18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Duchy w Polsce: Co straszy Wielkopolan, a co Ślązaków? [ROZMOWA]

Błażej Dąbkowski
Duchy w Polsce
Duchy w Polsce Archiwum Pawła Zycha
O tym gdzie w Polsce straszy, w którym z województw można odnaleźć największą ilość widm i zjaw oraz dlaczego romantyzm był epoką, w której duchy stawały się nową formą reklamy, rozmawiamy z poznaniakiem Pawłem Zychem, współautorem leksykonów "Duchy polskich miast i zamków” i "Bestiariusz Słowiański".

Duchy w Polsce: Co straszy Wielkopolan, a co Ślązaków? [ROZMOWA]

W którym regionie Polski najbardziej straszy?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw zaznaczyć, że nie wszędzie historie o duchach zostały równomiernie zapisane. To, że w danym regionie w przeszłości krążyło ich wiele, nie musi się przekładać na ilość legend, które do dziś przetrwały. Jeśli chodzi o polskie miasta, najwięcej historii o duchach spisano w Krakowie. Natomiast Wielkopolska jest terenem, gdzie powstało generalnie najwięcej legend i baśni.Spisywali je Polacy związani z kulturą ludową i Niemcy, którzy traktowali te ziemie, jak swoje kresy. Tak więc w Wielkopolsce możemy czerpać z dwóch odrębnych, tak samo bogatych źródeł.

A co w takim razie straszy naszych rodaków? Legendy o białej damie czy jeźdźcu bez głowy są nadal popularne, ale w książce innych zjaw i duchów można znaleźć naprawdę sporo.

Duchy przybierają czasem bardzo dziwne formy, od zakrwawionych kościotrupów, po cielaki, świnie, czy inne zwierzęta domowe. Potrafią też stawać się pięknymi niewiastami i okropnymi potworami, wachlarz jest bardzo szeroki. Jednak najczęściej ducha opisuje się jako straszące ,,coś”, czyli bezforemną, białą, półprzezroczystą zjawę.

POLECAMY: Mroczny Poznań - więcej historii z dreszczykiem

Można konkretne zjawy czy potwory w jakiś sposób przypisać do danego regionu w Polsce?

Można, pod warunkiem, że weźmie się pod uwagę nie tylko duchy, ale także demony słowiańskie, które opisywaliśmy w naszej pierwszej książce ,,Bestiariusz słowiański”. Wtedy możemy powiedzieć, że na przykład na Śląsku oprócz duchów kopalnianych dużą rolę odgrywały demony wodne. To racji tego, że był to teren obfitujący w małe jeziorka, stawy, które sprzyjały powstawaniu takich historii. Natomiast w Wielkopolsce występowała duża ilość demonów polnych.

To gdzie w takim razie duchów i demonów jest najmniej?

Ich opisów najmniej zachowało się na terenach najsłabiej zurbanizowanych. Przede wszystkim są to Kresy, bo oczywiście historie o duchach polskich, dotyczą też naszych dawnych granic. Ale nie wynika to z faktu, że tych historii było tam mniej, ale po prostu brakowało tam ludzi, którzy by je spisali. Krótko mówiąc, im bliżej dawnej, wschodniej granicy Polski, tym mniej legend przetrwało.

Czy spisując podania o duchach i zjawach można stwierdzić, że jest im bliżej do tych ze Wschodu Europy? W końcu jesteśmy narodem słowiańskim, więc teoretycznie powinniśmy czerpać garściami z tych tradycji.

Duchom miejskim jest zdecydowanie bliżej do kultury zachodniej. W dużych ośrodkach w Polsce zachodniej obowiązywało przecież prawo magdeburskie, a średniowieczne mieszczaństwo często w dużej mierze było niemieckie i inspirowało się swoją rodzimą kulturą. Więc to wszystko odcisnęło swoje piętno w tych legendach. Natomiast na wsiach dominowały duszki słowiańskie. Trudno jednak powiedzieć, czy były "wschodnie", ponieważ słowiańszczyzna Rusinów miała swoje demony, dość mocno różniące się od naszych -zachodniosłowiańskich.

POLUB: Mroczny Poznań na Facebooku

Wiele z tych mrocznych historii traktujemy niemal w stu procentach jak bajki. Tymczasem cześć z nich musiała być inspirowana konkretnymi wydarzeniami historycznymi i postaciami z krwi i kości.

To prawda, w ten sposób próbowano w przeszłości oswajać przeróżne traumy. Dla przykładu, jeśli na danym terenie szlachcicem był wyjątkowy okrutnik, siłą rzeczy po jego śmierci powstawały historie o tym, jak to porwano go do piekła czy straszył jako potępieniec. Ludzie w ten sposób chcieli odreagować, bo w ich mniemaniu nie mogło być tak, że bardzo złego człowieka nie spotkała żadna kara. Co do wydarzeń, które stały się zaczątkiem legend, to dotyczyły one między innymi samobójstw czy tragicznych śmierci znanych osobistości. Rzezie i bitwy też oczywiście stanowiły inspirację dla osób spisujących podania o duchach. W ten sposób pojawiały się historie o trupach powstających z pól bitewnych. Ale warto pamiętać, że dzięki legendom poznajemy też nieco zapomniane epizody, jak choćby wątek Wiosny Ludów w Wielkopolsce.

A czy podczas pracy nad obiema książkami natknął się Pan na wydarzenie lub postać, o których powstało kilka, kilkanaście legend?

Taką osobą był XVI-wieczny awanturnik Stanisław Stadnicki, czyli ,,Diabeł łańcucki”. Podobnie jest ze Stanisławem Warszyckim, Marszałkiem Trybunału Koronnego w 1662 r. Ten drugi powracał w kilku formach, by straszyć swoich poddanych - widziano go jako czarnego psa z płonącymi oczami, rogatego diabła czy jeźdźca bez głowy. Wielu legend dorobiła się też królowa Bona, która przetrwała w pamięci ludu, jako ta wywożąca cały skarb Polski do Włoch. Oczywiście rodziło to miliony domysłów, gdzie mogła go schować. Zazwyczaj jednak było tak, że przeważała jedna wizja okrutnika, a kilka historii ostatecznie scalały się w jedną.

Duch królowej Bony chyba nie mógł być taki straszny. Czy przypadkiem nie było więc tak, że część podań o zjawach nie powstawało tylko po to by siać wśród ludzi przerażenie?

Jeśli powstawały one ,,pod strzechą”, czyli były opowiadane przez dorosłych dla dorosłych, to rzeczywiście miały one straszyć. Ale już te tworzone w epoce romantyzmu i później były spisywane przez świadomych twórców, po to by na przykład zareklamować dany zabytek lub podnieść rangę swojego rodu szlacheckiego opowieścią o przodku sprzed kilkuset lat.

Legendy ku pokrzepieniu serc z duchem w tle też się pojawiały?

To ciekawe, bo wśród patriotycznych podań często występują kobiety, które poległy bohaterską śmiercią w walce ze Szwedami czy Tatarami, by dać przykład przyszłym pokoleniom. Te duchy były więc znakiem, że Polka potrafi.

Wydawać by się mogło, że prócz białej damy czy królowej Bony wśród zjaw panuje raczej maskulinizacja

Wbrew pozorom liczba "męskich" i "żeńskich" duchów rozkłada się pół na pół. Najczęściej panuje jednak taki podział, że mężczyźni straszą, a niegroźne, piękne lub dobre zjawy są kobietami.

Cały czas rozmawiamy mimo wszystko o odległej historii. Czy w XX i XXI w. duchy przestały być aktywne?

W swojej książce opisywaliśmy wyłącznie zjawy, które pojawiają się w legendach i już dobrze się zadomowiły”, dlatego pomijaliśmy najnowsze opowiastki. Najmłodszym duchem, który u nas występuje jest ,,demoniczna balia” z czasów II wojny światowej. Historia opowiada o woźnym, który musiał sprzątać szkołę po tym, jak zaanektowało ją gestapo i brutalnie przesłuchiwało podejrzanych o partyzantkę. Mężczyzna został zmuszony do mycia cel, które były zbryzgane krwią. Wziął ścierkę i moczył ją w balii, a po wszystkim zabrał ją do domu. Już pierwszej nocy woźny usłyszał krzyki dobiegające z komórki, gdzie pozostawił przedmiot. Po kilku dniach nie wytrzymał wrzasków i postanowił to sprawdzić. Gdy otworzył drzwi komórki jego oczom ukazał się diabeł, który mieszał krew w balii. Woźny Postanowił więc wyrzucić ją do pobliskiej rzeki, z której od tego czasu wydobywają się jęki. To wszystko miało miejsce w Skarżysku.

Przerażające. Nie obawialiście się, że pisząc taką książkę i tworząc do niej ilustracje spotkacie, któregoś z jej "bohaterów"?

(śmiech) Jesteśmy miłośnikami legend i baśni, a nie ezoteryki.

No tak, ale ezoteryka stała się modna, a legendy żyją głównie na kartach książek, które czytali nasi dziadkowie lub rodzice.

Niestety zapomnieliśmy o nich, choć odradzająca się moda na regionalizm pozwala patrzeć na wszystko bardziej optymistycznie. Cały czas jednak trudno doszukać się odbicia rodzimych legend w popkulturze, która z kolei dzięki grze komputerowej ,,Wiedźmin”, grom karcianym czy literaturze fantasy wypromowała ,,słowiańszczyznę”.

"Duchy polskich miast i zamków"

Gdzie w Polsce straszy? Tego dowiecie się z jedynego w swoim rodzaju przewodnika po polskich... duchach
Oprócz klasycznych białych dam i bezgłowych jeźdźców poznaniak Paweł Zych oraz warszawiak Witold Vargas opisali mieszkańców zapadłych budowli, zaczarowane księżniczki i śpiących rycerzy, a nawet widmowe wesele i knajpę duchów. Autorzy sami wykonali też przerażające, a zarazem piękne rysunki do książki. W "Duchach polskich miast i zamków” opisano zjawy występujące we wszystkich województwach. Pozycja jest drugą częścią z serii "Legendarz”. Pierwsza z nich - "Bestiariusz Słowiański” ukazała się w ubiegłym roku.

O autorze:

Architekt mieszkający w Poznaniu. W wolnych chwilach twórca komiksów i ilustrator. Zdobywca Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Łodzi. Swoje prace publikował w "Lampie”, francuskim "Spirou”, czeskim "Argh!”, polskich czasopismach i antologiach komiksowych. Ma na swoim koncie pełnometrażowe autorskie albumy "Infamis” oraz "Chomik Zagłady”. W ubiegłym roku wraz z warszawiakiem Witoldem Vargasem opracował leksykon demonologii słowiańskiej "Bestiariusz Słowiański”.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto