Drogowskaz do ścieżek rowerowych, których nie ma

- To miejsce, z którego zostały wytyczone dojazdy do tras rowerowych wokół Poznania - tłumaczy Ewa Przydrożna, dyrektor biura Wielkopolskiej Organizacji Turystycznej. - Dotąd wszystkie kończyły się na obrzeżach miasta, teraz już będzie można do nich nie tylko dojechać, ale i dzięki oznakowaniu łatwo trafić.

Na słupie wiszą drogowskazy kierujące na 7 wielkopolskich szlaków turystycznych, takich jak Pierścień Dookoła Poznania, Szlak 100 Jezior czy Piastowski szlak Rowerowy, jest też drogowskaz do Szlaku Świętego Jakuba - łącznie to aż 3488 km.

Ale sam słup, choć jest miejscem centralnym, od którego zaczynają się szlaki, to nie wszystko. Na ulicach Poznania pojawiło się także około 700 dodatkowych znaków kierujących do szlaków i na ściezki rowerowe. Wszystko po to, by rowerzystom, których, jak mówi Ewa Przydrożna, cały czas przybywa, łatwiej się jeździło po mieście i by mogli w ten sposób poznawać i miasto, i region.

Otwarcie miało niezwykle uroczystą oprawę: była taśma, której nie przecięto, ale... przejechano rikszą - rowerową oczywiście - był szampan i scenografia odwołująca się do początków sportu rowerowego z ubiorami z epoki i bicyklami włącznie. A organizatorzy akcji zapewniali, że to dopiero początek.

- To pierwszy krok na drodze do realizacji celu, czyli budowy dróg rowerowych w Wielkopolsce - powiedział Michał Klar, członek zarządu fundacji All for Planet, która jest sponsorem oznakowania.

- To kamyczek do ogródka rowerzystów, żeby ich przybywało i żebyśmy ich jak najcześciej spotykali na drogach rowerowych Wielkopolski - wtórował mu prezydent Poznania Ryszard Grobelny, który, by pokazać, że też jest rowerzystą, chociaż na to spotkanie przybył zupełnie innym pojazdem, dał się namówić na krótką przejażdżkę... bicyklem.

Sami rowerzyści jednak na temat drogowskazu i uroczystego otwarcia Poznańskiego Węzła Rowerowego mają nieco inne zdanie.
- To posunięcie PR-owskie i marketingowe, a nie realne działanie - twierdzą. - W kwestii ścieżek rowerowych w tym mieście nie robi się prawie nic i jeden drogowskaz sytuacji nie zmieni.

Nadal rowerem w mieście nie da się dojechać w wiele miejsc, bo nie ma ścieżek albo bo urywają się one w najmniej oczekiwanych miejscach.
- Tu zaraz na Śródce mamy taką sytuację, że nie ma przejazdu dla rowerów od ronda w stronę Katedry - tłumaczy jeden z rowerzystów. - W stronę Malty już jest, ale w drugę stronę już nie ma. A tyle się mówiło o  otwarciu Traktu Królewsko - Cesarskiego także dla rowerów!

Kiedy już ścieżki są, to np. buduje się je z pozbruku, co wg rowerzystów jest poważnym błędem, nie mają obniżonych krawężników przy przejazdach, a przy montażu nowej sygnalizacji świetlnej często nie uwzględnia się oznakowania dla rowerzystów. No i są brudne.

- Jest taka trasa od Bałtyckiej w stronę Koziegłów - mówi kolejny fan rowerów. - Ona jest w ogóle niesprzątana i to nie jest wyjątek. Piasek po zimie, kawałki szkła - tak wygląda większość dróg rowerowych w mieście.

Niestety, jak powiedział prezydent Grobelny, na więcej pieniędzy w budżecie na ścieżki nie ma co liczyć.
- Chcemy za to, żeby było ciekawiej po nich jeździć - powiedział wskazując słup.

Mocnych wrażeń jednak już teraz rowerzystom na poznańskich ścieżkach raczej nie brakuje. Nikt, kto miał okazję jechać, lawirując między kawałkami szkła, psimi kupami, stertami piasku i zaparkowanym na ścieżce samochodami, na pewno nie może narzekać na brak emocji. A tak właśnie jeździ się po większości ścieżek rowerowych w Poznaniu.

Rowerzyści protestują przeciwko miejskiej polityce Blisko 200 rowerzystów przez godzinę spacerowym tempem poruszała się po ulicach Poznania. Chcą w ten sposób zwrócić uwagę władz miasta na brak ścieżek rowerowych.