Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dyrektor BGŻ aresztowany

MARK, WAL, NOW
Dominik O. jeden z naczelników BGŻ po decyzji o areszcie został odprowadzony z sądu przez pracownika UOP.
Dominik O. jeden z naczelników BGŻ po decyzji o areszcie został odprowadzony z sądu przez pracownika UOP.
Wczoraj Sąd Rejonowy w Poznaniu aresztował na 3 miesiące dyrektora regionalnego, główną księgową i naczelnika jednego z wydziałów poznańskiego oddziału Banku Gospodarki Żywnościowej.

Wczoraj Sąd Rejonowy w Poznaniu aresztował na 3 miesiące dyrektora regionalnego, główną księgową i naczelnika jednego z wydziałów poznańskiego oddziału Banku Gospodarki Żywnościowej. Za poręczeniem zwolniono 2 innych pracowników. Zarzuca im się doprowadzenie do powstania strat w banku w wysokości 12 mln zł.

Na trop afery wpadła inspekcja centrali banku w Warszawie. Już w połowie czerwca wszystkich podejrzanych zwolniono z pracy. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, wpadli dzięki wysłanemu do centrali anonimowi.

Anonim?

Na początku tego roku do centrali BGŻ miał przyjść anonim. Oskarżano w nim szefostwo poznańskiego oddziału o ,,podejrzane operacje na rachunkach’’. Do Poznania przysłano kontrolę Departamentu Nadzoru Wewnętrznego i już kilka tygodni później zwolniono 5 osób: Mieczysławę M. dyrektora regionalnego oddziału, Alicję R., księgową i Dominika O. szefa jednego z wydziałów.

– Zawiadomiliśmy o tym prokuraturę i Nadzór Bankowy – mówiła nam Anna Pawelska, rzecznik prasowy BGŻ w Warszawie. – To bardzo trudna sprawa. Nie zawiodły procedury banku – zawiedli ludzie. Problem polega na tym, że ci właśnie ludzie w poznańskim oddziale odpowiadali za przestrzeganie procedur. Te osoby nie są już pracownikami banku. Poznański oddział od dawna ma już nowego dyrektora.

Sprawą zajęła się wówczas Prokuratura Rejonowa Stare Miasto w Poznaniu. Do pomocy poprosiła Urząd Ochrony Państwa. Rola UOP miała polegać na zebraniu materiału obciążającego podejrzanych, gdyż właścicielem BGŻ jest Skarb Państwa. W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że przestępczy proceder trwał od stycznia 2000 do marca 2001 roku.

Przelewy na 12 mln

– Pięciu podejrzanych zatrzymano w czwartek rano w ich mieszkaniach. Nikt nie stawiał oporu – powiedziano nam w poznańskiej delegaturze UOP. Prokuratura ani UOP nie chciały ujawniać szczegółów śledztwa. Jak się jednak dowiedzieliśmy, mechanizm działania podejrzanych miał polegać na pobieraniu z rachunków depozytowych klientów banków pewnych kwot bez ich dyspozycji i przelewaniu ich na inne konta. Suma strat poniesionych przez BGŻ sięga co najmniej 12 mln zł.

Mówiąc prościej: osoba czy firma zakładała w banku lokatę, uzgadniając indywidualnie wysokość jej oprocentowania i czas jej trwania. Po pewnym czasie wycofywano część pieniędzy ulokowanych na takim koncie i przelewano je na inne konto. Depozytariusz nic nie tracił, bowiem przez cały czas trwania lokaty otrzymywał odsetki od całej kwoty złożonej w banku.

W czwartek sąd wobec 2 pracowników banku zastosował dozór policyjny oraz poręczenie majątkowe. Wczoraj natomiast orzekał o aresztach dla ,,trzonu grupy’’. Zarzucono im działanie na szkodę banku oraz oszustwo i działanie w porozumieniu.

Sąd decyduje: areszty

Około godziny 11.00 przed drzwiami jednej z sal Sądu Rejonowego w Poznaniu zebrała się rodzina Dominika O., naczelnika jednego z wydziałów oddziału BGŻ. Podczas rozmowy z sędzią przyznał się do zarzucanych czynów. Na decyzję oczekiwał w kajdankach, obstawiony przez pracowników UOP. Dostał 3 miesiące aresztu. W następnej kolejności przywieziono szefową oddziału, która oczekiwała na decyzję sądu w towarzystwie adwokata. Wobec niej i księgowej R. sąd także orzekł areszt.

Według Anny Pawelskiej, żaden klient banku nie ucierpiał w wyniku machlojek nieuczciwych pracowników. Kto w takim razie stracił?

– Dopóki toczy się śledztwo, nie mogę na to pytanie odpowiedzieć – mówiła rzeczniczka. Z informacji Gazety Poznańskiej wynika, że stracił właśnie bank i to co najmniej 12 mln zł. Kto jednak na tym procederze zyskał, czy pracownicy banku, czy też jeszcze ktoś inny? Na to pytanie musi odpowiedzieć prowadzone postępowanie.

BGŻ SA tradycyjnie związany jest z bankami spółdzielczymi – w przyszłości to właśnie pod jego skrzydłami miały się one zrzeszać. Dziś jest czwartym pod względem liczby placówek bankiem komercyjnym w Polsce.

Kariera pani dyrektor
Mieczysława M. jest postacią dobrze znaną w światku bankowców. Zanim trafiła do BGŻ była dyrektorem poznańskiego oddziału Banku Wschodnioeuropejskiego, powiązanego kapitałowo z Aleksandrem Gudzowatym. Już wówczas jej działalnością bankową zainteresowała się prokuratura. Gdy w związku z nieprawidłowościami wszczęto śledztwo, Mieczysława M. wraz z grupą współpracowników zwolniła się z pracy w tym banku i wraz z nimi przeszła do BGŻ. Teraz nowe śledztwo obejmuje te same osoby...
Bankowcy szkodzą bankom

  • 1990 rok - Ryszard G. dyrektor oddziału banku PKO BP w Turku udzielał kilku spółkom kredyty na łączną kwotę ponad 80 mld starych złotych. Spółki przedstawiały dokumenty o swojej znakomitej kondycji finansowej. Dyrektor bez sprawdzania ich wiarygodności pieniądze pożyczał. Większość sumy nigdy nie została uzyskana. Do dzisiaj trwa proces w tej sprawie. Ryszard G. jest głównym oskarżonym.
  • 1993 rok - siedem osób wyłudzających kredyty i były dyrektor wydziału I Oddziału PKO BP w Poznaniu zasiedli na ławie oskarżonych. Zarzucono im, że wyłudzili z banku ponad 1 miliard starych złotych. Mechanizm wyłudzeń polegał na prowizji około 10 proc. wartości kredytu, którą dyrektorowi płacili kredytobiorcy.
  • 1993 rok - kredytów bez sprawdzania dokumentów udzielał dyrektor banku WBK w Kościanie. Trafił on na ławę oskarżonych.
  • 1993 rok - w banku poznańskim ,,Merkury’’ został wprowadzony zarząd komisaryczny. Przyczyną były uchybienia formalne przy zmianie akcjonariuszy. Zarząd banku nie poinformował NBP o transakcjach kapitału akcyjnego. Jedną z osób, której do sprawy banku postawiono zarzuty, była jego pracownica Małgorzata K., która została aresztowana w 2000 roku do sprawy wyłudzeń z Banku Staropolskiego.
  • 1994 rok - Narodowy Bank Polski zawiesił działalność banku Posnania i skierował do sądu w Poznaniu wniosek o ogłoszenie jego upadłości. Prokuratura we Wrocławiu wszczęła postępowanie przeciw Posnanii, a komornik zablokował jej skarbiec. Straty banku wyniosły 960 mld starych zł.
  • 2000 rok - w styczniu upadł Bank Staropolski. W maju Piotra B., byłego prezesa tego banku, zatrzymano na przejściu granicznym w Kostrzynie. W związku z upadłością BS poszukiwała go prokuratura, gdyż w kasie banku brakowało 527 mln zł. Postawiono mu zarzut m.in. ukrywania dokumentów. 16 maja sąd postanowił aresztować Piotra B. na trzy miesiące. Wówczas były prezes przeskoczył balustradę w sądzie i spadł z wysokości 9 metrów. W stanie ciężkim trafił do szpitala, gdzie wciąż przebywa.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto