Rozmowa z Marcinem Kikutem,
pomocnikiem Amiki i reprezentacji młodzieżowej.
Nie bez trudu pokonaliście Walię 3:2 w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy. Humory w zespole chyba się trochę poprawiły.
- W ostatnim meczu na własnym boisku chcieliśmy wywalczyć trzy punkty. Udało się i to cieszy, gdyż od długiego czasu nie potrafiliśmy wygrać. Chociaż nasz styl nie był oszałamiający.
Jednak szanse na awans straciliście już wcześniej...
- I z tego powodu jesteśmy rozczarowani i bardzo źli na siebie. Szanse na awans były spore. Niestety, Niemcy i Anglia były lepsze i to te dwa zespoły będą grały dalej.
Młodzieżówka nie awansowała, ale za to Amica jest na czele ligowej tabeli. Jest to dla pana zaskoczenie?
- Z prognozami jeszcze bym trochę poczekał. To dopiero początek sezonu, sporo drużyn w czubie tabeli ma zbliżoną ilość punktów, więc do tego liderowania podchodzę z dystansem. Oczywiście w naszej grze widać postęp, strzelamy gole i stwarzamy mnóstwo sytuacji podbramkowych. Widać kolosalną różnicę w porównaniu z wiosną. Cały czas się zgrywamy i na pewno będziemy się liczyć do końca.
W niedzielę derbowy mecz z Lechem. Pan chyba lubi pojedynki z Kolejorzem?
- Mam bardzo miłe wspomnienia z meczu z Bułgarskiej w poprzednim sezonie, kiedy strzeliłem dwa gole, jednak teraz nie ma to żadnego znaczenia. Spodziewamy się bardzo ostrej walki. Lech ma bardzo wyrównany zespół, a ostatnio napastnicy są w doskonałej formie. Piotr Reiss i Krzysztof Gajtkowski regularnie trafiają do siatki i trzeba na nich bardzo uważać.
Jak trzeba zagrać, by pokonać Lecha?
- Musimy być bardzo ostrożni z tyłu i nie stracić gola, a na pewno coś strzelimy. O naszą siłę ognia jestem spokojny.
Nawet po odejściu Pawła Kryszałowicza?
- Paweł był znaczącą postacią w naszym zespole i kapitanem. Jednak teraz otwiera się szansa przed młodymi zawodnikami, którzy będą się chcieli pokazać. To dodatkowo mobilizuje.
A rozmawiał pan o niedzielnym meczu z kolegami z młodzieżówki, Błażejem Telichowskim i Pawłem Sasinem?
- Tak i żartowaliśmy sobie, że będzie niesamowita i zażarta walka, więc lepiej założyć ochraniacze. W niedzielę na 90 minut zapomnimy, że jesteśmy kolegami, ale po meczu wszystko wróci do normy.
W jakiej jest pan teraz formie? Jesień była znakomita, ale wiosna już o wiele gorsza.
- Jest pozytywnie, co nie oznacza, że jestem w optymalnej dyspozycji. Mam nadzieję, że uda się błysnąć jak na Bułgarskiej i ponownie strzelić dwa gole.
Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?