Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dyrektor WCO w Poznaniu: "W Wielkopolsce pod względem onkologii można jeszcze parę rzeczy zrobić. Tylko trzeba do nich mądrze podejść"

Nicole Młodziejewska
Nicole Młodziejewska
Wielkopolskie Centrum Onkologii w Poznaniu stawia na rozwój
Wielkopolskie Centrum Onkologii w Poznaniu stawia na rozwój Grzegorz Dembiński
Nowe budynki, nowoczesna aparatura, innowacyjne metody leczenia - to właśnie priorytety Wielkopolskiego Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Cure. O tym, jak wygląda postęp szpitala i jakie przeszkody stają na drodze do niego opowiada jego dyrektor prof. Julian Malicki.

Z roku na rok Wielkopolskie Centrum Onkologii rośnie w siłę. Pojawia się nie tylko nowy sprzęt, ale także placówka powiększa się o nowe budynki. Z pewnością nie jest to łatwe w takiej lokalizacji, jaką jest centrum Starego Miasta. Czy ta lokalizacja pomaga czy przeszkadza w rozwoju szpitala?
- Wielkopolskie Centrum Onkologii przy ul. Garbary zostało utworzone w 1953 roku. Jak popatrzymy na okres ostatnich 70 lat, to początkowo był to jeden, dość mały budynek, który powstał w latach 20. XX wieku i od tego czasu infrastruktura powiększyła się znacząco. Dziś WCO mieści się między ulicami Strzelecką i Garbary, w wielu budynkach z różnych okresów. Umiejscowienie szpitala w tak zurbanizowanej części miasta ma swoje plusy i minusy. Jedną z bolączek, jest np. brak parkingów, ale z drugiej strony jest to centrum Starego Miasta, dzięki czemu można dotrzeć do nas tramwajem i autobusem, w niedalekiej odległości znajduje się dworzec kolejowy. Jak sama nazwa mówi Wielkopolskie Centrum Onkologii obejmuje swoim zasięgiem całe województwo, więc fakt, że można do niego łatwo dojechać środkami komunikacji miejskiej jest ważny zarówno dla pacjentów, jak i dla pracowników.

Jak udaje się powiększać szpital, którego rozbudowanie w takiej lokalizacji stanowi nie lada wyzwanie?
- Infrastruktura szpitalna musi się powiększać, bo szpital musi się rozwijać. Trzeba zatrudniać nowych pracowników. W tej chwili mamy 1300 pracowników. W niektórych innych miastach, również w Europie, jeżeli szpital mieści się w centrum miasta, podejmuje się decyzje o zakończeniu jego działalności i budowaniu takiej placówki zupełnie od nowa w nowej lokalizacji, zwykle na peryferiach miasta. My przed takim dylematem stanęliśmy już wiele lat temu, ale jesteśmy w trochę innej sytuacji, bo ta lokalizacja ma sporo zalet, o których powiedziałem na początku, a poza tym są pewne rezerwy terenu. Dookoła są różne stare kamienice, z których kilka udało się kupić w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Sukcesywnie wykorzystujemy te tereny pod dalszą rozbudowę. W połowie ubiegłego roku, dzięki współpracy z ministrem rozwoju i Województwem Wielkopolskim, uzyskaliśmy działkę na skrzyżowaniu ulic Garbary i Świętej Marii Magdaleny, która została przeznaczona właśnie na rozbudowę infrastruktury Wielkopolskiego Centrum Onkologii.

Nie było łatwo?
- To była dosyć skomplikowana operacja. Żeby do tego doszło, zarząd województwa wielkopolskiego musiał przekazać wojewodzie część gmachu przy alei Niepodległości, a minister rozwoju z kolei przekazał działkę marszałkowi województwa ze wskazaniem, że jest ona na rozbudowę WCO, a dodatkowo minister rozwoju zrzekł się 4 milionów złotych dopłaty różnicy w cenie, ze wskazaniem, że te 4 miliony zostaną przekazane nam. Czyli przy współpracy wielu różnych sił udało się pozyskać kolejny teren. To jednak nie wszystko. W sąsiedztwie wielkopolskiego Centrum Onkologii znajduje się szpital kliniczny Przemienienia Pańskiego, którego budynek jest własnością Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo. Docelowo szpital ten ma zostać przeniesiony do budowanego obecnie Centralnego Szpitala Klinicznego. Oczywiście temu kibicujemy, ale Zgromadzenie Sióstr Św. Wincentego a Paolo, które jest właścicielem tego szpitala, który w tym roku obchodziłby 200-lecie istnienia, rozpoczęło starania o przedłużenie funkcji szpitalnej. Starania te podjął poseł Bartłomiej Wróblewski, który jest Przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu ds. Rozwoju Wielkopolskiego Centrum Onkologii i tak w toku rozmów doszło w czerwcu br. do podpisania listu intencyjnego pomiędzy siostrami szarytkami w WCO, w wyniku którego przeniesieniu klinik Uniwersytetu Medycznego do nowej lokalizacji szpital przejmie WCO, rozszerzając działalność onkologiczną. Podsumowując, widzimy, że jest jeszcze do dyspozycji znacząca część terenu, dlatego nie wyobrażam sobie w tej chwili podjęcia decyzji o tym, że przenosi się nas za miasto do innej lokalizacji.

Prof. Julian Malicki, dyrektor Wielkopolskiego Centrum Onkologii nie kryje, że szpital, by dobrze leczył i pomagał pacjentom, musi się nieustannie r
Prof. Julian Malicki, dyrektor Wielkopolskiego Centrum Onkologii nie kryje, że szpital, by dobrze leczył i pomagał pacjentom, musi się nieustannie rozwijać Archiwum szpitala

Mówi pan, że nie chce, by WCO znalazło się na peryferiach Poznania. Ale działalność szpitala nie opiera się tylko na stolicy Wielkopolski. Prowadzicie ją również w Kaliszu i Pile. Czy są plany, bo poszerzać Centrum także o inne regiony?
- Kiedyś, w 2006 roku, pokazywałem na kongresie marszałków w Kaliszu taką mapkę z białymi plamami w dostępie do onkologii. Najlepiej byłoby, gdyby każdy pacjent z każdego regionu miał taki sam dostęp do leczenia. Województwo wielkopolskie można podzielić subregiony, posiadające własne tradycje, oprócz Poznania - Kalisz, Konin, Piła i Leszno - i to właśnie tam trzeba działać, żeby tę dostępność poprawić. Z dwoma z nich nam się już udało, bo działamy w Kaliszu i Pile i mamy w tym zakresie istotne plany rozwojowe. Jest jeszcze Leszno i Konin - tam też trzeba w przyszłości działać, żeby ten dostęp poprawić i pewnie w niedalekiej przyszłości również tymi regionami się zainteresujemy. Warto zaznaczyć, że tego typu działalność, jaką prowadzimy - związana z onkologią, radioterapią, diagnostyką opartą o medycynę nuklearną - przyczynia się również do rozwoju innych ciekawych inicjatyw w takich miastach, korzystnie wpływa na rozwój tych miast. W Kaliszu na bazie Szkoły Wyższej powstała Akademii Kaliska, obecnie Uniwersytet Kaliski, której rektorem jest były minister zdrowia prof. Andrzej Wojtyła. Teraz utworzony został tam kierunek lekarski. A WCO z kolei, rozwija w Kaliszu medycynę nuklearną w ramach programu wieloletniego województwa. W Pile też jest szkoła wyższa. Kto wie, może za jakiś czas i ona się rozwinie, bo już widzimy, że nasza działalność w jakimś stopniu się do takich kroków przyczynia.

Wielkopolskie Centrum Onkologii jest jednym z wiodących ośrodków onkologicznych. Co za tym stoi? Szeroki zakres leczenia?
- Prowadzimy działalność w bardzo wielu specjalnościach onkologicznych. W zakresie zabiegowym to działalność chirurgiczna jak chirurgia piersi, przewodu pokarmowego, miednicy, narządu rodnego, a także w zakresie nowotworów głowy i szyi. W zakresie leczenia systemowego, czyli chemioterapii, hormonoterapii, immunoterapii itp. staramy się rozszerzać wszystkie te bazy, w zasadzie powoli obejmujemy prawie wszystkie nowotwory. W radioterapii mamy najszerszą działalność. Leczymy właściwie wszystkie rodzaje nowotworów, które się dają leczyć przy pomocy metody radioterapii. To nowotwory piersi, oskrzeli, płuca, nowotwory głowy i szyi, urologiczne - głównie to będzie rak prostaty, nowotwory narządu rodnego, tkanek miękkich, odbytnicy. Do tego prawie wszystkie guzy w mózgu i w kręgosłupie. Tak więc tu rzeczywiście mamy najszerszą naszą działalność. Trzeba też wspomnieć o lecznictwie otwartym. Udzielamy ponad sto kilkadziesiąt tysięcy porad onkologicznych rocznie różnego typu. Posiadamy różnego typu laboratoria, w których wykonuje się badania diagnostyczne. Diagnostyka obrazowa to radiologia przy pomocy tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego, ale też medycyna nuklearna przy pomocy pozytonowej tomografii emisyjnej, badania izotopowe. Diagnostyka histopatologiczna, molekularna, genetyczna.

Ale jednak nowotwory, to choroby, które wymagają holistycznego podejścia. Pacjenci potrzebują opieki też w innych zakresach, nie tylko stricte onkologicznych. Czy szpital oferuje im też pomoc w pozostałych dziedzinach?
- Tak, trzeba też wspomnieć o tak zwanych terapiach wspomagających w opiece nad pacjentem. To bardzo ważna rehabilitacja pacjenta, dzisiaj nazywana fizjoterapią, która zaczyna się już od momentu przed rozpoczęciem leczenia i trwa przez całe leczenie, a także po nim. Ona pomaga pacjentowi przejść okres choroby, a potem długi okres po chorobie, ułatwia powrót do zdrowia. Następna bardzo ważna rzecz to opieka psychologiczna. Mamy cały zespół psychologów, przeróżnego typu terapie zajęciowe. Do tego dochodzą także działania profilaktyczne i epidemiologia. To właśnie tą działalność chcemy rozwinąć na wspomnianej wyżej działce przy ul. Św. Marii Magdaleny - powiem dalej o tym projekcie, w którym bardzo liczymy na Ministra Zdrowia.

Utrzymanie pozycji lidera i jego rozwój ośrodka wymagają też sporych nakładów finansowych. Ostatnio wiele mówi się o problemach ekonomicznych szpitali w Polsce. Jak wygląda sytuacja w WCO, czy te pieniądze są, czy pozyskanie ich stanowi problem?
- Były lata gorsze i chudsze. Nasz budżet obecnie sięga około 400 milionów złotych. Oczywiście, największym naszym płatnikiem jest Narodowy Fundusz Zdrowia. Cokolwiek by nie mówić, uzyskujemy pieniądze ze świadczeń medycznych, których udzielamy. Mitem jest myślenie, że pieniądze spadają z nieba w ramach świadczeń finansowanych przez NFZ. Jak te świadczenia są lepiej wyceniane, to wtedy w naszym budżecie pojawiają się większe środki, które możemy wydawać. Jakaś ich część przeznaczana jest na odnowienie aparatury i narzędzi chirurgicznych, na leki, ale też na płace. W różnych okresach te świadczenia są gorzej lub lepiej wyceniane. Drugim naszym największym sponsorem jest organ założycielski, czy samorząd województwa wielkopolskiego. Trzeba powiedzieć, że od czasu, gdy Polska weszła do Unii Europejskiej, pojawiły się różne programy i z tych pieniędzy też czerpiemy znaczące środki, jak i z budżetu województwa. Mogę podać taki przykład: urządzenia typu Cyberknife - dwa takie urządzenia, które mamy, zostały w znaczącej części sfinansowane przez zarząd województwa wielkopolskiego w ramach programów tego typu. Również budynek ambulatoryjny przy ul. Strzeleckiej, który budujemy w tej chwili, także jest sfinansowany z funduszy województwa wielkopolskiego. Jest też trzecie źródło finansowania - przeróżne fundusze centralne. Chciałbym tu wspomnieć o Narodowym Programie Zwalczania Chorób Nowotworowych, który został w formie ustawy uchwalony w 2005 roku. Teraz jest nowa ustawa - Narodowa Strategia Onkologiczna, którą zarządza minister zdrowia. Z niej co roku ogłaszane są konkursy na skomplikowane urządzenia, które pozyskaliśmy, np. akceleratory do radioterapii i PET. A ostatnio jeszcze doszedł tak zwany fundusz medyczny, zainicjowany przez Prezydenta RP.

Bez tego szpital nie dałby rady?
- Trudno jest z budżetu szpitala, nawet jeśli on wynosi setki milionów złotych, wygospodarować 10 milionów złotych na taką aparaturę. Bo jeżeli my takich urządzeń do radioterapii mamy w naszym ośrodku i dwóch filiach 12, a takie urządzenie może pracować 10 lat, to ciężko sobie wyobrazić, że z budżetu szpitala będziemy je za każdym razem wymieniać. A to tylko jeden z przykładów. Dlatego takie programy pozwalają nam się ubiegać w konkursach co roku o około 10 milionów złotych. W tym roku również z Narodowej Strategii Onkologicznej planujemy wymienić akcelerator w ośrodku w Kaliszu. W zeszłym roku wymieniliśmy go w Pile. To są trzy takie źródła naszego finansowania. Czy mamy problemy? To wszystko nie jest takie proste, dlatego staramy się wszędzie tam, gdzie to możliwe, coś uzyskać. Mamy otwarty konkurs z funduszu medycznego, w ramach którego złożyliśmy wniosek na zagospodarowanie tego terenu przy ul. Świętej Marii Magdaleny na ponad 100 milionów złotych.

To spore przedsięwzięcie. Co ono zakłada?
- Ten projekt był kilkakrotnie omawiany przez Parlamentarny Zespół do Spraw Rozwoju Wielkopolskiego Centrum Onkologii, którego przewodniczącym jest poseł Bartłomiej Wróblewski. Zaplanowaliśmy na tej działce obiekt, w którym między innymi mają być udzielane świadczenia w zakresie rehabilitacji onkologicznej, opieki psychologicznej, genetyki onkologicznej. Ma też być hostel dla pacjentów i parking wielopoziomowy, no i nowoczesny ackelerator sprzężony z rezonansem magnetycznym. Ten właśnie projekt zgłosiliśmy do konkursu z Funduszu Medycznego w dziedzinie onkologii, bo świetnie wpisuje się w założenia Narodowej Strategii Onkologicznej. Liczymy, że skoro jeden minister (rozwoju) uznał za zasadne przekazanie tego terenu na taką inwestycję to drugi minister (zdrowia) wesprze ją z Funduszu Medycznego.

Czy onkologia w Wielkopolsce jest na zadowalającym poziomie?
- Jak mówi zawsze pani Agnieszka Pachciarz, dyrektor wielkopolskiego NFZ, w Wielkopolsce mamy ujemną migrację. Oznacza to, że mniej pacjentów przyjeżdża leczyć się do nas niż wyjeżdża gdzieś indziej. Ale z pewnością w Wielkopolsce pod względem onkologii można jeszcze parę rzeczy zrobić. Tylko trzeba do nich mądrze podejść. Trzeba inwestować w najbardziej specjalistyczne technologie i nowoczesne metody leczenia, których nie mają inni, bo standardowe już mamy. Jako pierwszy ośrodek onkologiczny w Polsce wprowadziliśmy chirurgię robotową, jako pierwsi tomoterapię w radioterapii, jako drudzy nóż cybernetyczny w radioterapii, i tak można by wymieniać. Nowoczesne metody leczenia przyciągają ambitnych specjalistów i pacjentów.

To jaka jest strategia Wielkopolskiego Centrum Onkologii?
- Podstawą jest to, że nie można wszystkiego skupić tylko w Poznaniu. Temu też służy rozbudowywanie przez nas ośrodków w Pile i Kaliszu. To jest najistotniejsze. Uznaję, że skoro mamy ośrodek w Poznaniu, który ma wiele różnych urządzeń i mamy ośrodki w Pile i Kaliszu, a może niebawem jeszcze gdzieś indziej, to tu w Poznaniu musimy mieć te aparaty najbardziej specjalistyczne. Bo można powiedzieć, że da się robić wszystko wszędzie, ale są metody, które lepiej nadają się do szczególnych typów nowotworów, nawet, jeśli one nie będą służyć każdemu pacjentowi, możliwe, że zaledwie kilka procent pacjentów z nich skorzysta. A jeżeli we wszystkich naszych ośrodkach mamy blisko 6 tys. pacjentów, to musimy mieć ofertę dla każdego z nich. Dlatego teraz w Poznaniu kupujemy sprzęt wysokospecjalistyczny (aby poszerzyć zakres świadczeń), a w pozostałych lokalizacjach nowoczesne urządzenia standardowe, tak aby zwiększyć dostępność. Ktoś może powiedzieć, że na standardowej aparaturze można zrobić to samo. Owszem, pytanie jednak czy tak samo. Bo wysokospecjalistyczna aparatura, pozwala na większą dokładność. A jeżeli jest się jednym z wiodących ośrodków w Europie, to trzeba mieć wszystko to, co jest dostępne i co jest najlepsze, a nie tylko najprostsze urządzenia. Na tym właśnie polega postęp.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dyrektor WCO w Poznaniu: "W Wielkopolsce pod względem onkologii można jeszcze parę rzeczy zrobić. Tylko trzeba do nich mądrze podejść" - Głos Wielkopolski

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto