Klepsydry o swojej śmierci, atak z kijem bejsbolowym, oblanie żrącym płynem samochodu,
donosy do posłów, sądu pracy, prezydenta miasta – to, zdaniem Zdzisława Kozłowskiego,
dyrektora konińskiej izby wytrzeźwień, efekty uboczne jego pracy.
Zdzisław Kozłowski, dyrektor konińskiej Izby Wytrzeźwień dowiedział się z rozwieszonych w mieście nekrologów, że nie żyje. Kiedyś napadnięto na niego z kijem bejsbolowym, napisano na niego sterty donosów do wielu instytucji i oblano żrącym kwasem prywatny samochód. Teraz do Prokuratury Rejonowej w Koninie trafiło doniesienie o popełnieniu przez niego przestępstwa. Poseł Alfred Budner (Samoobrona) chce, aby zbadano działanie konińskiej izby wytrzeźwień, którą kieruje Zdzisław Kozłowski.
Ma wrogów
Wszystkie szykany i nieprzyjemności, z jakimi dotąd się spotkał, dyrektor izby uważa za ,,robotę’’ swoich wrogów, Coż, rola instytucji, którą kieruje do wdzięcznych w końcu nie należy. Dyrektor Kozłowski twierdzi, że ma dwie kategorie wrogów. Jedni to pacjenci, a drudzy – byli pracownicy.
– Pacjenci mają pretensje, że tu leżą, że muszą płacić, że nie mogą wyjść, kiedy chcą. Natomiast byli pracownicy działają z zemsty – uważa Kozłowski.
Dyrektor nie ma pojęcia czego może od niego chcieć poseł Samoobrony.
– Każdy ma prawo złożyć doniesienie do prokuratury, tym bardziej poseł. Czekam, nie mam nic do ukrycia – podkreśla szef izby.
Poseł zarzuca
Alfred Budner mówi, że nie podoba mu się to, co dzieje się
w izbie. O różnych sprawach donoszą mu wyborcy.
– Sanitariusze zatrudnieni w izbie na zlecenie dyrektora Kozłowskiego badają bezpłatnie pracowników prywatnych firm na trzeźwość. Tak było w firmie VinKon. To jakaś fucha na boku. Lekarzem w izbie jest były sanitariusz sanepidu. Kozłowski utworzył u siebie trzy sztuczne etaty, zatrudnił tak zwane martwe dusze. W ubiegłym roku, prowadząc auto był pijany. Byłemu pracownikowi zapłacił 5 tys. zł, aby odszedł z pracy. Garaż należący do placówki wykorzystuje do własnych celów. To samo robi z pracownikami i samochodem – wylicza poseł Budner. – Wszystkie te sprawy zgłosiłem wcześniej do prezydenta miasta Kazimierza Pałasza. Odpowiedział mi, że wszystko jest w porządku, a nawet więcej. Dlatego postanowiłem skierować sprawę do prokuratury.
Dyrektor odpowiada
Dyrektor Zdzisław Kozłowski jest zdumiony tymi zarzutami. Odpiera je wszystkie.
– W firmie Vin-Kon wykonywaliśmy takie badania ostatni raz rok temu. Właściciel zakupił nam materiały budowlane, a my w zamian badaliśmy jego pracowników. Kiedy kupił alkomat, współpraca ta zakończyła się. Ubolewam z tego powodu, bo nadal poszukuję sponsorów, którzy pomogą mi remontować izbę – wyjaśnia szef konińskiej izby wytrzeźwień. – Lekarz, o którym wspomina poseł, nie pracuje u nas od 1,5 roku. Nie mam pojęcia, o co chodzi z tymi ,,martwymi duszami’’. Nigdy nie prowadzę auta po spożyciu alkoholu. A 5 tys. zł. zapłaciłem zwolnionemu pracownikowi (zresztą temu, który groził mi użyciem kija bejsbolowego) w Sądzie Pracy w ramach ugody. Na wynajmowanie garażu mam zgodę przełożonego. Trudno mi się odnieść do tych zarzutów. Nie wiem o co chodzi posłowi. Jeśli zgłosił sprawę do prokuratury, to niech teraz ona wszystko wyjaśni. Nie mam nic do ukrycia – podkreśla dyrektor izby wytrzeźwień. – To trudna praca, ale ktoś ją musi robić.
Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?