Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Boss mafii z Moskwy zabity na Jeżycach

Krzysztof M. Kaźmierczak
Boss mafii z Moskwy zabity na Jeżycach
Boss mafii z Moskwy zabity na Jeżycach Andrzej Szozda
Andriej Isajew ps. "Malowany" był najważniejszym przedstawicielem wschodnich grup przestępczych, jakiego zamordowano w Polsce. Rosyjski gangster zginął od jednego strzału z glocka na ul. Poznańskiej przy swoim wartym 400 tys. zł bmw 850 coupe.

Tytułowany w moskiewskim świecie przestępczym generałem 36-letni Andriej Wiktorowicz Isajew ze względu na liczne tatuaże noszący w Rosji pseudonim "Pisanyj" (po polsku "Malowany") był wysoko postawionym wysłannikiem rosyjskiej mafii. Od jego zuchwałego zabójstwa minęło już 17 lat, lecz do dzisiaj motywy tej zbrodni są nadal tajemnicą, a jej wykonawcy uniknęli kary.

Perfekcyjnie zaplanowany i wykonany zamach

21 lipca 1997 roku. Ulica Poznańska przy Mylnej. Do stojącego przed zakładem usługowym montującym samochodowy sprzęt audio luksusowego zielonego BMW 850 coupe na rosyjskiej rejestracji zbliża się mężczyzna z wielkim złotym krzyżem wysadzanym diamentami na szyi. Na wytatuowanych rękach ma złoty zegarek Cartier i wykonane z tego samego cennego kruszcu bransolety. To "Malowany". Towarzyszy mu 23-letni poznaniak Robert S., który jest przewodnikiem Rosjanina.

Mroczny Poznań - czytaj więcej artykułów dotyczących historii Poznania

Kiedy Isajew jest tuż przy swoim BMW podchodzi do niego dwóch ubranych na ciemno mężczyzn, których chwilę wcześniej ktoś podwiózł na Poznańską złotym mitsubishi. Oddany z bliska strzał z glocka przebija głowę "Malowanego". Jest śmiertelny. Widząc, że mafiozo upada, Robert S. próbuje uciec. Biegnie w stronę pobliskiej komendy wojewódzkiej policji. W pogoń za nim rusza drugi z zabójców. Trafia poznaniaka kilka razy, a kiedy ten upada, podchodzi do leżącego i strzela mu z bliska w głowę.

Egzekutorzy chowają broń i spokojnie idą na ul. Kochanowskiego. Tam, w pobliżu komendy policji, czeka na nich sportowe bmw i mercedes W210 tzw. "okularnik".

Złapani przez komórki - pierwsza taka sprawa w Polsce

Zbrodnia miała charakter porachun-kowy. Morderców nie interesował kosztujący 400 tys. zł samochód mafioza ani jego, warta tyle samo co auto, biżuteria.

Isajew przyjechał do Poznania na zaproszenie znanego nie tylko w wielkopolskim świecie przestępczym, wtedy 44-letniego Zbigniewa B. ps. "Orzech", z którym "Malowany" dzielił m.in. zamiłowanie do gołębi pocztowych. Trudno jednak uznać, by hobby było celem pobytu w Polsce przedstawiciela rosyjskiej mafii zajmującej się na międzynarodową skalę handlem narkotykami, bronią i prostytucją.

Rosjanina próbowano wcześniej zabić przynajmniej trzykrotnie. Mimo odniesienia poważnych ran przeżył postrzelenie przez snajpera i podłożenie bomby pod jego samochód w Moskwie. W świecie przestępczym uważano, że ma wielkie szczęście, dlatego po zamachu w Poznaniu jego koledzy nie dowierzali, że Isajew zginął. Po publikacji reportażu o zabójstwie na Poznańskiej dzwonili do mnie kilkakrotnie, dopytując szczegółowo m.in. jak wyglądał zabity i na jakie nazwisko miał paszport.

Po rocznym śledztwie w sprawie śmierci rezydenta rosyjskiej mafii prokuratura oskarżyła o zlecenie jego zabójstwa "Orzecha", a udział w organizacji i wykonaniu zbrodni zarzuciła 7 członkom gangu wołomińskiego.

Aby udowodnić związki między oskarżonymi w przygotowaniu zamachu po raz pierwszy w Polsce posłużono się na wielką skalę danymi lokalizacyjnymi telefonów komórkowych. W ten sposób wykazano m.in., że przed zabójstwem przyjechała do posiadłości "Orzecha" w Poznaniu duża grupa gangsterów z "Wołomina". Udowadniać to miały także bilingi oraz zeznania świadków incognito, którzy brali udział w przygotowaniu zabójstwa.

Nikt nie został skazany, kilku zamordowano

Procesy w sprawie podwójnego mordu na Jeżycach trwały ponad 10 lat. Nikogo jednak nie skazano.

Obrońcy oskarżonych skutecznie podważali wartość dowodową zeznań świadków incognito oraz bilingów i danych geolokalizacyjnych. Kwestionowali przy tym motyw zbrodni, twierdząc, że "Orzech" nie miał żadnych powodów do tego, by chcieć śmierci "Malowanego" oraz współpracować w tym celu z "Wołominem". Udowodnienie winy utrudniały prokuraturze zgony oskarżonych i świadków. Oczywiście żaden z nich nie umarł z przyczyn naturalnych.

Jednego z członków gangu, który miał brać udział w przygotowaniach do zbrodni, zastrzelono jeszcze w czasie, gdy trwało śledztwa. Uważany za współorganizatora akcji Ludwik A. ps. "Lutek" wyszedł za kaucją na wolność przed procesem, a cztery miesiące po skierowaniu do sądu aktu oskarżenia wraz z czterem kompanami z gangu wołomińskiego zginął zastrzelony w Warszawie w restauracji Gama. Ostatni mord osoby związanej ze śmiercią Isajewa miał miejsce w 2002 roku. W Mikołajkach zabito wtedy Jacka K. "Klepaka".

"Orzecha" sąd zwalniał z odpowiedzialności za śmierć "Malowanego" trzykrotnie, ale za każdym razem prokuratura składała apelację. Ostatecznie wyrok uniewinniający uprawomocnił się w 2008 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto