Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji podkreśla, że stało się tak ze względu na postawę organizatorów wydarzenia, którzy przez kilka miesięcy nie potrafili zagwarantować uczestnikom podstawowych zasad bezpieczeństwa.
– Po analizie wniosku organizatorów okazało się, że jest on skrajnie ubogi w wymogi, które powinny być spełnione. Przygotowaliśmy pismo, w którym wyszczególniono wszystkie błędy. Znalazło się tam 20 punktów. Mimo to do ostatniego dnia organizatorzy nie wykonali żadnego ruchu – mówi Andrzej Borowiak.
Najlepiej zabezpieczony bieg? Nie zdaniem policji
Jakie uwagi mieli mundurowi? Chodziło m.in. o zabezpieczenie medyczne imprezy. – Organizatorzy zaplanowali jedną karetkę pogotowia. Przepisy mówią, że takie kwestie muszą zostać wcześniej uzgodnione z pogotowiem ratunkowym i szpitalami. To nie zostało zrobione – mówi rzecznik policji.
Kolejne uchybienie dotyczyło szpitali. – Oddziały ratunkowe szpitali muszą zostać poinformowane, że gdyby podczas biegu doszło do wypadku, musiałyby przyjąć rannych. Tak się nie stało – dodaje Andrzej Borowiak.
Sprawdź swoją wiedzę w naszym quizie.
Bardzo dużo osób nie zna prawidłowej odpowiedzi już na pierwsze pytanie...
Co więcej, organizatorzy powinni zapewnić ochronę na całej trasie biegu. Początkowo wyliczyli, że w tym przypadku potrzebują do tego 40 osób, w większości wolontariuszy a nie pracowników kwalifikowanych. Uwzględnili także policjantów i strażników miejskich jako członków służby porządkowej.
– To jest niemożliwe. Policjanci nie mogą podlegać organizatorom jako służba porządkowa, ponieważ mamy własny plan zabezpieczenia takiej imprezy – mówi Andrzej Borowiak. I dodaje: – Od września, gdy odbyło się pierwsze spotkanie z organizatorami, nic się nie działo. Policjant, który zajmował się tą sprawą, kontaktował się z nimi z własnej inicjatywy, przypominał o terminach i przygotowywał wzory pism do straży pożarnej, szpitali, pogotowia ratunkowego, aby wyręczyć ich w formalnościach. To wszystko zostało zignorowane.
Z opinią mundurowych nie zgadzają się organizatorzy IV Biegu Powstania Wielkopolskiego. – To był najlepiej zabezpieczony bieg ze wszystkich organizowanych przez nas dotychczas - mówi Seweryn Stuła ze Stowarzyszenia „Bieg Powstania Wielkopolskiego”, organizator wydarzenia. – Zawiniła komunikacja z policją. Wcześniej dostawaliśmy od funkcjonariuszy pozytywne sygnały. Dopiero na samym końcu dowiedzieliśmy się, że nie ma zgody. Naszym zdaniem prawdziwym powodem jest zbyt duża ilość imprez, które odbyły się tego dnia i które także trzeba było zabezpieczyć.
Bieg się nie odbył, ale była grochówka
Stuła podkreśla, że gdyby wcześniej Stowarzyszenie otrzymało informację od policji trasę biegu można by przenieść w inne miejsce. Pomimo to organizatorzy zachęcają biegaczy, którzy zapisali się na bieg i wpłacili pieniądze do odbierania pakietów startowych, a także do wspólnego odśpiewania hymnu i zjedzenia grochówki.
– W całym wydarzeniu chodziło głównie o to, by wspólnie uczcić setną rocznicę powstania. Element sportowy miał być drugorzędny – tłumaczy Stuła. Zapewnia jednak, że wszyscy ci, którzy oczekują zwrotu poniesionych kosztów za zakup pakietów startowych na pewno je otrzymają. – Trzeba jedynie zwrócić pakiet startowy, jeśli się go wcześniej odebrało – dodaje.
Niektórzy biegacze są jednak niepocieszeni i zapowiadają, że samodzielnie przebiegną trasę biegu. – Cóż mogę powiedzieć, Wielkopolanie mają we krwi wpisane pokonywanie trudności. Apelujemy jednak o rozwagę i bieg zgodny z przepisami ruchu – mówi Stuła.
Pracownicy firmy ochroniarskiej zbulwersowani
To nie jedyny skandal wokół biegu. Oprócz wkurzonych biegaczy są też pracownicy firmy ochroniarskiej Sowa, którzy przez ostatnie edycje dbali o bezpieczeństwo uczestników imprezy. Spółka za zeszłoroczną pracę nie otrzymała wynagrodzenia, a swoim pracownikom zapłaciła z własnej kieszeni.
– Mieliśmy zaprotestować na placu Wolności, ale nie chcieliśmy utrudniać pracy policji i psuć naszego święta. Właściciel firmy sprawę skieruje do sądu i pozwie organizatora biegu o zniesławienie – zapowiada Milena Jankiewicz-Fink, pracownica firmy ochroniarskiej.
Stuła bowiem uważa, że firma nie wywiązała się ze swoich obowiązków, a także wystawiona przez nią faktura była zawyżona.
- Pan Stuła oczernił naszych pracowników podczas audycji radiowej. Jestem teraz w trakcie rozmów z naszym prawnikiem. Sprawa najpewniej trafi do sądu - potwierdza właściciel firmy ochroniarskiej, Tymoteusz Stranc.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?