MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Cztery grzechy Lecha

Maciej LEHMANN
Lech twardo walczył we Wronkach, ale to było za mało by zdobyć choć punkt.   Fot. W. Wylegalski
Lech twardo walczył we Wronkach, ale to było za mało by zdobyć choć punkt. Fot. W. Wylegalski
Dwa mecze, dwie porażki. Lech przegrał z Górnikiem w 85 minucie, z Amiką we Wronkach w 91. Czy można to tylko tłumaczyć brakiem szczęścia? Kiedy po przedsezonowych sparingach pisaliśmy o słabej skuteczności ...

Dwa mecze, dwie porażki. Lech przegrał z Górnikiem w 85 minucie, z Amiką we Wronkach w 91. Czy można to tylko tłumaczyć brakiem szczęścia?

Kiedy po przedsezonowych sparingach pisaliśmy o słabej skuteczności drużyny, trener Libor Pala twierdził, że to normalny objaw po ciężko przepracowanym okresie przygotowawczym. Rozpoczęła się liga i niestety nie nastąpiła w tym elemencie żadna poprawa. Jest nawet gorzej, bo ileż było w tych dwóch pojedynkach, ładnych składnych akcji zakończonych strzałami? Gol Zbigniewa Zakrzewskiego to efekt bardziej przypadku, niż oszukania obrony zabrzan.

1. Napastnicy nic nie wnoszą

Mimo podobno nowoczesnych, założeń taktycznych, poznaniacy kompletnie nie radzą sobie w ofensywie. Pala konsekwentnie stawia na Zakrzewskiego i Gajtkowskiego, tymczasem oni nie wznoszą nic do gry. Czy trener źle ich przygotował czy przecenił ich możliwości? Faktem jest, że ten pierwszy traci niemal każdą piłkę, o drugim właściwie nie ma co pisać, bo od wielu miesięcy jest cieniem snajpera, którego pamiętamy z meczów GKS-u Katowice. Ociężały, wystraszony, przegrywający wszystkie pojedynki z obrońcami. Nie jest ich co prawda dużo, bo schowany za plecami rywali, nie potrafi nawet podjąć walki. W piątek już sam rzucił rękawicę. Po 30 minutach opuściły go siły. Dlaczego? Dostał zadyszki. Paweł Kryszałowicz, który cztery dni spędził w łóżku na antybiotykach, wytrzymał 40 minut dłużej, będąc w tym czasie wyróżniającym się piłkarzem Amiki...

2. W pomocy wiele szumu i nic

Wiele zastrzeżeń można mieć także do linii pomocy. Co z tego, że Rafał Grzelak lub Łukasz Madej, w każdym meczu prezentują po kilka efektownych zwodów i rajdów skoro w decydujących momentach przed polem rywala nie potrafią sfinalizować swoich akcji albo strzałem, albo celnym podaniem otwierającym drogę do bramki? Ich grę podsumować by można: wiele szumu i nic...

Inna sprawa, że nie mają wystarczającego wsparcia partnerów. Lech nawet nie próbuje grać ,,z klepki’’, gdyż środek pomocy Kolejorza, newralgiczne miejsce każdej drużyny, obsadzone jest piłkarzami, którzy potrafią jedynie odebrać piłkę. Ani Maciejowi Scherfchenowi, ani Piotrowi Jackowi gra ,,do przodu’’ nie wychodzi. I to nie od wczoraj. Czyżby nie wiedział o tym Pala?

Próbuje ratować sytuację Piotr Reiss, ale w piątek akurat nie miał dobrego dnia, więc na pierwszą okazje strzelecką we Wronkach kibice Lecha musieli czekać do 44 min, kiedy to błąd popełnił Szamotulski. Kolejorzowi potrzebny jest reżyser gry z prawdziwego zdarzenia. Póki go nie będzie nie ma co marzyć o sukcesach, nawet jeśli trenerzy zapewniają, że w ich wizji drużyny, ktoś taki jest niepotrzebny.

3. Tylko walczą

Najmniej pretensji można mieć do linii obrony, choć akurat w decydującym momencie popełniła ona błąd, który zadecydował o zwycięstwie wronczan. W porównaniu z meczu z Górnikiem, Lech zagrał na pewno z większym zdecydowaniem i determinacją i to praktycznie jedyny plus, w porównaniu z postawą w pierwszym meczu.

Narzuca się w tym miejscu pytanie, czy to efekt sportowej złości? Jeśli tak, to niezrozumiałe pociągniecie Pali (na ławce rezerwowych usiadło czterech reprezentantów Polski: Ślusarski, Goliński, Madej i Mowlik oraz Kaczorowski) przyniosło oczekiwany skutek. Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że Pala by wymusić taktyczną dyscyplinę i pobudzić motywację, osłabia zespół. Ślusarski, choć marnuje sytuacje strzeleckie, jest bez dwóch zdań groźniejszym napastnikiem niż Zakrzewski czy Gajtkowski. Trzeba też znaleźć na boisku miejsce dla Golińskiego. Może wtedy gra Lecha będzie wyglądała nieco lepiej, bo piłka nożna nie polega przecież tylko na bieganiu. Póki co eksperymenty na składzie drużyny nie przynoszą bowiem wymiernych korzyści.

4. Tragiczne stałe fragmenty

I jeszcze kilka słów ,,o stałych fragmentach gry’’. Na treningach poświęca im się mnóstwo czasu i jak zapewnia trener, aż miło patrzeć jak piłkarze zdobywają po nich gole . Tymczasem w obu meczach ich wykonanie było tragiczne. Czy to tylko kwestia psychiki?

- Jeszcze nie zasługujemy na zwycięstwa, jeszcze popełniamy zbyt dużo błędów - mówi dziś Pala.

Przed sezonem zaś podkreślał, że dobry start jest potrzebny do tego, by zawodnicy uwierzyli w sens tego co robią.

- Piłkarze siedzą w szatni ze spuszczonymi głowami, ale ja musze mieć głowę podniesioną i podnieść także ich - powiedział Czech tuż po meczu we Wronkach. Musi to nastąpić bardzo szybko, cierpliwość kibiców Lecha wystawiona już jest na najcięższą próbę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto