Chłodziarka zadziałała

Na rozpalone, młode głowy czasem niezbędna jest ,,chłodziarka’’,
w postaci ostrej reprymendy trenera. W przypadku
Mariusza Mowlika zadziałało to bardzo pozytywnie.

Podczas pierwszej odsłony wczorajszego sparingu lechici zdobyli dwa gole. W obu przypadkach przy strzałach Damiana Nawrocika i Zbigniewa Zakrzewskiego miejscowy arbiter dopatrzył sie pozycji spalonej naszych graczy. Kiedy po jednym ze stałych fragmentów gry zderzył się bramkarz z obrońcą gospodarzy, a sędzia podyktował faul Mariusza Mowlika, młody obrońca Lecha nie wytrzymał. Wdał się w ostrą ,,pyskówkę’’ z panem w czerni i gdyby nie był to sparing, ,,Mario’’ zobaczyłby z pewnością żółty kartonik.
Kiedy w drugiej połowie po gwizdku arbitra Mowlik wykopnął piłkę, nie wytrzymał z kolei trener Kolejorza. Posadził swojego gracza na ławkę rezerwowych i po krótkiej przerwie ponownie wysłał na plac gry.

- Przeprowadziłem z nim krótką wychowawczą rozmowę. Zachował się nieodpowiedzialnie. W lidze dostałby czerwoną kartkę i osłabiłby zespół. Okazało się, że na boisku bardziej przydaje się chłodna głowa - powiedział Czesław Michniewicz.

,,Mario’’ chwilę po tym zdarzeniu wykorzystał dośrodkowanie Piotra Reissa i zdobył zwycięskiego gola. Pierwsza bramka była dziełem kapitana Lecha, który wykorzystał dobre prostopadłe podanie Krzysztofa Piskuły.

- Odbyliśmy we wtorek po południu ciężki trening na Bułgarskiej, wczoraj rano też ostro pracowalismy, więc ten sparing z trzecioligowcem nie miał na celu poprawienia skuteczności. Ostre strzelanie urządzimy sobie dopiero w przyszły wtorek - dodał trener,
Podczas tego meczu w barwach Lecha wystąpił testowany napastnik IV-ligowego Legionu Tomaszewice - Wojciech Białek (obecnie najlepszy strzelec tej ligi - 9 bramek w 10 meczach).

- Dla tego zawodnika Lech to jeszcze za wysokie progi - stwierdził Michniewicz.

Po sparingu piłkarze Kolejorza wspólnie zjedli kolację. Dominowały potrawy z grilla. Dzisiaj na zgrupowanie do Drzonkowa ma dotrzeć Grzegorz Król.

Łęczna też na zgrupowaniu

Piłkarze Górnika Łęczna, najbliższego rywala Lecha, też wyjechali we wtorek na pięciodniowe zgrupowanie do Straszęcina, gdzie przebywali także przed sezonem.
Wczoraj zawodnicy poddani zostali badaniom.
- Niektórzy więc m.in. więcej pracować muszą nad siłą, inni więcej biegać. Chodzi o to, by w ostatniej fazie rundy jesiennej utrzymać ten poziom wytrzymałości i szybkości, jaki prezentowali nasi zawodnicy dotychczas - mówi Ryszard Majewski, klubowy specjalista od odnowy biologicznej.
Trener Jacek Zieliński ma świadomość, że zajmowana przez jego zespół pozycja lidera ekstraklasy okupiona została dużym wysiłkiem piłkarzy tworzących podstawową jedenastkę. Dlatego tę przerwę w rozgrywkach chce wykorzystać także na regenerację sił.
- Nasza gra nie jest już zaskoczeniem i tajemnicą dla innych, stąd konieczność pracy nad jeszcze większą konsekwencją w wypełnianiu tego, co sobie zakładamy w sferze taktyki, a czego nie można opracowywać bez uwzględniania indywidualnych możliwości - podkreśla szkoleniowiec Górnika Łęczna. Z drużyną nie pojechali leczący kontuzje Tomasz Prasnal i Artur Wilk. W piątek, zespół Górnika rozegra w Dębicy sparing z przebywającym tam na obozie łódzkim Widzewem.

Lech Sulma Z.Góra - Lech Poznań 1:2 (0:0)

Bramki: 0:1 Reiss (50.), 1:1 Jarimowicz (62.), 1:2 Mowlik (78.)

Lech Poznań: Piątek (46. Radliński) - Kaczorowski (46. Kryger), Mowlik, Lasocki, Zakrzewski, Scherfchen (46. Piskuła), Świerczewski, Grzelak (46. Telichowski), Reiss, Białek (75. Ślusarski), Nawrocik (46. Stachowiak).