Na początku lipca, policjanci i powiatowy inspektorat sanitarny dostali informację o podejrzanym sklepie przy ul. Strzeleckiej, w którym mogą być sprzedawane dopalacze. Kiedy 13 lipca funkcjonariusze usiłowali dostać się do środka, okazało się, że wstęp do sklepu mają tylko wybrani klienci, których prowadzący obserwują za pomocą kamery. Do otwarcia drzwi potrzebna była interwencja ślusarza.
Na miejscu okazało się, że sklep prowadzony jest przez tę samą osobę, co zamknięty w kwietniu tego roku punkt sprzedaży dopalaczy przy ul. Niegolewskich. Funkcjonariusze zastali również tę samą osobę, która obsługiwała klientów w tamtym lokalu.
- Udzieliliśmy asysty pracownikom Inspekcji Sanitarnej, którzy kontrolowali lokal przy ulicy Strzeleckiej w Poznaniu. Było to spowodowane sygnałami, które otrzymywała policja oraz inspekcja sanitarna, że w tym lokalu może dochodzić do sprzedaży substancji zabronionych, czyli dopalaczy - tłumaczy "Głosowi Wielkopolskiemu" Piotr Garstka z zespołu prasowego KWP w Poznaniu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Dopalacze w Poznaniu: zabezpieczono 50 opakowań
Cyryla Staszewska, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu mówi, że po wejściu do sklepu zabezpieczono 50 podejrzanych opakowań. Zostały przekazane do laboratorium. - Prowadzący sklep mieli dużo czasu, żeby ukryć lub ewentualnie zniszczyć swój towar. Na wyniki badania próbek, które zabezpieczyliśmy w kontrolowanym sklepie będziemy musieli jeszcze trochę poczekać - tłumaczy.
Decyzją inspekcji sanitarnej, sklep przy ul. Strzeleckiej został zamknięty. Z naszych informacji wynika, że od kilku dni znów prowadzi sprzedaż podejrzanych substancji.
Więzienie za dopalacze. Pierwszy taki wyrok
Źródło: UWAGA! TVN / x-news
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?