Złoty medalista ZIO w skokach narciarskich sprzed dwóch dni, Lars Bystoel, tuż po zakończeniu konkursu na średniej skoczni nie krył radości, choć przyznał, że o najcenniejszym trofeum myślał już od lata.
Perfekcyjne skoki
– Powiedziałem sobie, że w Turynie to ja będę pierwszy. Jestem niezmiernie szczęśliwy, czuję się wspaniale. Moje skoki były perfekcyjne – mówił Norweg. Trzeba przyznać, że były to niesamowicie optymistyczne założenia 27-letniego Bystoela. Do tej pory tylko w tegorocznym konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku stanął na najwyższym stopniu podium w zawodach Pucharu Świata, a w ostatnich zawodach przed IO w Willingen był dopiero 18. Mistrzowską formę prezentował jednak już podczas kwalifikacji, które wygrał. Został jednak zdyskwalifikowany za używanie zbyt długich nart.
Podczas niedzielnego konkursu Norweg nie skakał najdalej, ale był bardzo dobry technicznie, za co otrzymał wysokie noty od sędziów. Jego wygrana jest sensacją, chociaż nie można tego triumfu porównywać do niespodzianki, jaką sprawił cztery lata temu w Salt Lake City Simon Ammann. Tym niemniej jest to największy sukces Bystoela, który jedyne medale zdobył z drużyną (dwa brązowe w MŚ i złoto w MŚ w lotach). W Salt Lake City dwukrotnie był poza finałową trzydziestką.
Ojciec zbudował mu skocznię
Karierę sportową norweski sportowiec rozpoczął w wieku trzech lat. Po raz pierwszy skoczył na konstrukcji zbudowanej przez ojca. Bystoel w 2003 roku został dyscyplinarnie odsunięty od kadry. Zmuszony do skakania w zawodach niższej rangi udowodnił, że należy mu się miejsce w reprezentacji i pod koniec tego samego roku wrócił do łask.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?