"Było super!" Daniel Grzybowski z Grudziądza pożegnał się z "The Voice Of Poland"

W ostatnim odcinku "The Voice Of Poland" mierzyli się członkowie teamu Marka Piekarczyka, a wśród nich Daniel Grzybowski, grudziądzanin, nauczyciel muzyki w szkole w Grupie, w gminie Dragacz.

W "Bitwie" Daniel zmierzył się z Michałem Sołtanem. Marek Piekarczyk wybrał dla nich klasyczny utwór: "Whole Lotta Love" z repertuaru Led Zeppelin.

- Macie pokazać energię i precyzję, i siłę przekonywania samca, który myśli tylko o jednym - zagrzewał do śpiewania Piekarczyk.

- Jest to utwór, który znam już z 30 lat. Moja mama była wielką fanką zespołu Led Zeppelin i od siódmego roku życia karmiła mnie tym starym hard rockiem - mówił Daniel z optymizmem. Bo jak wiadomo, jest on fanem dobrej rockowej muzyki. Przypomnijmy, że na etapie przesłuchań w ciemno "The Voice Of Poland" genialnie zaśpiewał utwór Queen. Pisaliśmy: Daniel Grzybowski z Grudziądza zachwycił jury i publiczność "The Voice Of Poland".

Po pierwszych próbach nowej piosenki grudziądzanin mówił: - Mi jest na pewno łatwiej ten utwór zaśpiewać ze względu na moją skalę głosu. Michałowi jest trudniej, bo musi odkrywać nowe swoje techniki wokalne i eksperymentować...

- Wydaje mi się, że przygotowany lepiej był Daniel. Nawet nie chodzi o samo przygotowanie utworu, ale też o możliwości wokalne - przyznawał Michał. I dodawał: - Odkrywam nowe pokłady, możliwości... W tym programie dowiaduję się o swoim wokalu, łapię nowe informacje i przyznam, że sprawia mi to frajdę, że zaczyna mi to wychodzić.

- Wreszcie tutaj jakaś energia nastąpiła tutaj poważna. Chłopaki dzięki wam! - występ podsumował Marek Piekarczyk.

- Rock'n'Roll wiecznie żywy! - komentowała Justyna Steczkowska.

Piekarczyk podsumowywał wspólny występ Daniela i Michała: - Każdy z Was jest całkowicie inny. Znowu u mnie są różni ludzie w duecie. Nie można powiedzieć, że lubię "to" albo "to"... Takiego gościa, który przełamuje swoje bariery i nagle zaczyna śpiewać całkiem nowe rzeczy, czy taki koleś, który kuma to dokładnie i jak śpiewa celowo utwór, który jest klasykiem.

• - Do jednego się muszę przyczepić. Zabrakło mi trochę w was takiej zabawy, takiego luzu. Byliście za bardzo pospinani. Chciałam więcej interakcji między wami, a gdzieś śpiewaliście w inne strony - mówiła Lanberry. I dodawała: - Co nie zmienia faktu, że jesteście wybitnymi osobowościami scenicznymi. Mam wrażenie, że Michał ma odrobinę szersze horyzonty muzyczne, ale to być może, że nie znam tak dobrze Daniela, jak ty Mareczku, bo już ich poznałeś. Gratulacje panowie, to było bardzo dobre!
• - To było naprawdę rasowe. Męskie, rockowe śpiewanie. Obaj byliście świetni, obaj byliście inni, inna stylistyka tego rock'n'rolla - chwalił Baron. I podpowiadał: - Natomiast ja bardzo lubię takie chropowate śpiewanie. To co Tomson robi z nami na koncertach Afromental. I to chropowate śpiewanie dzisiaj reprezentował Michał, więc gdybym ja miał wybierać, to - nie ujmując tobie (Danielowi - dop. red.), bo jesteś świetnym wokalistą, to poszedłbym z tobą bracie - zwrócił się do Michała.
• - Dzisiaj porwał mnie Michał, ale jesteście obydwaj świetni i macie szerokie spektra i to wszystko jest jeszcze początkiem dopiero - mówił Tomson. I kontynuował: - Marek dał wam ten numer, ale w każdym innym myślę, że dalibyście czadu na tym samym poziomie klasy. To są niebywałe wokale. I jeden, i drugi.
• - Panowie chapeau bas! To był mega zajefajny rockowy występ. No po prostu to było świetne. Naprawdę. Super energia. Dobrze zaśpiewana. Super - chwaliła Justyna Steczkowska. I dalej: - Naprawdę trudno byłoby mi wybrać jednego z wokalistów. Marku, masz ciężkie zadanie. Daniel jest jak wyjęty z lat Led Zeppelin, to jest ten głos, to jest ten wysoki tenor, to te alikwoty, które dają po uszach aż bębenki pękają. I to jest do tej muzyki idealne. Natomiast Michał mnie zaskoczył głosem, który nam pokazał, bo inaczej go pamiętam z "blindów". Byłeś świetny, więc uważam, że przed tobą świetlane możliwości rozwoju i różnych kierunków twojego głosu. Ktokolwiek z was pójdzie dalej, to jest dla was cudowna lekcja, z której skorzystacie w życiu, więc super.

- Pamiętajcie, ze jesteście już moimi kumplami, również ze sceny. Ale muszę wybrać jednego, z którym pójdę dalej... Myślę, że z Michałem - Piekarczyk podniósł rękę zwycięzcy "Bitwy".

Później Piekarczyk uzasadniał swój wybór: - Michał się nie bał w "Lotta Love", w numerze , w którym Plant "wyje" wysoko, zaśpiewać takim głosem jak Jim Morrison... Włożył nowy kolor, nowy wyraz... O to chodzi: artysta powinien sięgać po nowe kolory przecież to tylko utwór na tym zyskuje!

- Super było! - podsumował Daniel Grzybowski, żegnając się z Piekarczykiem na scenie programu.

A Piekarczyk zapewnił go, że to nie jest ich ostatnie spotkanie: - Zapraszam cię na koncert. Nie będę się bał, że dasz plamę. W ogóle. Rykniesz razem ze mną na dobrym koncercie. Obiecuję ci to!