Mecz w Częstochowie miał dwa oblicza. W pierwszej części spotkania, na przyczepnym torze lepiej radzili sobie leszczynianie. Później żużlowcy Włókniarza dopasowali sprzęt, zaczęli odrabiać straty i w efekcie
to oni zainkasowali dwa punkty.
W Częstochowie od rana wczoraj padało i niewiele brakowało, a mecz zostałby przełożony. Tuż przed spot kaniem aura zlitowała się jednak nad żużlowcami, nad stadionem zaświeciło słońce i zawodnicy mogli rozpocząć walkę o ligowe punkty.
Dobry początek
Na trudnym, przyczepnym torze na początku zdecydowanie lepiej radzili sobie leszczynianie. Gospodarze wyraźnie nie mogli się dopasować do nawierzchni i nim mecz rozpoczął się na dobre, Unia prowadziła już 24:18. Wtedy jednak trener Andrzej Jurczyński postanowił skorzystać z rezerwy taktycznej i w miejsce Artuta Pietrzyka pod taśmą pojawił się Ryan Sullivan.
Wcześniej miała miejsce jednak przerwa, podczas której dość długo równano tor. Rezultat tego był taki, że z każdym kolejnym wyścigiem nawierzchnia stawała się coraz bardziej twarda, na czym wyraźnie skorzystali gospodarze.
We wspomnianym 8 biegu Sullivan z polskim Norwegiem Rune Holtą nie dali szans duetowi Unii i straty zostało zmniejszone. Po następnym biegu był już remis 27:27, choć przez moment wydawało się, że to leszczynianie po raz kolejny przejęli inicjatywę. Po starcie na czele znaleźli się bowiem Leigh Adams i Krzysztof Kasprzak. Niestety, na dystansie junior ,,Byków'' popełnił poważny błąd, wywiózł Australijczyka pod bandę i z 5:1 zrobiło się 1:5. Później Adams zdołał jeszcze minąć Grzegorza Walaska, ale na dogonienie Andreasa Jonssona nie było już czasu.
Kiepski koniec
Szwed był zresztą w drugiej części zawodów znakomicie dysponowany i do końca spotkania nie miał już sobie równych. W tej fazie meczu gospodarze niepodzielnie panowali na torze, a o ich przewadze najlepiej świadczy fakt, że w końcówce leszczynianom udało się wygrać zaledwie jeden wyścig.
W pozostałych częstochowanie już na starcie byli wyraźnie lepsi, a później, na twardym torze nawet Adams niewiele mógł zdziałać.
Australijczyk był zresztą najjaśniejszym punktem zespołu z Leszna. Nieco słabiej jeździli jego koledzy, w tym także Sebastian Ułamek, tradycyjnie wygwizdany przez częstochowskich kibiców.
— Nie było aż tak źle. W przeszłości, gdy jeździł tutaj jeszcze Sławomir Drabik bywało gorzej — ocenił sytuację Ułamek, który później przez długi czas... rozdawał autografy.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?