Camel Poznań - Koncert na MTP. Andy Latimer i spółka zafundowali nam magiczny wieczór [ZDJĘCIA]

Camel Poznań: Więcej zdjęć z koncertu na MTP znajdziecie TUTAJ

Już przed wejściem do hali spotkało mnie pierwsze pozytywne zaskoczenie. Przyznam, że obawiałem się o frekwencję, tymczasem moje wątpliwości rozwiała kilkudziesięciometrowa kolejka do "Empedwójki". A w środku? Prawdziwe tłumy!

Kilka minut po godz. 20 zespół pojawił się na scenie i zabrzmiały pierwsze dźwięki "Never Let Go". Można powiedzieć, że zaczęli... od początku, bo ten utwór to przecież pierwszy singiel w historii grupy Camel. Ta piosenka ma już ponad 40 lat, ale została zagrana z taką pasją, jakby wykonywali ją debiutanci. A co najważniejsze, gitara Andy'ego Latimera brzmiała pierwszorzędnie.

- Wspaniale jest wrócić do Polski. 15 lat przerwy to zdecydowanie za długo - przywitał się z publicznością główny bohater wieczoru. To prawda. Od ostatniego koncertu w naszym kraju minął już szmat czasu. Od tamtej pory Camel zdążył zagrać pożegnalne tournee, a lider zespołu stoczyć długą i na szczęście zwycięską walkę z poważną chorobą. Jak mogliśmy się przekonać w Poznaniu, zwycięski okazał się także powrót na scenę.

Jako drugi w niedzielnym zestawie pojawił się "The White Rider". Opowieść o Tolkienowskim Gandalfie Latimer okrasił fantastyczną solówką zagraną techniką slide, a ogromne wrażenie zrobiła także psychodeliczna końcówka. W "Song Within a Song" lider Camel po raz pierwszy sięgnął po flet, a w czarującym "Spirit of the Water" wspomagał go grą na tym instrumencie także perkusista Denis Clement.

"Lunar Sea" zaczął się od kosmicznych dźwięków klawiszy, a cały kawałek to był jeden wielki muzyczny odlot. Z genialnej płyty "Moonmadness" zaprezentowali jeszcze "Air Born" oraz "Another Night".

W "Drafted" po raz kolejny usłyszeliśmy wyborne solo, jednak naprawdę magicznie zrobiło się podczas "Ice". Świat progresywnego rocka zna wielu wybitnych gitarzystów, jednak tylko kilku potrafi tak poruszać słuchaczy jak David Gilmour, Steve Rothery, Nick Barrett, czy właśnie Latimer.

- Tęskniłem za wami. Brak mi słów - przyznał Andy przed bisami. Po brawurowo odegranym "Lady Fantasy" przedstawił zespół, a ostatni utwór - "Long Goodbyes" - zadedykował dwóm muzykom (Chris Rainbow i Guy LeBlanc), którzy w tym roku odeszli do największej orkiestry świata. Pożegnanie nie trwało długo. Kilkanaście minut później członkowie zespołu wyszli do publiczności, rozdawali autografy i chętnie pozowali do zdjęć. Bez wątpienia to był fantastyczny wieczór!

Nie przeszkadzało nawet to, że połowa koncertu odbyła się przy promieniach zachodzącego słońca (tym razem w "Empedwójce" zabrakło charakterystycznych zasłon, które poprawiają akustykę i dodają klimatu targowej hali). Najważniejsza jest przecież muzyka. A ta była wspaniała. Odegrana z prawdziwą pasją i polotem. To niesamowite, że po tylu latach obecności na scenie i tylu niepowodzeniach, jakie spotkały Latimera na jego muzycznej oraz życiowej drodze, granie nadal sprawia mu taką frajdę.

Camel Poznań, 19 lipca 2015 - Setlista:
Never Let Go
The White Rider
Song Within a Song
Unevensong
Spirit of the Water
Air Born
Lunar Sea
Another Night
Drafted
Ice
Mother Road
Hopeless Anger
Whispers in the Rain
______
Lady Fantasy
Long Goodbyes