– Położyli już na mojego Adama krzyżyk – mówi Krystyna Brambor.
– Robimy wszystko, co tylko jest możliwe – zapewnia Ryszard Stankiewicz
– dyrektor 111. Szpitala Wojskowego w Poznaniu.
Kilka dni po swoich osiemnastych urodzinach, Adam, razem z kolegą przechodził przez ul. Promienista ną wysokości os. Kopernika. Kolega przebiegł. Adam chciał się cofnąć na wysepkę. Nie zdążył.
Pogotowie zawiozło go do 111. szpitala Wojskowego. Stan chłopca był bardzo ciężki. Stwierdzono, m.in. obrzęk mózgu, krwiak. Zauważono liczne złamania twarzoczaszki i kończyn. Były też stłuczenia płuc.
Pracują ciężko
Adam trafił na Intensywną Opiekę Medyczną. – Tam porobiły mu się potworne odleżyny. Gdy chwycił funkcje oddychania i minęły us-tawowe trzy tygodnie, czyli maksymalny czas, przez jaki może być na tym oddziale, trafił na neurologię – opowiada Krystyna Brambor. Jej zdaniem na nowym oddziale warunki opieki nad synem znacznie się pogorszyły. – Tutaj są tylko dwie pielęg- niarki a na oddziale sami chorzy w ciężkim stanie. Pracują bardzo ciężko, ale nie są w stanie dopilnować wszystkiego. Gdy Adamowi zatkał się cewnik, zauważono to dopiero po kilkunastu godzinach – opowiada. Od tamtej pory stara się sama zwracać uwagę, czy cewnik i kroplówki działają.
Wciąż walczy
Pytając o radę rehabilitanta rodzice, ćwiczą z synem, masują go. –Sami przynosili środki do opatrywania ran odleżynowych. Ojciec chciał naprawić łóżko, bo było bez bocznych zabezpieczeń, ale odmówiono. Czuwają – boją się nawet tego, że Adam może spaść – opowiada Marlena Lahn, jedna z sąsiadek pomagających przy pielęgnacji Adama.
Rodzice chcieliby przenieść Adama do innego szpitala, ale, jak mówi matka, jego stan musiałby być bardziej stabilny. Zwraca uwagę na wysoką temperaturę u syna. – Ordynator na Intensywnej Terapii powiedział, że w ciągu całej swojej praktyki miał tylko jeden przypadek, żeby pacjent w tak ciężkim stanie wyszedł. Skoro on jednak żyje i walczy, to trzeba mu pomóc. Nie zostawiać samemu sobie – mówi Krystyna Brambor.
Cud, że żyje
Dyrektor szpitala, Ryszard Stankiewicz stara się zrozumieć żal rodziców. Jak mówi, próbował tłumaczyć mamie Adama, że nikt nie zostawia chłopca samemu sobie. – Proszę spojrzeć – wskazuje na dokumentację chorego. – Antybiotyki z najwyższej półki – z listy zastrzeżonej, czyli te najdroższe, codziennie konsultacje wielospecjalistyczne: anestezjolog, otolaryngolog, ortopeda, lekarz chorób wewnętrznych – wymienia. – Założyliśmy też sondę dojelitową, żeby miał optymalne dożywianie. Przy krwiaku w bocznych komorach mózgu można powiedzieć, że to cud – bo żyje. Ale mimo naszych starań rokowania są nadal niepomyślne – mówi.
Uważa, że zgodnie z kartą praw pacjenta, rodzina ma prawo zabrać Adama do innego szpitala. Dodaje jednak, że znalezienie szpitala, który podjąłby się prowadzenia chorego w tak ciężkim stanie jest jego zdaniem mało prawdopodobne.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?