Chorzowskie zoo oficjalnie zaprezentowało cztery lwiątka
Śląski Ogród Zoologiczny słynie z wielu sukcesów hodowlanych. W ostatnich latach w Chorzowie urodziło się wiele nowych zwierząt, jednak najnowszy przychówek, czyli cztery młode lwy angolskie, jest szczególnie cenny.
- Te narodziny są wyjątkowe z tego względu, że populacja lwów angolskich jest bardzo mała w ogrodach zoologicznych, to jest 77 sztuk. Pula genowa jest już na wyczerpaniu i te cztery małe kociaki znacznie tę pulę zwiększą – mówi Marek Mitręga, dyrektor Śląskiego Ogrodu Zoologicznego w Chorzowie. - W naturze ich populację szacuje się na poziomie około 30 tysięcy, natomiast nie jest to do końca policzalne ze względu na niestabilną sytuację polityczną w tamtych krajach. Głównie to człowiek przyczynia się do tego, że populacja w naturalnym środowisku maleje przez kłusownictwo, jak również dzielenie ich terytorium i pozbawianie pożywienia – dodaje.
Kocięta są dziećmi Moxico i Anoony, chorzowskiej pary hodowlanej lwów angolskich. Przyszły na świat na początku września, jednak z śląskie zoo czekało do listopada z ogłoszeniem informacji o ich narodzinach.
- Każdy ogród stosuje taką praktykę. Musimy troszkę odczekać, żeby mieć pewność, że wszystko jest z nimi tak, jak powinno być. Zostawiamy to matce. To są jej pierwsze młode, nie wiedzieliśmy, jak się zachowa. Na szczęście instynkt macierzyński włączył się tak, jak powinien, i mogę powiedzieć, że jest wzorową matką – mówi Marek Mitręga.
- Nie zapominajmy o tym, że są to drapieżniki. Matka doskonale wie, czy młode jest zdrowe, czy nie, więc często dochodzi do brutalnej likwidacji słabszych osobników – wyjaśnia Wojciech Bielatowicz, kierownik sekcji małp i zwierząt drapieżnych w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym w Chorzowie.
Okazuje się, że nie tylko miłośnicy chorzowskiego zoo przez długi czas byli trzymani w niepewności.
- Przez pierwszy miesiąc wiedzieliśmy, że mamy lwiątka, ale nie widzieliśmy ich i nie wiedzieliśmy, ile ich jest. Zostawiliśmy to naturze. Dopiero po miesiącu udało nam się wykonać jedno zdjęcie, na którym były trzy lwiątka. Przypuszczaliśmy, że jest jeszcze jedno małe – relacjonuje Marek Mitręga. - Im dalej od porodu, tym lwiątka są bardziej niesforne i mama nie potrafi już nad nimi zapanować, stąd też mogliśmy wykonać zdjęcia, bo są bardziej widoczne – dodaje.
Młode prawidłowo się rozwijają i przybierają na wadze, obecnie ważą już około 6-7 kilogramów. Są bardzo ciekawskie, a opieka nad czwórką lwiątek jest dla matki coraz bardziej wymagająca.
- Obserwujemy, że czasem już po prostu jest tak zmęczona, że je zostawia, wskakuje na półkę i odpoczywa, a małe zajmują się same sobą. Nie ma się co dziwić, bo jeżeli matka się położy na ziemi to jeden wejdzie na konar, drugi do poidła z wodą, a dwa małe rozrabiaki po niej skaczą. Każda matka powinna mieć odpoczynek – mówi z uśmiechem Marek Mitręga.
Lwiątka nie mają jeszcze imion, ale tym razem chorzowskie zoo nie będzie organizować konkursu – wymyślą je opiekunowie lwów.
- To są pierwsze narodziny lwów, imiona nie są jeszcze wybrane. Obserwujemy młode, każdy lew ma inny charakter. Musimy je troszeczkę poznać, wtedy wybierzemy odpowiednie imiona – mówi Marek Mitręga.
Jednocześnie opiekun zwierząt drapieżnych w chorzowskim zoo tłumaczy, że zwłaszcza w pierwszych tygodniach, zwiedzający nadal będą potrzebowali trochę szczęścia i cierpliwości, by zobaczyć małe lwy.
- Należy pamiętać o tym, że ogród zoologiczny dawno przestał pełnić rolę stricte ekspozycyjną. Jesteśmy żywym bankiem genów, dla nas dobre warunki i dobrostan zwierząt są priorytetem, a funkcja ekspozycyjna jest trochę odsunięta na bok. Staramy się zapewnić zwierzętom miejsce, w którym mogą się schować, odseparować od wszelkich czynników zewnętrznych: dźwięku, hałasu i wzroku zwiedzających również. Każdy z nas potrzebuje prywatności, tym bardziej potrzebują tego nasi podopieczni – wyjaśnia Wojciech Bielatowicz.
Jak wygląda opieka nad lwami w zoo?
Pracownicy chorzowskiego zoo uchylili również rąbka tajemnicy opowiadając o tym, jak wygląda ich codzienna opieka nad tymi dużymi drapieżnikami oraz jak nawiązuje się z nimi relacje.
- Lwy należą do pierwszej kategorii zwierząt niebezpiecznych. Praca opiekunów z takimi zwierzętami jest zupełnie bezkontaktowa, a to znaczy, że opiekunowie nie przebywają w tym samym pomieszczeniu, co podopieczni. Zwierzęta są przyzwyczajone do swoich opiekunów, poznają ich po zapachu, sposobie chodzenia i tonie głosu. Staramy się, żebyśmy kojarzyli się im z czymś dobrym, z różnego rodzaju wzbogaceniem środowiskowym, a także z pożywieniem, które im dostarczamy. Widok opiekuna często sprawia, że nasi podopieczni stają się nieco bardziej aktywni, właśnie dlatego, że kojarzą się im z czymś pozytywnym – mówi Wojciech Bielatowicz.
Pod pojęciem „wzbogacenia środowiskowego” kryją się m.in. różnego typu zabawki aktywizujące zwierzęta. Wpisują się w nie także niektóre zabiegi opiekunów, takie jak np. chowanie pokarmu w różnych częściach wybiegu. Jak tłumaczy dalej Wojciech Bielatowicz, opiekunowie w zoo starają się, aby pokarm, który otrzymują zwierzęta, był jak najbardziej zbliżony do tego, czym żywią się w naturze. Podobnie jest z częstotliwością jedzenia.
- Mają zapewniony okres tak zwanej głodówki. W naturze zwierzęta również nie jedzą każdego dnia. Wydatek energetyczny jest znacznie niższy w warunkach ogrodu zoologicznego, więc również dieta jest odpowiednio przystosowana do danego gatunku - wyjaśnia Wojciech Bielatowicz.
W Chorzowie trwa radość z narodzin tych niezwykłych zwierząt, jednak przeznaczeniem czwórki młodych jest wyruszenie w świat.
- Lwy angolskie są objęte europejskim programem hodowlanym w ramach Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów. Decyzją koordynatora gatunku na pewno zostaną przetransportowane do innych ogrodów, aby wzmocnić pulę genową lwów angolskich w ogrodach zoologicznych – zapowiada Wojciech Bielatowicz.
Nie nastąpi to jednak od razu. Młode lwy najbliższe trzy lata na pewno spędzą w Chorzowie. Na razie, ze względu na narodziny lwiątek, chorzowskie stado jest jeszcze rozdzielone, jednak docelowo samiec Moxico, matka lwiątek Anoona oraz druga z dorosłych samic, Kasai, będą przebywać na jednym wybiegu z młodymi. Połączenie stada nastąpi już na nowym wybiegu, który, jak zapowiedział dyrektor chorzowskiego zoo, ma być gotowy jeszcze w tym roku. Rozmnożenie lwów stało się formalnie możliwe właśnie dzięki budowie nowej lwiarni z wybiegami zewnętrznymi za ponad 3,1 mln złotych. Środki na ten cel przekazał Sejmik Województwa Śląskiego, który jest organem prowadzącym Śląskiego Ogrodu Zoologicznego.
[G]9509299[/G]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?