Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

BUDOWNICTWO - Pomysł na politykę mieszkaniową

Bogna Kisiel
W rejonie Marcelińskiej, Wałbrzyskiej i Świerzawskiej firma Ataner buduje mieszkania
W rejonie Marcelińskiej, Wałbrzyskiej i Świerzawskiej firma Ataner buduje mieszkania FOT. JANUSZ ROMANISZYN
Czy to interesy deweloperów decydują o zagospodarowaniu przestrzennym Poznania? A może jest dokładnie odwrotnie – rzucane są im kłody pod nogi, co powoduje, że miasto nie może się należycie rozwijać? Czy Poznań ma pomysł na budownictwo mieszkaniowe czy jesteśmy skazani na migrację ludności do gmin ościennych? Na te między innymi pytania będziemy się starali odpowiedzieć podczas wtorkowej debaty „Poznań 2020 – jakie budownictwo mieszkaniowe”, którą „Polska Głos Wielkopolski” organizuje wspólnie z Urzędem Miasta Poznania.

– Problemem podstawowym jest brak terenów pod budownictwo jednorodzinne – twierdzi Wojciech Kręglewski, radny PO. – Potrzebny jest program, zwiększający podaż działek w pełni przygotowanych pod budownictwa. Z tych powodów Szczepankowo nie może się rozbudowywać, ponieważ nie ma tam kanalizacji, a szamba nie mogą powstawać.

W rezultacie co bogatsi poznaniacy wyprowadzają się do gmin ościennych. Tam budują domy i mieszkają.
Lech Mergler ze Stowarzyszenia „My -Poznaniacy” uważa, że trudno powiedzieć, czy Poznań ma pomysł na budownictwo mieszkaniowe. Ocenić można natomiast to, co działo się w polityce mieszkaniowej przez ostatnich kilkanaście lat.

– Priorytetem była budowa mieszkań komercyjnych – podkreśla Mergler, dodając, że po macoszemu jest traktowane budownictwo społeczne, spółdzielcze, komunalne i socjalne.

– Niektórzy twierdzą, że deweloperzy są uprzywilejowani, że pod nich tworzone są miejscowe plany zagospodarowania – twierdzi Mergler.
Ci przeczą temu, narzekając na przewlekające się postępowania o wydanie warunków zabudowy, decyzje wydawane z naruszeniem prawa lub na które trzeba czekać czasami nawet dwa lata.

Mieszkania budowane w systemie deweloperskim są drogie. Niewielu jest tak zamożnych, a nie wszyscy zarabiają na tyle dużo, by dostać kredyt. Na miasto też nie mają co liczyć, choć zostało zobowiązane do pozyskania 100 mieszkań rocznie. Ze względu na skromne fundusze ZKZL jest w stanie w ten sposób zdobyć 40–60 lokali. Przymierza się również do budowy dwóch budynków przy Szama-rzewskiego i Fabrycznej. To jednak kropla w morzu potrzeb.

Zastanawiając się na problemami mieszkaniowymi Poznania, być może warto sięgnąć do przykładów innych miast. Podczas wizyty w Wiedniu jeden z przedstawicieli tamtejszego magistratu opowiadał mi, jak to rozwiązano w stolicy Austrii.

Po II wojnie brakowało ponad 100 tys. mieszkań. Przygotowano długofalowy program odbudowy. Od lat 50. realizowany był projekt socjalny, który zakładał dofinansowanie mieszkań spółdzielczych i umożliwiał budowę nowych. Do 1970 r. wybudowano ok. 100 tys. mieszkań. Można mieć zastrzeżenia do ich architektury, ale problem został rozwiązany. Pisze o tym m.in. Joanna Giecewicz w książce „Konserwatywna awangarda. Wiedeńska polityka mieszkaniowa 1920–2005”. Autorka przytacza opinię ekonomisty Ewalda Novotnego, który stwierdził, że tam, gdzie nie ma subwencjonowania mieszkań, narastają poważne problemy społeczne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto