Zbliża się rok akademicki, więc pracownicy Biblioteki Pedagogicznej w Poznaniu szykują się na najazd studentów, którzy nie oddali w terminie książek. Jak twierdzą, będą wysłuchiwać często ich kuriozalnych tłumaczeń. – Wymówki żaków, którzy zalegają z książkami, są często tak pomysłowe, że ciężko odróżnić, co jest prawdą, a co fikcją – mówi Marzena Sroka, kierownik działu udostępniania w Bibliotece Pedagogicznej.
Normą jest pobyt w szpitalu czy problemy ze zmianą miejsca zamieszkania. – Kiedyś czytelnik zasłaniał się tym, że zostawił książkę na poprzedniej stancji i nie mógł po nią wrócić, gdyż właściciel zakazał mu wchodzić do mieszkania. Z kolei jedna z pań twierdziła, że zaszła w ciążę i przez 9 miesięcy nie mogła do nas trafić – dodaje Marzena Sroka.
Wśród studentów najczęstszą wymówką jest jednak wyjazd na wymianę zagraniczną.
– Sam się tak tłumaczyłem – mówi Mateusz, student stosunków międzynarodowych. – Ponad dwa lata zwlekałem z oddaniem książki, a gdy już zdecydowałem się ją zwrócić, to kłamstwo z wymianą było najlepszym rozwiązaniem.
W samej tylko Bibliotece Pedagogicznej zapominalskim wysyła się ponad 1000 monitów i około 100 wycen książek rocznie. W Bibliotece Raczyńskich jest z tym mniejszy problem.
– Liczba monitów waha się od 500 do 700 rocznie, ale sporadycznie ludzie trzymają je dłużej niż rok – informuje Mariola Ferenc.
Niektórym placówkom w odzyskaniu książek pomaga organizowanie czytelniczych abolicji. – Ostatnia miała miejsce wiosną. Trwała od kwietnia do czerwca. Zwrócono nam połowę przetrzymywanych książek. Przed akcją rozesłaliśmy 350 listów, informujących o niej – mówi Iwona Pempera, kierownik działu udostępniania w Bibliotece Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk.
Okazuje się, że najbardziej oporni na wezwania są studenci filozofii i poloniści. – Jedną z największych kar, które pamiętam, zapłacił doktorant z filozofii, było to około 300 zł – dodaje.
Z kolei maturzyści i studenci filologii polskiej nie oddają cennych książek z serii Biblioteki Narodowej.
– Od momentu, gdy do biblioteki zaczęli się zapisywać czytelnicy z całego województwa, zauważyliśmy, że znacznie bardziej sumienne są osoby spoza Poznania – podkreśla Pempera.
– Miesięcznie wysyłamy kilkanaście monitów, więc można powiedzieć, że nie mamy problemów z niefrasobliwymi czytelnikami. W mniejszym środowisku łatwiej jest ich zdyscyplinować i nie ma też sensu organizować abolicji – wyjaśnia Iwona Bilińska, dyrektor Biblioteki Publicznej w Tarnowie Podgórnym.
Wszyscy, którzy zapominają zwracać książki, powinni mieć się jednak na baczności, gdyż w wielu bibliotekach wprowadzono lub wprowadzi się w najbliższej przyszłości elektroniczny system naliczania kar. Wyrozumiałych bibliotekarzy zastąpi bezduszny program, który już nie usłyszy tłumaczeń czytelników.
Tyle żądają biblioteki
W większości poznańskich bibliotek obowiązuje stawka 20 groszy za każdy dzień za niezwrócenie książki w terminie.
W Bibliotece Pedagogicznej jest to 10 groszy, z kolei w Tarnowie Podgórnym (także w filiach w Przeźmierowie, Lusowie i Baranowie) kara wynosi 1 zł tygodniowo. By nie płacić kar w największych placówkach, można też czekać na abolicję, która ma miejsce zazwyczaj raz do roku.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?