentowano pokaz początków animacji francuskiej, która są związane z nazwiskiem Emila Cohla, wielkiego pioniera tejże. Wczoraj natomiast, dzięki współpracy Filmoteki Narodowej i British Film Institute, pokazano najciekawsze filmy brytyjskie z lat 1901-1915. Można więc było więc obejrzeć absolutne źródła powstania animacji filmowej. A jest ich kilka.

Pierwszy był film Arthura Melbourna Coopera, przedstawiający ożywające dziecięce zabawki, które uciekają z sypialni śpiącej dziewczynki, by opanować miasto. Ich interakcje są bardzo brutalne – mamy więc pierwsze źródło animacji: lęki katastroficzne przed ożywionymi maszynami.

Dalej można było obejrzeć filmy Waltera Roberta Bootha, prezentującego animowane sztuczki iluzjonistyczne – jak ożywianie narysowanego obrazu czy animowaną bawełnę. Jego najsłynniejszym filmem jest jednak „Automatyczny kierowca”, w którym samochód jedzie na księżyc i dalej, by zrobić sobie tor wyścigowy z pierścieni Saturna... Źródłem animacji byłaby więc tu, wykraczająca poza przyzwyczajenia odbiorców, iluzja.

Trzecim z twórców był F. Percy Smith – autor filmów raczej użytkowych niż artystycznych: filmu instruktażowego „Jak latają pająki” oraz „Bitwy o Dardanele”, w których pokazuje to, czego inaczej niż za pomocą animacji wytłumaczyć nie sposób.

Prezentacje kończyły pokazy tzw. animowanego szkicownika Johna Bulla. W tych tworzonych początkowo na żywo, na scenie teatralnej, rysunków satyrycznych, można zobaczyć reportażową, interwencyjną stronę animacji.

Nowe horyzonty animacji

Zaraz po pokazach pionierów można było wybrać się na zbiór filmów z cyklu Nowe Horyzonty Animacji – filmów krótkometrażowych nagradzanych w ostatnich latach na różnych festiwalach. Animacje te bardzo różniły się od siebie i, co oczywiste, od prezentacji pionierskich sprzed stu lat.

Rozpoczęto krótkimi filmikami „It’s Jerry Time” – w 14 epizodach, główny bohater Jerry przeżywa kompromitujące, niezręczne lub przerażające sytuacje codzienne i opowiada o nich z kamienną (półanimowaną) twarzą. Filmiki te opowiadane są bardzo lekko, z dystansem, choć z twarzy Jerrego nie schodzi wyraz zmęczenia i przygnębienia.

Drugi twórca, Fredrik Emilson, i jego film „Miłość i wojna”, to absolutne objawienie tego dnia. To dzieło określane jest bowiem „pierwszą animowaną operą”. Są w niej postaci zwierzęce – niedźwiadki, zające, pieski, krokodyle, świnie i inne – które przeżywają najbardziej kiczowatą, ale zarazem chyba najpiękniejszą historię, miłości w czasie wojny właśnie. Opowieść budowana jest według najlepszych wzorców operowych – fabuła jest ściśle melodramatyczna, a postaci śpiewają swoje arie po włosku. Słodycz wylewa się z ekranu.

Dalej pokazano jeszcze „steampunkową” (gatunek spod znaku maszyny parowej i cyberpunku) historię o tajemniczej wyprawie zorganizowanej przez złowrogiego naukowca, autorstwa Anthonego Lucasa, film „Brat” – opowieść o historii rodziny, pełnej komizmu i tragizmu, oraz „Bycie ptakiem” – reportaż na temat ptasich zwyczajów, przeprowadzony według utartych konwencji telewizyjnych: mamy narzekającą na ptaki parę drobnomieszczańskich psów, leżących na kanapie czy wywiad z dwoma krukami, opowiadającymi o szczegółach swojej urozmaiconej diety.

Przeszłość i przyszłość

Nową animację dzieli od pionierskiej tylko to, że poczuła się bardzo pewnie w technice animacyjnych środków wyrazu, przez co opowieści stały się lżejsze, swobodniejsze lub odwrotnie – bardzo precyzyjne, dopracowane do najmniejszego detalu. Budowanie iluzji, katastrofizm czy reportażowość wciąż jednak stanowią o świecie animacji.

Zobacz wyniki tegorocznego Animatora.


Wybierz najlepsze zdjęcia z Photo Day 3.0

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto