Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Animator: Które światy bardziej prawdziwe?

Mariusz Jaskuła
Mariusz Jaskuła
W Poznaniu trwa Festiwal Filmów Animowanych "Animator". W piątek można było zobaczyć dzieła m.in. braci Quay, Patricka Bokanowskiego i Emily Hubley.

Gwiazdami przedostatniego dnia odbywającego się w Poznaniu festiwalu "Animator" były postaci braci Quay - światowych gwiazd animacji (ich "Ulica krokodyli" na podstawie opowiadania Bruno Schulza jest uznawana za jeden z najlepszych animowanych filmów wszech czasów), Patricka Bokanowskiego - francuskiego, wszechstronnego artysty eksperymentalnego, tworzącego na pograniczu animacji, malarstwa i technik optycznych, oraz Emily Hubley, córki pionierów animacji - Faith i Johna Hubleyów, wieloletniej realizatorki animacji do różnych filmów fabularnych czy dokumentalnych, debiutującej filmem pełnometrażowym.

"Podwórko" Nejca Saje i "Mała Rosja" Gianluiugiego Toccofondo

Pokaz dzieł mistrzów poprzedziła prezentacja filmów przywiezionych ze słoweńskiego festiwalu Animateka z Ljubljany przez jego dyrektora Igora Prassela. Można było zobaczyć m.in. tak różne obrazy jak film "Podwórko" Nejca Saje, artysty słoweńskiego oraz animację włoskiego artysty Gianluigiego Toccofondo pt. "Mała Rosja".

Film słoweński był wyraźnie sprofilowany dla młodego odbiorcy - traktował o odwiecznych problemach dzieci grających w piłkę z czyhającym na nią za płotem złowrogim sąsiadem (znamy to, znamy...). Historię opowiedziano przy pomocy techniki animacji kukiełkowej, a świat filmu był bardzo plastyczny, kolorowy, ale zarazem właśnie zmieniający się, urywający tajemnicę. Przygody dzieci z sąsiadem pokazane zostały z ich punktu widzenia - zamieniały się w wojnę, a planowana akcja odzyskania piłki ukazana została jako partyzancki najazd na obce terytorium wroga pełne min i pułapek. Groza dziecięcej wyobraźni przezwyciężona została jednak bardzo sprawnym humorem autora, film zyskiwał więc na lekkości i ironii.

Inaczej było w filmie Toccofondo. Ten włoski malarz i animator nakazał swoim postaciom wciąż przemieniać się z człowieka w jakieś zwierzę - królika, psa, ślimaka, mewę... Obraz "Mała Rosja" przedstawiał więc rzeczywistość senną, w której nie wiadomo, co jest czym tak naprawdę. Ciągłe przeobrażenia postaci, ale również techniki rysowania, filmowania, malowania, ukazało nam świat całkowicie niejednoznaczny - fascynujący swym "rosyjskim" zwiewnym pięknem, ale też przerażający zwierzęcą agresją. Film Toccofondo był z zupełnie innego świata - a może właśnie z tego?

"Inwentorium Śladów" i "Phontom Museum" braci Quay

Po tym seansie pokazano dwa filmy autorstwa braci Quay: "Inwentorium Śladów" i "Phantom Museum". Pierwszy jest filmem zeszłorocznym, będący efektem pobytu autorów na zamku w Łańcucie w poszukiwaniu śladów przebywającego tam Jana Potockiego - podróżnika i pisarza, człowieka fascynującego, znanego przede wszystkim jako autora "Pamiętnika znalezionego w Saragossie". Powieść Potockiego ma unikalną kompozycję szkatułkową, którą bracia Quay chcieli powtórzyć w sposobie zwiedzania zamku. Z pięknych klasycystycznych mebli, złotych obić, błyszczących podłóg i wreszcie z samych portretów Potockiego spogląda na widzów, za pośrednictwem obrazu autorów, spojrzenie. To ono czyni ten pełen światła i zamkniętych form zamek miejscem szczególnym, fascynującym, tajemniczym. W ostatniej sekwencji filmu oglądamy zbliżenie na portret magnata, który z czasem zaczyna się zaciemniać. W ten sposób zaczyna zaciemniać się wszystko, co wcześniej zobaczyliśmy.

W drugim filmie było podobnie - zwiedzaliśmy tym razem muzeum, ale za to muzeum osobliwości. Widz oglada różne rzeźby, lalki, figurki, które miały obrazować rzeczywistość normalnie w muzeach nie przedstawianą. Widzieliśmy więc np. pozycje kamasutry czy przekroje ciała ludzkiego - takie, w których mogliśmy dostrzec replikę płodu w kobiecej macicy. W takim muzeum nic nie jest tematem tabu. Każdy drobny szczegół zostanie pokazany. To wydaje sie właściwie inspiracją dla braci Quay - animacje też przecież rozbierają człowieka na części pierwsze i pokazują go jak lalkę, jak zbiór elementów, które można ożywić i pokazać na nowo. Takie jest animacyjne przesłanie braci Quay - dekompozycja i kompozycja - przesłanie zaczerpnięte od Jana Potockiego i "fantomowego" muzeum.

Twórczość Patricka Bokanowskiego

W "strefie alternatywnej" pokazane zostały krótkie filmy Patricka Bokanowskiego. Tu z kolei mamy do czynienia z duchem Alfreda Jarrego - pisarza, który według wielu rozpoczął nowoczesne myślenie o sztuce, pisząc swojego "Króla Ubu", będąc jeszcze szkolnym uczniem, jako żart z nauczyciela. Ten surrealistyczny nurt od Jarrego był bardzo widoczny w obrazowaniu Bokanowskiego. Autor pokazywał zwykłe, codzienne sytuacje, jak na przykład ludzi na plaży, ale pod wpływem animacji stawały się one zupełnie nie do poznania. Z plaży robiło sie nagle piekło, morze wyglądało jak jakiś postapokaliptyczny krajobraz, a ludzie jak kalekie stwory bez twarzy.

Filmom towarzyszyła muzyka Michele Bokanowski, która stwarzała do tego jeszcze bardzo ekspresyjne, krzyczące tło. Znów więc na festiwalu oglądamy deformację - postaci ludzkie, ale i całą rzeczywistość, jako coś nie do poznania. Wracając do Jarrego, czy do późniejszych francuskich artystów teatralnych, można powiedzieć, że współcześni animatorzy pokazują nas takimi, jakich nie jesteśmy w stanie sobie pomyśleć.

Emily Hubley "The Toe Tactic"
W piatek w ramach festiwalu miała miejsce również premiera pełnometrażowego filmu Emily Hubley pt. "The Toe Tactic" przetłumaczonym jako "Technika paluchowa". Tu już można było odetchnąć od katastroficznych wrażeń całego dnia festiwalowego. Film Hubley był pełną fantazji, marzeń, dziecięcych gier, opowieścią o pogodzeniu się bohaterki ze śmiercią ojca. Młoda dziewczyna wciąż go "wskrzesza" powtarzając grę, w którą niegdyś grali razem - w kółko i krzyżyk, z tym, że miejsce kółek i krzyżyków zastępowały najróżniejsze wymyślone i ożywające za pomocą fantazji kształty.

Owa bohaterka, żyjąca wciąż w melancholii, widząca swoje odbicie w szybie jako własne animowane alter ego, poznaje w Nowym Jorku jednak bardzo ciekawych, równie "pokręconych" przyjaciół, którzy pomagają jej jakoś przejść ten trudny okres. We wszystkim pomagają, choć czasem też przeszkadzają, narysowane przez Hubley postaci - żółty ptak i cztery złośliwe psy, grające w swoje własne kółko i krzyżyk, z której to gry wynika cały przebieg wydarzeń.

Ten pogodny film, o marzeniach, o miłości, o przyjaźni i, przede wszystkim, o szukaniu swojego ja, pozwolił festiwalowym widzom na wieczorny relaks i chwilę oddechu. Przychodzi do głowy jednak pytanie: które światy zaprezentowane na wczorajszym dniu festiwalu są bardziej prawdziwe?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto