MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Duża satysfakcja

Rozmawiał Tomasz SIKORSKI
Jan Krzystyniak udziala rad Jackowi Rempale (w środku) i Łukaszowi Jankowskiemu.
Jan Krzystyniak udziala rad Jackowi Rempale (w środku) i Łukaszowi Jankowskiemu.
Po zwycięskim meczu we Wrocławiu i wywalczeniu – po 13 latach – srebrnego medalu DMP, powrót do Leszna przebiegał chyba w wyjątkowo miłej atmosferze? - Zwłaszcza, że we Wrocławiu było mnóstwo kibiców z ...

Po zwycięskim meczu we Wrocławiu i wywalczeniu – po 13 latach – srebrnego medalu DMP, powrót do Leszna przebiegał chyba w wyjątkowo miłej atmosferze?

- Zwłaszcza, że we Wrocławiu było mnóstwo kibiców z Leszna. Chwilami zastanawiałem się nawet, która drużyna ma więcej sympatyków na trybunach. Kibice mają więc swój udział w tym zwycięstwie.

Medal zdobyty przez Unię jest chyba Pana największym sukcesem w pracy trenerskiej?

- Zdecydowanie. Pierwszego maja minął przecież dopiero rok od kiedy prowadzę zespół występujący w ekstralidze. Wcześniej miałem tylko krótką przygodę we Wrocławiu, gdzie przez moment nie było szkoleniowca.

Przed sezonem wziąłby Pan srebrny medal w ciemno?

- Nawet bym się nie zastanawiał. Przed sezonem zakładaliśmy awans do pierwszej czwórki. Konkurencja była przecież bardzo duża. Częstochowa, Piła, Bydgoszcz i Toruń miały również bardzo ambitne plany, mocne zespoły i wydawało się, że o miejsce w czołowej czwórce wcale nie będzie tak łatwo. Z meczu na mecz jeździliśmy jednak coraz lepiej i we Wrocławiu, w przedostatniej kolejce, mogliśmy się już cieszyć ze srebrnego medalu.

Nie można jednak zapomnieć, że Unia cały czas ma jeszcze szansę na tytuł mistrzowski. Wierzy Pan w taki arcyszczęśliwy scenariusz na zakończenie rozgrywek?

- Nie. Nie mam żadnych złudzeń, co do tego, że Polonia Bydgoszcz straci w ostatniej kolejce punkty na własnym torze w meczu z Atlasem. My jechaliśmy do Wrocławia po dwa punkty i srebrny medal. Liczyliśmy tylko na siebie i cel osiągneliśmy. Teraz inni rozdają już karty...
Nie byłoby tak, gdyby w trakcie sezonu Unia ,,nie zgubiła'' kilka punktów...

- Taki jest już sport. Inni jednak także dość pechowo przegrywali mecze. Dla mnie na przykład głównym faworytem do złotego medalu był Włókniarz, który moim zdaniem ma świetny skład. Tak się jednak złożyło, że częstochowianie z różnych powodów w końcówce sezonu wszystko przegrali. Nie da się jednak ukryć, że żal kilku straconych punktów. Zwłaszcza w meczu w Bydgoszczy w rundzie zasadniczej, gdzie przegraliśmy w biegach nominowanych oraz u siebie w spotkaniu z Atlasem.

Wcześniej zdobywał Pan medale mistrzostw Polski na torze, jako zawodnik. Czy sukces osiągnięty w tej nowej dla Pana roli ,,smakuje'' inaczej?

- Nie ma nawet porównania. Medal wywalczony w niedzielę przez Unię sprawił mi dużo większą satysfakcję, niż te, po które sięgałem jako zawodnik.

Żużel jest sportem indywidualnym, zawodnicy przede wszystkim myślą o swoim dorobku punktowym. Jako trener muszę być odpowiedzialny za wynik całej drużyny. Może powiem tak, w Lesznie w tym sezonie zebrała się określona grupa zawodników, a ja miałem to szczęście, że mogłem z nimi pracować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto