Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy dawny schron prezydenta zostanie udostępniony zwiedzającym?

Redakcja
Schron, w którym mieścił się zapasowy punkt dowodzenia dla władz miasta do 2000 r. był obiektem tajnym. Jaka czeka go przyszłość?

Podziemny bunkier był dobrze zamaskowany. Tylko nieliczni wiedzieli, że w okolicy w latach 60. ówcześni stratedzy postanowili zakamuflować taki obiekt. Spacerując po ulicy, gdzie znajduje się wiele domów, nie można się domyślić, że pod jednym z nich ukryto schron dla ważnych urzędników. Z zewnątrz nic szczególnego nie wskazuje, że teren ten skrywa jakąś tajemnicę. Zwyczajny piętrowy budynek jakich wiele w okolicy.

Dopiero po wejściu na działkę wprawne oko może dostrzec, że wokół domu z ziemi wystaje kilka kominów i włazów. Owe obiekty to elementy funkcjonalne znajdującego się na tym terenie schronu. Pierwsze pytanie, które się nasuwa brzmi: jak można się dostać do tajemniczego bunkra? Wydawałoby się, że najkrótsza droga powinna prowadzić przez dom. Tak nie jest - budynek miał tylko służyć maskowaniu okolicy i w żaden sposób nie jest połączony ze schronem.

W poniedziałek obiekt wizytował prezydent Poznania, Ryszard Grobelny, który przyznał, że miasto zastanawia się nad jego przyszłością.
- Nosimy się z zamiarem, żeby było to udostępnione do zwiedzania jako ciekawostka - wyjaśniał. - Ale wcześniej musimy poczynić wiele przygotowań, co nie jest łatwe. Schron wymaga pełnej inwentaryzacji, sprawdzenia wszystkich aspektów bezpieczeństwa i drobnych remontów.

A jest co inwentaryzować, bo podziemny schron, mający chronić pracujący w środku sztab prezydenta i podległe mu służby, nie jest taki mały. Do podziemi przygotowanych na całkowitą izolację od otoczenia prowadzą dwa wejścia. Wnętrze podzielone zostało na sektory, które w razie konieczności mogły być odcinane od reszty budowli pancernymi drzwiami, które tworzyły system uniemożliwiający ich otwarcie z zewnątrz.

Rola jaką przypisano schronowi – zapasowy punkt dowodzenia – wymagała, by urządzenia zapewniające łączność, szczególnie ważny element jego wyposażenia, dysponowały odpowiednią mocą i pojemnością.

- Odnoszę wrażenie, że schron składa się z samych łączy i aparatów telefonicznych - mówił Ryszard Grobelny, który o tym obiekcie dowiedział się dopiero 1,5 roku temu.

Telefonów jest tak dużo, ponieważ w momencie zagrożenia miały zapewniać łączność z zakładami przemysłowymi i różnymi służbami, jednak, jak przyznawał Rafał Ratajczak, zastępca dyrektora Wydziału Kultury i Sztuki, obiekt nie był wykorzystywany do celów, do których został stworzony.
- Tak naprawdę nie przewidziano w nim pomieszczeń socjalnych czy urządzeń, które pozwoliłby przebywać tam dłużej - mówił. - Dostępne były tylko dwa ustępy i jedna umywalka.

Gdy zmieniła się doktryna obronna, tego typu budowle przestały być potrzebne. Obecnie nie buduje się już podziemnych schronów.
- Nie ma już czegoś takiego jak schron prezydenta - tłumaczył Ryszard Grobelny. - Mamy oczywiście punkt dowodzenia, ale nie znajduje się on pod ziemią. Służy do kierowania innymi służbami, a nie po to, żeby się schować.

W zapasowym punkcie dowodzenia odbywały się tylko ćwiczenia Obrony Cywilnej, której długo podlegał. W 2008 roku obiekt przejęło Wielkopolskie Muzeum Walk Niepodległościowych. Kiedy uda się go udostępnić dla zwiedzających, nikt jeszcze nie wie. Na razie miasto nie chce nawet publikować dokładnego adresu schronu z obawy, że mógłby stać się ofiarą złodziei.

Aby zobaczyć wszystkie zdjęcia, kliknij w miniaturki pod artykułem.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto