Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czerwonak - Miasto usiłuje nas zdominować

Bogna Kisiel
– Brakuje partnerskiej współpracy – mówi Mariusz Poznański
– Brakuje partnerskiej współpracy – mówi Mariusz Poznański Sławomir Seidler
O aglomeracji z Mariuszem Poznańskim, wójtem gminy Czerwonak, rozmawia Bogna Kisiel

Czy aglomeracji potrzebne są struktury organizacyjne?

Rozwiązywanie w pojedynkę takich problemów, jak np. komunikacja, dostęp do placówek kultury, drogi wyjazdowe czy lokalizacja inwestycji, nie przynosi efektów. Ustawodawca dopuścił możliwość tworzenia tylko związków komunalnych. Przykłady związków komunikacyjnego czy odpadowego świadczą, że Poznań usiłuje tutaj dominować i narzucać swoją wolę innym.

Ale gmina Czerwonak nie przystąpiła do związku komunikacyjnego.

I na razie nie przystąpi. Zapisy zawarte w jego statucie mówią jednoznacznie, że Poznań ma całkowitą przewagę nad pozostałymi gminami, a prezydent sam, bez udziału Rady Miasta, może taki związek rozwiązać. Poza tym posiadamy własną komunikację. Przystąpienie do takiego związku byłoby dla nas niekorzystne, ponieważ należy do niego Murowana Goślina. Jej mieszkańcy przejeżdżaliby po terenie swojej gminy powiedzmy jeden kilometr, a pozostałe 17 już na obszarze Czerwonaka, który musiałby dofinansowywać ich przejazd na tym odcinku. Chcemy, żeby nasza firma została włączona w system komunikacji aglomeracyjnej, abyśmy mieli wpływ na ceny biletów, ulgi dla naszych mieszkańców i koszty funkcjonowania transportu.

Boi się Pan tego dużego sąsiada zza płotu?

Nigdy w życiu nikogo się nie bałem, a potężnego brata za miedzą nie boję się wcale. Musimy dbać o interes mieszkańców, których reprezentujemy. To nie jest tak, że ich kosztem możemy wchodzić w struktury Poznania.

W jaki sposób zatem budować relacje aglomeracyjne, skoro – jak Pan mówi – to Poznań dyktuje warunki?

Nie rozumiem, jak miasto chce je budować, jeśli próbuje przerzucać swoje problemy na gminy sąsiednie. Przykład choćby mieszkań socjalnych dla poznaniaków w Koziegłowach. Poznań powinien dbać o to, żeby rozwiązywać problemy wspólnie, a nie narzucać swoją wolę sąsiadom.

Może w grę wchodzą ambicje samorządowców?

To wykluczam. Po prostu mamy trudną sytuację finansową. Samorządom przekazano zbyt wiele niedofinansowanych zadań. Dużo kosztuje oświata, wchodzi ustawa żłobkowa – to wydatki budżetowe, na które nikt nie ma pieniędzy. A minister finansów nas dusi i mówi, że nie możemy więcej się zadłużać. W efekcie każdy samorząd zaczyna się ograniczać, próbować pewne sprawy załatwić kosztem sąsiada. Nie my, samorządowcy, stworzyliśmy ten klimat, on zrodził się w Warszawie.

Wasze dzieci chodzą do naszych szkół, a my do nich dopłacamy – takie głosy słychać w Poznaniu.

Około 300 dzieci z naszej gminy chodzi do poznańskich szkół, ale przecież pan prezydent otrzymuje na nie subwencję. Rodzice mają prawo wyboru placówki. Gdyby został opracowany standard nauczania (liczba zajęć obowiązkowych, dodatkowych itp.), rozliczenia między gminami byłyby możliwe. Dziś nie ma podstaw prawnych, żeby miasto mogło wystąpić z roszczeniami. W przypadku przedszkoli jest to uregulowane ustawowo i rozliczamy się z Poznaniem. Miasto nie powinno zapominać, że gdyby zabrakło uczniów z ościennych gmin, musiałoby zlikwidować kilkanaście szkół. Nauczyciele straciliby pracę, byłyby protesty.

Prezydent mówi: zabieracie nam najbogatszych mieszkańców, a potem żądacie, by zbudować drogi wjazdowe, bo stoicie w korkach.

Ci bogaci mieszkańcy sami wybierają sobie miejsce do życia. Część z nich nie melduje się w naszej gminie, bo nie ma takiego obowiązku, i podatki PIT czy CIT płaci w Poznaniu. My mamy podatek od nieruchomości. A oni natychmiast chcą mieć drogi, przedszkola, żłobki, bo im się to wszystko należy, bo są mieszkańcami Poznania. Wymuszają inwestycje dla swoich celów, podczas gdy ich dochody pozostają w Poznaniu. Niech prezydent zwróci mi te wpływy z podatków, to ja wtedy chętnie zapłacę za dzieci uczęszczające do poznańskich szkół.

Nie da się po partnersku porozmawiać?

Rozmawiamy. Jest rada aglomeracji, opracowania naukowe, strategia rozwoju. Myślę jednak, żeby ta współpraca dała efekt finalny, należy pokazywać takie elementy, które nas będą zachęcały do zrobienia kroku do przodu, a nie do cofania się, usztywniania. Współpraca na zasadach partnerskich, a tej brakuje, to sztuka, gdy się ma przewagę taką, jaką posiada Poznań.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto