MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Czarny rok czarnego sportu

[email protected]
Zdaniem żużlowców olbrzymia presja wywierana na zawodnikach jest jedną z przyczyn groźnych wypadków
Fot. R. Sobota
Zdaniem żużlowców olbrzymia presja wywierana na zawodnikach jest jedną z przyczyn groźnych wypadków Fot. R. Sobota
Nad żużlem zbierają się czarne chmury. Liczba wypadków i kontuzji w tym roku zmusza do refleksji organizatorów imprez żużlowych. Żużel był, jest i niestety pewnie będzie sportem niebezpiecznym.

Nad żużlem zbierają się czarne chmury. Liczba wypadków i kontuzji w tym roku
zmusza do refleksji organizatorów imprez żużlowych.

Żużel był, jest i niestety pewnie będzie sportem niebezpiecznym. Wielu zawodników starty na torach przypłaciło zdrowiem. Były mistrz świata z 1990 roku - Szwed Per Jonsson podczas ligowego spotkania w Bydgoszczy (Jonsson bronił wówczas barw Apatora Toruń) miał koszmarny wypadek i do dziś jest sparaliżowany. Więcej szczęścia miał Duńczyk Erik Gundersen. W 1990 roku podczas Drużynowych Mistrzostwa Świata w angielskim Bradford, na trzykrotnego mistrza świata spadły trzy motocykle. Przez kilka tygodni walczył ze śmiercią, a do zdrowia wrócił po pół roku.

Twardziel Gollob i pechowiec Cegielski

Kontuzje nie omijały również polskich żużlowców. Tomasz Gollob ma już za sobą kilka poważnych kraks, ale można odnieść czasami wrażenie, że jest człowiekiem niezniszczalnym. Cztery lata temu rywalizował w cyklu Grand Prix z uciętym palcem, a operacji poddał się dopiero po zakończeniu sezonu. W tym roku największym pechowcem jest Krzysztof Cegielski. 3 czerwca podczas meczu ligi szwedzkiej pomiędzy jego drużyną VMS Elit z Rospigarna a Vetlanda w ostatnim biegu uderzył w ogrodzenie. Zawodnik uszkodził dwa kręgi i złamał żebro, które przebiło płuco. Cegielski pechowo zakończył również ubiegłoroczny, udany zresztą sezon. Podczas biegu półfinałowego Grand Prix Europy w Chorzowie, ,,Cegła’’ na ostatniej prostej wpadł na motocykl Ryana Sullivana. Cegielski wprawdzie wrócił o własnych siłach do parkingu, ale w 2002 roku nie pojawił się na torze.

10 dni Lorama

Środowisko speedwaya w tym roku nawiedziła wręcz niespotykana plaga kontuzji. Sezon fatalnie rozpoczął się fatalnie dla Anglika - Marka Lorama. Najlepszy żużlowiec świata z 2000 roku na początku kwietnia złamał lewą rękę i do rywalizacji wrócił na Grand Prix Słowenii, które odbyło się przed niespełna dwoma tygodniami. Niestety, w ubiegły poniedziałek podczas meczu ligi angielskiej Anglik doznał złamania prawej nogi w kostce, z przemieszczeniem. Uszkodzeniu uległy także wiązadła.

Mistrz też w szpitalu

24 godziny po kraksie Lorama, Szwed Tony Rickardsson uległ makabrycznie wyglądającemu wypadkowi. Pięciokrotny mistrz świata w meczu ligi szwedzkiej Valsarna - Masarna, Rickardsson walczył na drugim wirażu z Joe Screenem i Rafałem Kurmańskim. Nagle stracił panowanie nad motocyklem i całym impetem uderzył w bandę. Przez kilka minut leżał nieprzytomny na torze. To wyglądało bardzo poważnie i na stadionie zapanowała cisza. Rickardsson po odzyskaniu przytomności nie mógł się ruszać, mówił od rzeczy. - powiedział trener Masarny, Mats Olsson, który pierwszy znalazł się na miejscu wypadku.

,,Rozwój żużla w ostatnich latach sprawił, że wszyscy startujący w szwedzkiej lidze i cyklu Grand Prix są bardzo dobrzy. Może nawet za dobrzy na obiekty, których standard się nie zmienił. Cztery okrążenia jeżdżone są coraz szybciej, natomiast bezpieczeństwo tego sportu pozostało z tyłu za żużlowcami. Dzisiaj w szwedzkiej lidze startują najlepsi zawodnicy świata i wszyscy mają podobne maszyny o podobnej mocy. Kiedyś nie było takiej zażartej walki w tłoku" - trafnie zauważył dziennikarz ,,.Aftonbladet.’’.
Co nie jest zabronione jest dozwolone
Sędzia żużlowy Jerzy Kaczmarek wskazuje na kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Walczyliśmy kiedyś ze źle przygotowanymi torami i przez ostatnie lata nastąpiła widoczna poprawa. Ale od 2001 roku widzę, że klubu zaczęły znów stosować nieczyste zagrywki podczas przygotowania toru. Ale są i inne przyczyny. Wchodzi młoda fala żużlowców jak Nicki Pedersen czy Lukas Dryml, złaknienie sukcesów. Zgodnie z zasadą bij mistrza i uważają, że to co nie jest zabronione, jest dozwolone. A przecież to niebezpieczny sport. Odeszła stara gwardia duńskiego i angielskiego speedwaya. Następuje przemiana pokoleń w Szwecji. Ci starsi zawodnicy potrafili szanować swoje kości i rywali - stwierdził poznański arbiter.

Rafał Dobrucki, broniący obecnie barw leszczyńskiej Unii, uważa, że na pogorszenie bezpieczeństwa czarnego sportu ma wpływ presja ze strony klubów: Działacze chcą wyników, wywierają ogromny wpływ na zawodników, którzy chcą wygrać za wszelką cenę i nikt nie chce odpuścić. Jeśli komuś nie powiedzie się w dwóch, trzech startach, to wszystko zrobi, by jak najlepiej pojechać w następnym, bo to może spowodować utratę miejsca w składzie. I gdzieś tutaj zaczyna brakować zdrowego rozsądku.

Balon zamiast dechy

Jak poprawić więc bezpieczeństwo zawodników? Podczas turniejów Grand Prix na bandy instalowane są nadmuchiwane piankowe osłony. W dużym stopniu amortyzuje uderzenia. Ale nie zawsze. Podczas ostatniego turnieju w Słowenii Czech Lukas Dryml zahaczył na prostej o jakąś część wystającą z takiej bandy i przypłacił to kontuzją, eliminującą go ze startów na co najmniej trzy tygodnie. Uważam, że piankowe bandy to znakomity pomysł. Uderzyć w dechę a bandę to zasadnicza różnicą. Technika idzie do przodu i nie będziemy w stanie tego uniknąć - przyznaje sędzia Kaczmarek.
Nie wyobrażam sobie, że to nastąpi w tym 10-leciu patrząc na kondycję polskiego żużla. Co z tego, że w piłkarskie stadiony muszą spełniać określone wymogi, w tym również w kwestii bezpieczeństwa. My i piłka to dwa różne światy - westchnął Dobrucki.

Cegielski czuje się lepiej

Krzysztof Cegielski po fatalnym upadku w lidze szwedzkiej wciąż przebywa w szpitalu, ale czuje się coraz lepiej. Zawodnik powoli zaczyna unosić kolana w pozycji leżącej. Cegielski krótko po operacji odzyskał czucie w nogach, ale nie mógł nimi ruszać. Teraz jest już lepiej. Zawodnik Atlasu spaceruje w specjalnych usztywniaczach na kolanach pomiędzy specjalnymi barierkami, codziennie pokonuje ok. 80 metrów. ,,Cegła’’ leczy się obecnie w klinice uniwersyteckiej w Linkoeping, w której pozostanie jeszcze przez trzy tygodnie. Być może po tym okresie żużlowiec będzie mógł już chodzić o kulach. Bardzo chciałbym już wrócić na tor. Nie patrzę wstecz. Chwilę słabości miałem tylko zaraz po wypadku. Szybko jednak otarłem łzy i wziąłem się do pracy. Jestem mocny psychicznie i nie boję się powrotu do żużla - przyznał zawodnik.

Poszkodowani w 2003 roku

  • Mark Loram (Anglia) - złamanie lewej ręki, w miniony poniedziałek złamał nogę w prawej kostce
  • Ryan Sullivan (Australia) - pęknięty obojczyk
  • Krzysztof Cegielski (Polska, Atlas Wrocław) - uszkodzenie dwóch kręgów, złamane żebro
  • Hans Andersen (Dania) - złamanie ręki
  • Bjaerne Pedersen (Dania) - złamany obojczyk
  • Bohumil Brhel (Czechy) - kontuzja ramienia
  • Lukas Dryml (Czechy) - mocny wstrząs mózgu, złamany nos, stracił kilka zębów
  • Tony Rickardsson (Szwecja) - wstrząs mózgu
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto