MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dawid nie chce Goliata

Ewa WOZIŃSKA
Fot. Filip SPRINGER
Fot. Filip SPRINGER
Od kilkunastu dni wielkopolski sport żyje jednym - połączeniem dwóch drużyn piłkarskich. - We Wronakch nie znajdziecie chyba nikogo, kto by się cieszył z fuzji – twierdzi kibic Amiki.

Od kilkunastu dni wielkopolski sport żyje jednym - połączeniem dwóch drużyn piłkarskich. - We Wronakch nie znajdziecie chyba nikogo, kto by się cieszył z fuzji – twierdzi kibic Amiki. - Piłka powinna być tam, gdzie kibice, we Wronkach widzów jest mało, a jak pada, to wychodzą ze stadionu
- kibic Lecha nie ma wątpliwości, że do fuzji powinno dojść.

Choć w tej chwili rozmowy zostały przerwane, wielu fanów sądzi, że przedstawiciele poznańskiego klubu i wronieckiej firmy wznowią je. Ewentualna fuzja nazywana jest przez gazety małżeństwem z rozsądku. Lech zadłużony na ok. 20 mln zł potrzebuje sponsora, bo w razie niespłacenia długów, grozi mu degradacja do IV ligi. Amica Wronki SA, firma produkująca sprzęt AGD, właścicielka klubu o tej samej nazwie, chce wypromować swą markę na europejskimi rynku. Prezes Jacek Rutkowski nie kryje, że piłka nożna to dla zakładu przede wszystkim dobra reklama. Dziś słowo „Wronki” w internetowej wyszukiwarce pojawia się prawie 1 mln razy, głównie za sprawą piłkarzy. Od wejścia do I ligi, celem klubu była gra w europejskich pucharach. O ile Amice udawało się zakwalifikować do rozgrywek międzynarodowych, o tyle, w przeciwieństwie do Groclinu, nigdy nie osiągnęła w nich znaczącego sukcesu. W tym sezonie klub z Wronek sprawuje się słabo także w lidze. Drużynę opuścił trener Maciej Skorża, a Amica w jego miejsce zatrudniła tymczasowo, a nie na stałe Krzysztofa Chrobaka (co według części kibiców może świadczyć o rychłej fuzji). Nawet w obliczu fiaska rozmów z Lechem, wydaje się, że połączenie Amiki z inną mocną drużyną jest tylko kwestią kilku miesięcy. Jako możliwych partnerów wymienia się m.in. Pogoń Szczecin czy Widzew Łódź.

Koziołki czy wrony

„Gazeta Wyborcza” ujawniła, jakie warunki zaproponowała firma z Wronek Lechowi. Producent lodówek chciał rocznie przeznaczać ok. 10 mln złotych na potrzeby klubu. Mecze pierwszej drużyny rozgrywane byłyby w Poznaniu, natomiast nie wiadomo dokładnie do czego wykorzystać 3 boiska Amiki. Czy murawy, na których teraz zdarza się trenować reprezentacji Polski, pozostaną boiskami treningowymi przyszłego klubu? A może będą tam odbywać się mecze drugiej drużyny? Istnieje nawet mało prawdopodobna opcja opuszczenia klubu przez sponsora i pozostawienie we Wronkach słabszej lokalnej drużyny. Nie wiadomo też, na jakie ustępstwa, związane z symboliką musiałby pójść Lech. Jak brzmiałaby nazwa zespołu (najczęstsza propozycja to Lech Amica Poznań), czy pozostałby herb z koziołkami czy raczej Lech, na co nie godzą się kibice, musiałby przyjąć godło Amiki z trzema wronami. Nie jest też tajemnicą, że fani obu zespołów nie przepadają za sobą.

Żałoba we Wronkach

Przez lata Wronki słynęły w kraju głównie z powodu istnienia zakładu karnego. Dziś rozsławia je, jak piszą kibice na transparentach „wielka drużyna z małego miasta”. W dzień powszedni w dziesięciotysięcznych Wronkach życie toczy się leniwie. Wszyscy znają się przynajmniej z widzenia. O czwartej większość sklepów na rynku jest już zamknięta, sprzedawcy zwijają stragany na pobliskim Placu Wolności. W barze „AS” siedzą sami mężczyźni, gdy wchodzimy rozmowy przy piwie milkną. Pytanie o fuzję sprawia, że klienci się ożywiają: – Nie wiem z jakiej racji mamy się łączyć z Lechem – oburza się Bogdan Beze. – Oni tego oczywiście chcą, w końcu chodzi o pieniądze. Ale dlaczego drużyna miałaby się przenieść do Poznania, skoro mamy takie boiska, takie zaplecze? Nie wierzę, że dojdzie do fuzji. – A mi to obojętne. A nawet byłoby dobrze, w końcu skończyłyby się burdy na stadionie – Ryszard Kostecki, emerytowany policjant, zna je z autopsji. – Moim zdaniem mecze powinny być rozgrywane przy zamkniętych stadionach. Albo chociaż monitorowanych jak w Anglii. – Ale co ty mówisz – oburza się pan Bogdan – Mamy komu kibicować, coś się dzieje, nie? Nie wiem, czemu Lech nam to robi, przecież Amica 4 razy uratowała was przed spadkiem z ligi! Bogdan Beze mruga okiem, ale nie chce powiedzieć, w jaki sposób to zrobiła: - Wasi kibice już na pewno wiedzą o co mi chodzi... Bywalcy baru nie zgadzają się też z opinią, że Amica nie ma prawdziwych kibiców: - Nie jeżdżą na mecze do Poznania, bo się wkurzyli o te burdy, co je tu robią kibice Lecha. I to nawet nie ci z Poznania, tylko z Szamotuł, bo Szamotuły z zazdrości trzymają zawsze z Lechem – denerwują się. – W końcu mamy jakiś klub kibica, ja też chodzę na mecze, ale teraz to nie, bo stary jestem i jak jest zimno, to wolę wpaść do baru i obejrzeć w telewizji – śmieje się Bogdan Beze. Źle o fuzji mówią też goście pubu przy ul. Zwycięzców i klienci firmy bukmacherskiej: - W tym mieście nie znajdziecie chyba nikogo, kto by się cieszył z fuzji – Rafał Cyran przerywa wypełnianie piłkarskich kuponów. - Dla nas nie będzie z tego żadnych korzyści. Nie wiem też, czemu tyle się mówi o frekwencji w Poznaniu, skoro mecz przeciwko Odrze oglądało chyba z 1,2 tys. widzów. 10 lat drużyna tu gra i co teraz? Pewnie dojdzie do tego połączenia, takie plotki nie biorą się znikąd – zasępia się. Jako jedyni wypowiadać się nie chcą pracownicy Amiki.

A Poznań się cieszy

Zupełnie inny nastrój panuje w Poznaniu. Kibice, którzy zebrali się w pubie BSA, by oglądać rewanżowe spotkanie z Odrą, o fuzji mówią z rezerwą, ale i optymizmem. – Jeżeli zostaje nazwa Lech, to jestem jak najbardziej za. Chciałbym, żeby w końcu w Poznaniu była Liga Mistrzów, a czekam już od wielu lat – Królik przyszedł na mecz z kolegami. – Poza tym, jak nie będzie futbolu we Wronkach, to odpadnie nam silny rywal - śmieje się. – Zresztą fuzja fuzji nierówna i różnie na nich polskie kluby wychodzą. Nie mam nic przeciwko logo Amiki na koszulkach, byleby został nasz herb. – Kibice Amiki, a wszyscy wiemy, że nie ma ich wielu, powinni się cieszyć, że mecze będą w Poznaniu, przynajmniej skończy się problem z meszkami – Jerzy Gośliński, żartuje sobie z much, z których słynie stadion we Wronkach. – Ale na razie nie wiadomo, co będzie. Tylko zarząd Lecha się nie musi martwić, bo jak ktoś napisał w internecie, zawsze może się schować do tego bunkra, co go ostatnio wykopali pod trybuną. Fanom Lecha nie jest zbytnio żal kibiców, którzy w przypadku fuzji zostaliby pozbawieni I ligi we Wronkach: – Piłka powinna być tam gdzie kibice, a wiadomo jak to jest z Amicą. Widzów jest mało, a jak pada, to wychodzą ze stadionu. Są oczywiście jakieś wyjątki, ale jest ich niewiele – mówią. Piotr Hamsik mecz ogląda w klubowym szaliku: – Fuzja jest OK. Jako kibic nie chciałbym przychodzić na IV ligę na stadion z podgrzewaną murawą i 20 tys. miejsc. Więc jeśli drugi klub przychodzi z propozycją wykupienia długów Lecha, to się tylko mogę cieszyć. Poznańska drużyna nie ma chyba innego wyjścia, najważniejsze, żeby zachować starą nazwę – zaznacza Piotr Hamsik. – Świeża krew może uzdrowiłaby sytuację w klubie. To nienormalne, że Gajtkowskiego sprzedaje się za 1,1 mln zł i Lech odzyskuje tylko pieniądze, które wcześniej na niego wyłożył. Jak powiedział trener Michniewicz, gdyby klub nie musiał ciągle sprzedawać zawodników, mógłby teraz walczyć o mistrzostwo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto