Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Całonocna impreza techno w koronach drzew na poznańskim Antoninku. Jej organizacja grozi degradacją środowiska. Leśnicy nie kryją oburzenia

Marta Danielewicz
Marta Danielewicz
Na drewnianej ścieżce w koronach drzew ma odbyć się impreza techno. Zaplanowane wydarzenie miałoby trwać całą noc, od 19 do 4. Leśnicy są oburzeni.
Na drewnianej ścieżce w koronach drzew ma odbyć się impreza techno. Zaplanowane wydarzenie miałoby trwać całą noc, od 19 do 4. Leśnicy są oburzeni. Grzegorz Dembiński
Planowana impreza techno na poznańskim Antoninku budzi kontrowersje. Trudno się dziwić, bo „Rave Party W Koronach Drzew Techno & Trance / DJ Live Set” ma odbyć się na nowo otwartej ścieżce w koronach drzew. Co ciekawe, o planach na imprezę ZLP dowiedział się z Facebooka. Zdaniem poznańskich leśników, takie masowe wydarzenie może doprowadzić do degradacji tamtejszego środowiska.

W sąsiedztwie ogrodu zoologicznego, gdzie są także zwierzęta azylowane z trudną przeszłością, w samym sercu lasu, niedaleko użytku ekologicznego, na drewnianej ścieżce w koronach drzew ma odbyć się impreza techno. Zaplanowane wydarzenie miałoby trwać całą noc, od 19 do 4. Chęć udziału w nim zgłosiło już kilkaset osób, ponad tysiąc jest zainteresowanych. Koszt to 15 złotych. Wydarzenie jest publiczne.

Czytaj: Ścieżka w koronach drzew stała się zmorą mieszkańców poznańskiego osiedla. "Ludzie parkują, gdzie popadnie"

- O imprezie dowiedzieliśmy się z Facebooka. Myślałem, że to fake news, albo że ktoś zwariował wydając pozwolenie na organizację tego wydarzenia w takim miejscu. Zwierzęta i tak mają ciężko w mieście, a my wchodzimy im do lasu. Ścieżka w koronie drzew to ścieżka edukacyjna, gdzie ludzie mogą za dnia podziwiać przyrodę. Nie służy imprezom masowym i całonocnym

- mówi Michał Grześ z Rady Osiedle Warszawskie-Pomet-Maltańskie.

Sprawdź też:

Zakład Lasów Poznańskich zabrania organizacji imprezy

Okazało się, że nikt pozwolenia nie wydał, a zarządca terenu czyli Zakład Lasów Poznańskich nie wiedział nawet o organizacji wydarzenia.

- Nikt do nas o zgodę nie występował. W poniedziałek wysłaliśmy pismo do organizatorów wydarzenie, że kategorycznie się na nie nie zgadzamy. Wystąpiliśmy do straży miejskiej, policji, Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta o zbadanie sprawy, by nam pomogli i do tej imprezy nie doszło - mówi stanowczo Mieczysław Broński, dyrektor ZLP.

Wskazuje przy tym na szereg obostrzeń i zakazów dotyczących organizacji takich imprez masowych pośrodku lasu.

Polecamy: Prof. Władysław Danielewicz: Miasto jest dla ludzi, a ludzie potrzebują zieleni. To, co stało się na ul. Święty Marcin to skandal

- W lesie zakazuje się jakichkolwiek nagłośnień. Dodatkowo występuje teraz zagrożenie pożarowe 2 i 3 stopnia, a tu nie jesteśmy w stanie przewidzieć ile osób mogłoby przyjść i wziąć udział. No i jeszcze jesteśmy w środku pandemii koronawirusa!

- mówi Broński.

Sprawdź też:

Ten sam organizator ma już na swoim koncie podobne imprezy, które gromadziły nawet do 4 tysięcy osób: na Strzeszynie czy nad Wartą. Wszystkie były płatne i reklamowane jako publiczne. Co ciekawe, w tych przypadkach Urząd Miasta Poznań także nie wiedział o ich organizacji.

- Boimy się, że tu może przyjść tyle samo gości. Do tego jeszcze alkohol, który zawsze pojawia się na takich imprezach, ktoś zapali papierosa. W "najlepszym" przypadku las po prostu zostanie zadeptany. W najgorszym wybuchnie pożar, wszystko zostanie zniszczone, bo przecież konstrukcja ścieżki jest drewniana, to będą straty nieodwracalne - mówi Broński.

Impreza w środku lasu zabije przyrodę

Leśnik, ale także miejscy przyrodnicy zwracają uwagę, że tego typu wydarzenie w środku lasu może przyczynić się do zamierania przyrody.

- Walczymy z postępującymi zmianami klimatu, staramy się ratować lasy, a tu ktoś organizuje coś takiego, niszcząc środowisko leśne. Następstwa mogą być nieodwracalne, a pamiętajmy, że las umiera powoli

- mówi dyrektor ZLP.

Sprawdź też:

- Będzie hałas, blisko jest ogród zoologiczny, gdzie też są zwierzęta, które mogą być takim zachowaniem pobudzone, te leśne mogą paść. Pod względem przyrodniczym nie ma z czym dyskutować: 4 tysiące osób, czyli impreza masowa w lesie to nieporozumienie - mówi Jakub Kotnarowski, członek Komisji Dialogu Obywatelskiego przy Wydziale Ochrony Środowiska. Zaznacza przy tym, że imprezy rave odbywają się zazwyczaj w industrialnych przestrzeniach, nie na łonie natury, pośrodku lasu, ze szkodą dla środowiska.

Robert Kalak ze stowarzyszenia Prawo do Przyrody zwraca też uwagę, że sama kładka, na której impreza miałaby się odbyć może nie wytrzymać drgań tysięcy nóg i muzyki z głośników. - To nie jest bezpieczne, żaden most nie wytrzyma rytmicznych drgań, oprócz tego ktoś może z niej przecież spaść. Z kolei pod kładką znajduje się dolina Szklarki, gdzie są cenne przyrodniczo okazy i gdzie prowadzona jest uprawy leśne - zaznacza.

Trochę silent disco, trochę spacer, inna formuła, inne miejsce?

Adam Bysiek, organizator imprezy techno w rozmowie z nami przyznaje, że po zapoznaniu się z opinią ZLP zmieni formułę wydarzenia. Na jaką?

- Taką, by nie ingerowała w dobro i spokój mieszkańców. Żadne przepisy nie zostaną złamane - zapewnia.

Szczegółów jednak nie chce zdradzić. - Rave łączy się z niezapowiedzianym wcześniej miejscem. Uczestników poinformujemy o nim tuż przed samą imprezą.

Czyli impreza nie odbędzie się na ścieżce w koronach drzew? - Będzie to w tej okolicy, ale nie będzie to ingerowało w przyrodę.

Bysiek nie jest jednak w stanie odpowiedzieć nam, czy impreza odbędzie się w lesie, czy też nie. Lawiruje, że będzie to spacer, a trochę wydarzenie online, jednak organizatorzy nie mają wpływu na liczbę osób, którzy zechcą przyjść i zobaczyć jak DJ gra. Na pytanie, czy uważa, że część zainteresowanych, która chce wziąć udział, została wprowadza w błąd odpowiada:

- Hasło ma być magnesem dla ludzi, bezpośrednio wiąże się z rzeczywistym miejscem naszego spotkania, które ogłosimy na 24 godziny przed. Nie będzie ekranów akustycznych czy głośników. Myślimy nad silent disco.

Sprawdź też:

Z kolei w opublikowanym po południem oświadczeniu pisze: "Stąd też nasz pomysł, który za pomocą rozmaitych paragrafów jest bombardowany niczym Aleppo. Czujemy, że bombardują Państwo (Urząd Miasta i ZLP - przy. red.) młodzieńczą kreatywność, inicjatywy młodych i ich wolne wybory. (...) Mamy wrażenie, że Państwa pismo skierowane do nas jest swego rodzaju boksowaniem się o publiczne podniesienie własnej samooceny. Bo jak inaczej można to nazwać w sytuacji, gdy po 4 udanych spacerach nagle ktoś próbuje zrobić z jednego z nich oręż do zagnębienia nie nas, a setek rządnych wolności osób, z której poznański magistrat i miasto do dziś słynęły? Całe piekło naszej korespondencji z Państwem stało się porównywarką udawanej charyzmy. Z przykrością to stwierdzamy. Jest to przekleństwo dzisiejszych czasów opartych na fundamencie restrykcji i paragrafów."

Zobacz:

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto