Bo tu jest mafia

Kiedy wyszło na jaw, że swarzędzki Urząd Miasta i Gminy próbował po cichu załatwić
rozliczenia z firmą budowlaną, która wygrała jeden z przetargów, przedsiębiorstwo zostało oskarżone przez burmistrz Swarzędza o przestępstwo.

Przed sądem dopiero co rozpoczął się proces Jacka Szymczaka, byłego burmistrza Swarzędza, os- karżonego wraz z kilkoma podwładnymi m. in. o niedopełnienie obowiązków i sprzedaż nieruchomości po zaniżonych cenach. Tymczasem w podpoznańskiej gminie aż huczy od informacji o kolejnych nieprawidłowościach. Staraliśmy się wyjaśnić kilka z nich.

Zróbcie i oddajcie

Firma In-Tech z Wronek wygrała przetarg na budowę kanalizacji sanitarnej w Bogucinie. Wiosną 2003 r. okazało się, że z uwagi na komplikacje prac, budżet inwestycji zostanie przekroczony. Gmina zabiegała o kontynuowanie budowy, obiecując zrekompensowanie dodatkowych kosztów. Faktycznie, 17 listopada ubr. burmistrz Anna Tomicka podpisała z In-Tech umowę (dysponujemy jej kopią) na dodatkowe prace melioracyjne w Bogucinie. - W kwocie tej znalazło się rozliczenie prac, na które zabrakło wcześniej pieniędzy w budżecie inwestycji - potwierdził nam Marek Szulc, prezes In-Tech.
Firma wystawiła fakturę i otrzymała od gminy zapłatę. Kiedy jednak w tym roku o sprawie dowiedzieli się radni, burmistrz zażądała od firmy najpierw zwrotu części zapłaconej kwoty, a później ... całości.

- Świadczyliśmy usługi na rzecz Swarzędza od lat. Nigdy nie było żadnych problemów z rozliczeniami. Kiedy jednak raz poszliśmy urzędowi na rękę, kontynuując prace, potraktowano nas jak przestępców - żali się prezes firmy In-Tech. - Przypuszczam, że próbowali mnie oszukać - tłumaczy swoje postępowanie burmistrz Swarzędza

Przyznaję się i nie żałuję

To nie jedyny zarzut, który stawiają szefowej gminy opozycyjni radni. Kiedy Anna Tomicka była jeszcze wiceprezesem Gminnej Spółdzielni w Swarzędzu, procesowała się z gminą o uwłaszczenie nieruchomości w Kobylnicy wartej ok. 500 tys. zł. Radni swarzędzcy nie chcieli jej oddać. Planowali sprzedać działkę, powiększając budżet gminy. W trakcie procesu A. Tomicka stanęła po drugiej stronie sporu - została burmistrzem. Wtedy też gmina przegrała sprawę z GS. Chociaż wyrok był nieprawomocny, burmistrz zrezygnowała z odwołania się od niego.

- Uznałam, że racja jest po stronie spółdzielni - wyjaśnia swoją decyzję.

Anna Tomicka przyznaje się tylko do jednego ze stawianych jej zarzutów. Zakupu nieruchomości pod budowę gimnazjum w Zalasewie. W 2003 r. nabyła działkę bez przetargu i bez zgody Urzędu Zamówień Publicznych.

- To była wyjątkowa okazja, żeby kupić tę ziemię tak tanio. Nie żałuję, że to zrobiłam - mówi szefowa urzędu.
Skąd tyle zarzutów co do sprawowania przez nią władzy? - Bo tu wciąż jest mafia - mówi ściszając głos pani burmistrz. Siedząc w wygodnym fotelu w swoim gabinecie, opowiada o pracownikach, którzy proszą o montowanie zamków w szafkach i o segregatorach, w których podobno brakuje dokumentów. Kiedy prosimy o podanie przykładów działania „mafii” w swarzędzkiej gminie, nie otrzymujemy konkretnej odpowiedzi. - Kto wie, może to kiedyś wyjdzie - podsumowuje burmistrz Tomicka.

Kontrdoniesienia

Kto ma rację? Szefowa gminy, czy też patrzący jej na ręce oponenci? Do rozwiązania tej zagadki została zaangażowana prokuratura. Bada ona obecnie dwa doniesienia ze Swarzędza. Jedno złożyła burmistrz, dotyczy ono prac w Bogucinie. Autorami drugiego doniesienia jest kilku radnych. Obciążają oni A. Tomicką odpowiedzialnością za szereg nieprawidłowości podczas sprawowania przez nią funkcji. Główny zarzut dotyczy cichego finansowania prac budowlanych w Bogucinie.