Po pięciu kolejnych porażkach poznańskie koszykarki wreszcie wygrały. Ale z najsłabszą drużyną ekstraklasy nie wypadało już przegrać.
AZS przystąpił do tego meczu bez Redy Aleliunaite-Jankowskiej, która w środę w meczu Pucharu Polski przeciwko PWSZ Gorzów złamała nos. Na boisko być może wróci w najbliższą sobotę. Powoli do zdrowia wraca Joanna Lorek, a Monice Siborze w trakcie spotkania odnowiła się kontuzja stawu skokowego.
Zanosiło się na łatwą wygraną zespołu Grzegorza Szajka - po trzech celnych rzutach z dystansu Moniki Ciecierskiej AZS prowadził 6:0, a później 11:2. Poznanianki odpuściły na moment grę w obronie, co skrzętnie wykorzystały rywalki w 8 min. po trójce Swietłany Prigodskiej przewaga gospodyń zmalała do trzech punktów.
Na szczęście w kolejnych kwartach akademiczki kontrolowały przebieg spotkania. Świetną zmianę dała Anna Pamuła, która na osiem oddanych rzutów pomyliła się tylko dwukrotnie. Skutecznością imponowała również Ciecierska. W trzeciej kwarcie AZS prowadził już 45:29 i mało kto spodziewał się jeszcze jakichkolwiek emocji. Tymczasem poznanianki znów dały rozstrzelać się rywalkom, które prowadzone przez doświadczoną Katarzynę Dulnik, systematycznie odrabiały straty.
Po akcji Dulnik dwa plus jeden w 36 min. było już tylko 66:59. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby po chwili Iwona Kaszuwara trafiła zza linii 6,25, na szczęście dla gospodyń piłka trafiła w obręcz.
- Dobrze, że w końcówce dziewczyny skutecznie wykonywały rzuty wolne, które nie były dotąd naszą mocną stroną. Wierzyłem w zwycięstwo, ale nie sądziłem, że będzie mnie ono kosztowało tyle nerwów - przyznał po meczu Grzegorz Szajek, trener AZS.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?