MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Blamaż na inaugurację

LEM
Maciej Scherfchen i Piotr Reiss nie potrafili poprowadzić Lecha do zwycięstwa.  Fot. A. Szozda
Maciej Scherfchen i Piotr Reiss nie potrafili poprowadzić Lecha do zwycięstwa. Fot. A. Szozda
Wielki zawód spotkał w sobotni wieczór 17 000 sympatyków Kolejorza. Lech przegrał inauguracyjny mecz z Górnikiem 1:2. Gospodarze bardzo liczyli na udaną inaugurację pod wodzą nowego trenera, Czecha Libora Pali.

Wielki zawód spotkał w sobotni wieczór 17 000 sympatyków Kolejorza. Lech przegrał inauguracyjny mecz z Górnikiem 1:2.

Gospodarze bardzo liczyli na udaną inaugurację pod wodzą nowego trenera, Czecha Libora Pali. Tymczasem Górnik, który w Poznaniu nie wygrał meczu od 1986 r., od pierwszych minut grał bardzo rozsądnie i groźnie z kontrataku. Brylował w tym Adrian Sikora, który ostatecznie zdobył zwycięską bramkę w spotkaniu.

Obiecujący początek

Już w 6 min Piotr Gierczak, po dośrodkowaniu Michała Probierza, świetnie strzelił głową, ale jeszcze lepiej bronił Norbert Tyrajski. Później dwie okazje zdobycia bramki dla Lecha miał Krzysztof Gajtkowski. Najpierw po podaniu Rafała Grzelaka, strzelił wprost w bramkarza, potem próbował przerzucić piłkę nad Lechem, ale posłał ją nad bramką.

Bukalski zaskoczył obronę

Dość nieoczekiwanie w 22 minucie prowadzenie objął Górnik. Krzysztof Bukalski wykorzystał chwilę nieuwagi środkowych obrońców gospodarzy i z 25 m bardzo silnym strzałem w prawy narożnik pokonał Tyrajskiego.

W 35 min Górnik był bliski zdobycia drugiego gola, ale Tyrajski w ostatniej chwili uprzedził Sikorę. Doskonałą okazje w 38 min. miał lewy pomocnik Jarosław Popiela. Był sam przed bramkarzem Lecha, ale celując w ,,długi róg'' na szczęście spudłował.

Gol w debiucie

Minutę później wyrównał debiutujący w Lechu Zbigniew Zakrzewski. ,,Zaki'' który wykorzystał zbyt krótkie wybicie obrońcy gości, podciągnął piłkę do 17 m strzelił nie do obrony. Chwilę później bliski pokonania bramkarza Górnika był Piotr Reiss. Jego strzał z rzutu wolnego w instynktowny sposób odbił nogą Lech.

Niewykorzystane sytuacje

Po przerwie początkowo przeważał Lech. W 50 min oglądaliśmy chyba najładniejszą akcje gospodarzy. Arkadiusz Kaliszan popisał się 40 metrowym dokładnym podaniem na lewą stronę do Grzelaka, ten świetnie dośrodkował w pole karne, niestety Łukasz Madej trafił tylko w plecy obrońców.

Okazję do zmiany rezultatu miał 180 sekund później Maciej Scherfchen. ,,Szeryf'' wyprowadzał środkiem pola kontrę i zaskakująco uderzył z prawie 30 metrów. Niestety trafił w słupek.

Jeszcze lepszą okazję miał wprowadzony chwilę wcześniej Bartosz Ślusarski. Po rzucie rożnym piłka spadła mu pod nogi. Do bramki było chyba nie więcej niż 3 metry. Ale nawet z takiej odległości nie potrafił celnie strzelić.

Do sporego zamieszania pod bramką Górnika doszło w 78 min. Bramkarz gości uważając, że był faulowany przy wyskoku, zaatakował zbyt brutalnie Rafała Grzelaka. Został za to ukarany żółtą kartką, doszło do szarpaniny i sędzia pokazał jeszcze żółtą kartkę Probierzowi. Chwilę później za podobny atak na Bosackiego, Lech powinien zostać wyrzucony z boiska. Sędzia był jednak pobłażliwy.

Sikora wyskoczył najwyżej

Decydujące słowo należało do zabrzan. W 84 min sędzia podyktował problematyczny rzut wolny z prawej strony (chwile wcześniej faulowany był Goliński). Jarosław Popiela posłał daleką wrzutkę na ,,długi słupek''. Tyrajski nie potrafił zdecydować się czy wychodzić do dośrodkowania czy stać w bramce. Ruszył w kierunku piłki, ale źle obliczył jej lot. Tuż przed linią boczną dopadł do niej Radler, zagrał głową wzdłuż bramki, a nadbiegający z głębi pola Adrian Sikora strzelił z bliska do siatki.

Lech rzucił się do desperackiego ataku. W 87 min. po błędzie Radlera okazję na wyrównanie miał jeszcze Piotr Reiss. Niestety z bliska nie trafił w światło bramki i poznaniacy musieli pogodzić się z porażką.

Nie tak miało być

Liczę przede wszystkim na lepsze rezultaty - mówił przed inauguracją ligi trener Libor Pala. Pod tym zdaniem mogło się podpisać obiema rękami 17 000 widzów przybyłych w sobotni wieczór na Bułgarską. Co zobaczyli? Nic nowego. Mimo aż czterech zmian w składzie (Mowlik, Scherfchen, Grzelak, Zakrzewski) to jest taki sam Lech, jak w poprzednim sezonie. Niepewny bramkarz, popełniająca proste błędy obrona, brak rozgrywającego i nieskuteczni napastnicy. Nie wróży to nic dobrego i właśnie to jest najbardziej denerwujące.
Lech miał grać nowocześnie, ale to rywale są sprytniejsi, szybsi i mają lepiej zorganizowaną grę. Lekarstwem na zbyt dużą ilość traconych goli miała być obrona strefą. Mamy czterech niezłej klasy obrońców, a tymczasem w sobotę, biegający (aż miło było patrzeć) jak żywe srebro Sikora (jeszcze niedawno strzelał gole w IV ligowym Ustroniu) sam siał większe zagrożenie niż cała piątka ofensywnych graczy Lecha. Wystarczyło mu tylko wypuścić piłkę na ,,wolne pole’’...
Z obrońców Lecha nie ma też żadnego pożytku w ataku. Miały być rajdy wzdłuż linii bocznych, miało być zagrożenie przy ,,stałych fragmentach’’ gry. I co? I nic.
Pala chciał zaskoczyć Górnika przestawiając obu skrajnych pomocników. Madej na lewej stronie był bezproduktywny, Grzelak też niezbyt pewnie czuł się na pozycji kolegi. W efekcie zamiast szybkiej składnej gry, przez ponad półgodziny gry, oglądaliśmy Kolejorza, który z mozołem, niczym drużyna rugby, zdobywała teren. Punktów jednak od tego nie przybywało, bo Zakrzewski wraz z Gajtkowskim momentalnie tracili piłkę pod polem karnym zabrzan.
Podobać się mógł tylko pierwszy kwadrans drugiej połowy, kiedy to poznaniacy wreszcie podjęli walkę (do 40 min Lech nie popełnił faulu!) w środku pola i kilka dobrych indywidualnych akcji zaliczyli Grzelak i Madej. Niestety dośrodkowania okazały się młynem na wodę zabrzańskiej defensywy, bo tych akcji nie ma kto wykończyć!
I jeszcze problem wytrzymałości i zgrania. Co z tego, że piłkarze Lecha są dobrze przygotowani skoro biegają cały mecz w jednym tempie? Piłka nożna to nie bieg maratoński, tu liczy się szybkość, przyspieszenie, zdecydowanie. Pala wmawia nam, że opanowanie systemu to kwestia czasu. W Górniku nastąpiło więcej zmian, a jednak w ciągu miesiąca trener Fornalik potrafił z ,,pospolitego ruszenia’’ stworzyć groźniejszy zespół niż trenujący w pocie czoła od grudnia ubiegłego roku Lech. W Kolejorzu choć transfery są planowane pod konkretną pozycję, drużyny nadal nie widać. To wręcz zlepek niezłych indywidualności, przytłoczonych zadaniami taktycznymi. Gdyby jeszcze te nowinki taktyczne przynosiły jakieś wymierne efekty to pal licho. Ale efektów pracy Czechów niestety na razie nie widać.

Maciej LEHMANN

Waldemar Fornalik
Górnik Zabrze

Cieszymy się z udanej inauguracji. Myślę, że kibice zobaczyli naprawdę ciekawy mecz, gdzie drużyny nie chciały za wszelką cenę bronić dostępu do własnej bramki. Jestem tym bardziej zadowolony, bo nie wiedziałem na co tak naprawdę będzie tą drużynę stać. Przed sezonem zaszły w Górniku spore zmiany, które – jak po tym meczu widać – mogą napawać optymizmem na przyszłość. Lech postawił nam dzisiaj trudne warunki, dodatkowo wspierała ich wspaniała publiczność. Tym bardziej cieszę się z dzisiejszego wyniku.

Libor Pala
Lech Poznań

Nie tak sobie wyobrażałem inaugurację tego sezonu. Myślałem, że będzie 2-1, ale dla nas. Pierwsza bramka padła po błędzie taktycznym środkowych obrońców. Przed strzałem Bukalskiego powinni oni wyskoczyć do piłkarza, który ma piłkę. Ta bramka ustawiła spotkanie. Gdyby było po strzale Zakrzewskiego 1:0 dla nas, a nie 1:1, to mecz w drugiej części gry wyglądałby zupełnie inaczej. Drugiej bramki nie chciałbym komentować, bo zawinił przy niej sędzia, który nie odgwizdał faulu na Golińskim i puścił akcję. To jednak nas nie tłumaczy.

Nowy system - długie kolejki

Sobotni mecz rozpoczął się z 10 minutowym opóźnieniem. Organizatorzy podjęli taką decyzję, gdyż już 45 min przed pierwszym gwizdkiem sędziego powstał przed bramami stadionu olbrzymi zator (jak widać na zdjęciu). Udało się go na szczęście zlikwidować, lecz kibice stracili sporo nerwów czekając w długich kolejkach.
Oto co sądzą o nowym systemie sprzedaży biletów i wejściu na stadion kibice dyskutujący na klubowym forum internetowym.
ryszard: na stadion wszedłem 10 minut przed meczem, a moje miejsce (w 13) cały czas czekało!
Gdyby jeszcze wynik był inny...
ajzol: Fajnie się wchodziło na stadion. Teraz już wiem jak czuje się tuńczyk albo przysłowiowy śledzik.
Litar: Po prostu większość ludzi mając wykupione wczesnej miejscówki przyszła na ostatnio chwilę i obnażyło to przepustowość naszych bram.
micgal: Moim zdaniem nowy system nie jest taki zły jak wszyscy mówią - jest po prostu nowy, a wszystko co nowe to trudne. Jak wszyscy się przyzwyczaja do czytników, to będzie ok, ba lepiej niż normalnie. Fakt kolejki wczoraj były, ale spowodowane chyba tym, że kibice zdecydowali się przyjść na mecz późno ( takie jest ich prawo - dobrze zrobili,a zarząd tego nie przewidział)...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto