Co sądzi o corridzie lekarz weterynarii? – To bezmyślne i okrutne barbarzyństwo – uważa Grzegorz Radziłowski, szef inspekcji weterynaryjnej z Koła, który z bliska obserwował walkę z bykami w miasteczku w południowej Francji.
Corrida – sztandarowa rozrywka Hiszpanii – co roku przyciąga tysiące turystów, którzy chcą zobaczyć to krwawe widowisko. Kiedy torreador zatapia szpadę w karku zmęczonego walką i poranionego przez pikadora i banderilleros byka, widzowie na trybunach skandują „Ole!” i machają chusteczkami. Błyskają flesze, tłum faluje i patrzy jak zahipnotyzowany na kolejne ukatrupione w okrutny sposób zwierzę. Za osiem euro przez pięć godzin można obejrzeć śmierć sześciu byków. Tylko po co?
Nieludzkie teatrum
- Pierwszy raz na corridzie byłem w 1977 roku, kiedy jechaliśmy do Afryki. Wtedy inaczej to odbierałem. W te wakacje wybrałem się na corridę do Vieux Boucau na południu Francji, żeby popatrzeć jak są traktowane zwierzęta w Unii Europejskiej – tłumaczy Grzegorz Radziłowski, powiatowy lekarz weterynarii z Koła.
To, co ujrzał na arenie kolski inspektor weterynarii, było wstrząsające. Barwne teatrum z żółto-różowymi płachtami, którymi w takt granego przez orkiestrę passo doble, wymachiwali bykowi przed oczami torreadorzy, bardzo szybko przerodziło się w wyrafinowaną rzeź. Pikadorzy na koniach, które nie mogą rżeć, bo przecięto im struny głosowe, a na oczy założono opaski, żeby nie uciekały z przerażenia, byki hodowane w nieludzkich warunkach i permanentnie drażnione, by wyrosły na agresywne monstra, przed walką okaleczane, kłute, bite i głodzone, a z drugiej strony rozbawiony tłum turystów. Bo Hiszpanie czy Francuzi wcale nie gustują w takich rozrywkach.
– Mój zięć, Francuz, był oburzony, że chcę tam iść – mówi doktor Radziłowski. – Na widowni było około czterystu widzów. Ludzie bardzo żywiołowo reagowali, a kiedy byk został powalony na arenę, wszyscy wstali i wiwatowali. Patrzyłem na to jak na bezmyślne i okrutne średniowieczne barbarzyństwo. Nie wiem, co ludzie w tym widzą. Patrzenie na lejącą się krew, na cierpienia tego zwierzęcia jest niskie i obrzydliwe.
Unia dotuje
Corridy nie da się pogodzić z przepisami o ochronie zwierząt, ani nawet z procedurami humanitarnego uboju, jakich muszą przestrzegać wszystkie zakłady mięsne pod groźbą utraty uprawnień. Tymczasem Unia Europejska jeszcze dopłaca do hodowli byków-straceńców i nikomu nie przeszkadza, że zwierzęta są na arenach traktowane w tak nieludzki sposób, zaś same corridy utrzymują się z dotacji unijnych na… kulturę!
- U nas byłoby to nie do pomyślenia. Gdyby komuś wpadł do głowy głupi pomysł zorganizowania corridy w Kole, nigdy bym na to nie zezwolił. A jeśli by się coś takiego odbyło, to wszcząłbym całe postępowanie administracyjne zmierzające do ukarania organizatorów – zapewnia szef kolskiej inspekcji weterynaryjnej, wyliczając przepisy, które zabraniają takich okrutnych praktyk.
W 1991 roku w Polsce wbrew przepisom zorganizowano corridy na stadionach w Poznaniu i Chorzowie, do których próbowali nie dopuścić obrońcy zwierząt.
One też cierpią
Mimo apeli o bojkotowanie corridy, nie brakuje ciekawskich, którzy gotowi są smażyć się w słońcu razem z małymi dziećmi, byle tylko poczuć nieznane wcześniej emocje. W czasach, gdy robi się wszystko, aby nawet zwierzętom rzeźnym zaoszczędzić stresu i bólu, gdy mówi się o dobrostanie zwierząt hodowlanych, gdy powtarza się za św. Franciszkiem, że są to nasi bracia mniejsi, takie okrutne widowiska są czymś zdumiewającym.
- Widziałem setki śmierci zwierząt i bydła. Nie jest to przyjemne, ale konieczne – uważa Grzegorz Radziłowski. - Człowiek jest jak wilk: żeby żyć, musi zabijać, ale trzeba zrobić to w sposób godny, do zera skracając cierpienie.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?