Dama z komórką

Po Poznaniu krąży pewna urocza pani, która wykorzystuje opiekuńczość dobrze wychowanych mężczyzn.
Mam firmę przewozową – mówi Filip K. – Wożę ludzi między innymi także mikrobusem. Zadzwoniła do mnie z komórki kobieta, zamawiając mikrobus pod jeden z reprezentacyjnych budynków w śródmieściu. Podjechałem, zadzwoniłem, odpowiedziała, że właśnie widzi mnie z okna swego biura i już idzie.
Za chwilę elegancko ubrana kobieta z plastikową teczką wsiadła do samochodu na tylne siedzenie i kazała się zawieźć pod dworzec, gdzie miała kupić bilety. Wysiadła, wróciła (po to, by przyzwyczaić kierowcę, że wraca), po czym zaczęła dzwonić ze swojej komórki: kochanie, przywieź mi tę czerwoną sukienkę wieczorową do hotelu ,,Poznań’’, bo tam mamy bankiet – mówiła do rozmówcy. W pewnym momencie zawołała: halo, halo – po czym westchnęła: no i wyładowała mi się komórka!
Podjechaliśmy w okolice Garbar – wspomina dalej rozmówca – moja pasażerka wysiadła, zostawiając teczkę i zapytała, czy mogę jej pożyczyć 150 zł. Odpowiedziałem, że nie mam.
Wtedy kobieta zaczęła się żalić, że zabrakło jej pieniędzy, a musi odebrać faktury i zapytała, czy mogłaby skorzystać z komórki kierowcy, żeby zorganizować pieniądze. Służę pani – odpowiedział kierowca. Kobieta z komórką weszła do bramy i zniknęła. W teczce, którą zostawiła w mikrobusie, były reklamówki PKO. Telefon, z tórego zamawiała przewóz, nie odpowiada.
Parę dni później poszkodowany kierowca rozmawiał z kolegą, kierowcą taksówki bagażowej. Wśród tych kierowców także były osoby nabrane w ten sam sposób – znikały albo pieniądze, albo komórka. Kierowcy, którzy dużo jeżdżą, twierdzą, że w końcu wypatrzą niesolidną pasażerkę.