Rozmowa z Łukaszem Madejem, pomocnikiem Lecha i młodzieżowej reprezentacji Polski
Na drodze do finałów mistrzostw Europy, które są przepustką do igrzysk olimpijskich w Atenach staje wam Białoruś.
Cieszycie się z takiego losowania?
- To najlepsza wiadomość, jaką mogłem usłyszeć. Wylosowaliśmy bardzo dobrze. Mieliśmy szczęście. Długo po meczu na Węgrzech rozmawialiśmy, kto może być naszym rywalem. Chyba wszyscy życzyli sobie właśnie Białorusinów. Na drugim miejscu naszej ,,listy życzeń’’ plasowali się Niemcy. Nikt natomiast nie chciał Portugalii. Zagrają z Francją? To dobrze. Odpadnie jeden z mocnych przeciwników w walce o olim- pijskie paszporty.
Skąd ten optymizm?
- Wielokrotnie grałem przeciwko zespołowi z Białorusi w różnych kategoriach wiekowych. I niemal zawsze wychodziliśmy z tych konfrontacji zwycięsko. Nie były to łatwe mecze, ale zwykle strzelaliśmy jedną lub dwie bramki więcej niż przeciwnicy. Mam nawet na swoim koncie gola z Białorusią, więc mogę powiedzieć, że dla mnie szczęśliwy rywal. Myślę, że w dwumeczu nie damy się ograć. Gdyby było tylko jedno spotkanie, prawdopodobieństwo, że odpadniemy pewnie byłoby większe. Jednak nawet przypadkowo stracona bramka nie będzie miała w tej sytuacji żadnego znaczenia. Jedyne, czego możemy się obawiać, to pogoda. W listopadzie w Mińsku może być już bardzo zimno.
Zakończyliście eliminacje zwycięstwem z Węgrami. Jak uczciliście ten sukces?
- Nie było wielkiej fety, zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy dopiero w połowie drogi do celu. Pojechaliśmy do Budapesztu pewni zwycięstwa w grupie, więc do tej myśli, że wygraliśmy eliminacje już się przyzwyczailiśmy. Cieszyliśmy się natomiast z tego, że potrafiliśmy walczyć do końca, nawet w meczu, który nie miał wielkiego ciężaru gatunkowego. To budujace, że nikt nie odpuszcza i niezależnie od rywala, czy sytuacji w grupie, wychodzimy na boisko, by wygrać.
Dołączył do drużyny Ebi Smolarek. To duże wzmocnienie?
- Na Węgrzech pokazał, że jest dobrym zawodnikiem. Zdobył wyrównującą bramkę po pięknym strzale. Ma niekonwencjonalne zwody, serce do gry i doświadczenie z gry w mocnym europejskim klubie. W Budapeszcie nie był jeszcze w pełni formy, bo dopiero do niej powraca po długiej kontuzji. Na Białoruś powinien być jeszcze lepszy.
Trzon reprezentacji długo stanowili piłkarze Lecha. W Budapeszcie trener Klejndinst zaufał jednak tylko tobie.
Czy to oznacza, że lechici wypadli z kręgu zainteresowań szkoleniowca młodzieżówki?
- Rywalizacja w kadrze jest bardzo duża, teraz wszyscy chcą grać w tej drużynie. ,,Ślusarz’’ i ,,Grzela’’ mają groźnych konkurentów, zresztą na każdą pozycję w kadrze jest w tej chwili dwóch kandydatów. Z tego, co wiem, trener Klejndinst nie rezygnuje z nikogo. Zapewnia, że wszystkim kadrowiczom będzie się uważnie przyglądał.
Sebiastan Mila stwierdził w jednym z wywiadów, że jest już wystarczająco mocny, by wystąpić w pierwszej reprezentacji. Zadebiutował w sobotę i zaliczył bardzo udany występ. Czy uważasz, że też dałbyś sobie radę w kadrze Janasa?
- Na pewno nie czuję strachu przed pierwszą reprezentacją. Myślę, że dałbym sobie radę. Za Sebastianem na pewno przemawiały też dobre występy w lidze. Gra w dobrym zespole, odnosi sukcesy. Lech na razie nie może się tym pochwalić, więc to naturalne, że zainteresowanie piłkarzami z naszego klubu jest na razie niewielkie. Myślę, że gdybyśmy byli w czołówce a nie w ogonie ligi, kilku z nas też dostałoby reprezentacyjną szansę.
Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?