Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziecko w matczynej niewoli

Dariusz BIELESZCZUK
Sędzia Bukowska alarmuje, że Norbertowi nadal grozi niebezpieczeństwo. fot. Archiwum
Sędzia Bukowska alarmuje, że Norbertowi nadal grozi niebezpieczeństwo. fot. Archiwum
– Prokuratura nie będzie prowadziła sprawy, bo matka i dziecko nie są podejrzani o popełnienie żadnego przestępstwa - odpowiedziała sędzinie Beacie Bukowskiej, prokurator Jarona Skwiecińska-Maciejak.

– Prokuratura nie będzie prowadziła sprawy, bo matka i dziecko nie są podejrzani o popełnienie żadnego przestępstwa - odpowiedziała sędzinie Beacie Bukowskiej, prokurator Jarona Skwiecińska-Maciejak.

Sławomir Ż. (37 lat) i młodsza o cztery lata Lucyna wzięli ślub 23 czerwca 1995 roku. Wkrótce na świat przyszedł Norbert.

Nie była to szczęśliwa rodzina. Lucyna wszczynała awantury,
dochodziło do rękoczynów.
Kiedyś wieczorem trzymałem malutkiego Norberta na ręku. W pokoju było ciemno, gdy żona dźgnęła mnie nożem w rękę. Kilka centymetrów wyżej i zraniłaby syna – opowiada Sławomir.

4 kwietnia tego roku poznański Sąd Okręgowy orzekł rozwód. Z winy obojga.

- Lucynę Ż. pozbawia się wykonywania władzy rodzicielskiej nad synem – orzekła dodatkowo sędzia Zdzisława Nowak.
Wcześniej – 31 maja 2001 roku – ten sam sąd sprawowanie opieki nad Norbertem powierzył Sławomirowi Ż., a matce nakazał natychmiastowe wydanie chłopca ojcu. Lucyna Ż. nie miała zamiaru tego zrobić. Trzy miesiące później sąd zdecydował o przymusowym odebraniu dziecka. I to okazało się niemożliwe, choć sędzia Eugeniusz Bosacki pozwolił na
,,użycie w tym celu wszelkich środków przewidzianych prawem’’. Lucyna Ż. już wtedy ukrywała się.

Sąd chciał podsłuchu

– Od wielu miesięcy bezskutecznie staram się odzyskać syna – mówi zrezygnowany Sławomir Ż. Złożył on doniesienie do prokuratury ,,o uprowadzeniu syna przez matkę oraz współudział jej krewnych w popełnieniu przestępstwa’’.
Chłopca nie odnaleziono do dziś, a niemal każdy wniosek dowodowy Sławomira Ż. w tej sprawie był oddalany. On odwoływał się do przełożonych prowadzących sprawę, ci przyznawali mężczyźnie rację i... dalej nic się nie działo. Nie pomogło nawet zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożone przez Sąd Rejonowy w Poznaniu.

– Podkreślić należy niezwykle istotne znaczenie tej sprawy. Norbert Ż. liczy 5 i pół roku (w październiku 2001 r. – red.). Atmosfera ucieczki i ukrywania się pogłębia z pewnością i tak rozchwiane poczucie bezpieczeństwa chłopca – twierdzi starszy kurator rodzinny Elżbieta Popa.
Dwa miesiące później przewodnicząca wydziału VIII rodzinnego i nieletnich musiała monitować prokuraturę o podjęcie zdecydowanych działań.

– Pomocne mogłoby być założenie podsłuchu w telefonach. Chłopiec jest w wieku, w którym nie może jeszcze sam bronić się przed nagannym postępowaniem matki – uzasadniała sędzia Bukowska.

14 grudnia 2001 roku Sąd Rejonowy w Poznaniu rozesłał list gończy za kobietą i nakazał jej tymczasowe aresztowanie.
Wiem, ale nie powiem

Według Sławomira Ż. żona i teściowa Elżbieta L. znęcały się nad Norbertem. – Na jego oczach niszczyły prezenty ode mnie. Straszyły i biły synka – twierdzi mężczyzna, który złożył doniesienie do Prokuratury Rejonowej Poznań Nowe Miasto. Później jego zarzuty potwierdzili psycholodzy. Gdy i ta sprawa utknęła w miejscu mężczyzna pisał zażalenia, odwołania i skargi. Tuż po ubiegłorocznych świętach Bożego Narodzenia prokuratura zawiesiła śledztwo dotyczące narażenia Norberta ,,na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia’’ – Ponieważ nie jest znane miejsce pobytu Lucyny Ż. istnieje trwała przeszkoda uniemożliwiająca prowadzenia w dalszym ciągu postępowania przygotowawczego – uznała prokurator Katarzyna Podolak.

Niecały miesiąc później identyczną decyzję podjęto w sprawie znęcania się nad dzieckiem. Jej uzasadnienie brzmiało bardzo podobnie. Z tą tylko różnicą, że prowadzący postępowanie nie mogli znaleźć także babki chłopca – Elżbiety L. – To brzmi niepoważnie. Wystarczyłoby odrobinę dobrej woli, aby znaleźć nie tylko teściową, ale także moją byłą żonę – zapewnia Sławomir Ż.. I na potwierdzenie przedstawia protokół przesłuchania z 16 listopada 2001 roku. Tego dnia na Komisariacie Policji Poznań Nowe Miasto stawił się Marian L. – ojciec poszukiwanej Lucyny. – Moja córka Lucyna L. (pisownia oryginalna – red.) wiem gdzie mieszka, ale nie powiem, gdyż moja córka jest ścigana przez policję i mafię lubońską. Moja córka mieszka na 9 piętrze i gdy zobaczy policję przez judasza wyskoczy z okna trzymając w ramionach swojego syna Norberta. Córka jest załamana psychicznie i bierze leki – zeznawał Marian L.

Zagrożenie dla dziecka

Psycholodzy z Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego (RODK), którzy w lutym 2002 roku mieli odpowiedzieć na pytanie sądu, czy ,,osobiste kontakty matki z synem są sprzeczne z jego dobrem’’ orzekli: Stan zdrowia psychicznego matki uległ destabilizacji, co może w wysokim prawdopodobieństwie wpływać zaburzająco na rozwój dziecka, a nawet stanowić zagrożenie dla jego zdrowia i życia. – Specjalista z poradni psychomatycznej potwierdził, że Lucyna Ż. przyjmuje leki psychotropowe, które jak to określił upośledzają funkcje poznawcze i intelektualne – dodaje Sławomir Ż.

Po co szukać?

Po blisko roku sędzia Bukowska ponownie napisała do prokuratury. Chciała zarządzenia poszukiwań Norberta i jego matki, a także ogłoszenia w prasie zdjęć tej pary. Alarmuje, że Norbertowi nadal grozi niebezpieczeństwo. Po dwóch tygodniach doczekała się odpowiedzi.

– Obecnie brak jest podstaw prawnych i faktycznych do wydania przez Prokuratora zarządzenia o poszukiwaniach Norberta Ż. i Lucyny L.-Ż (zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego poszukiwania można wyłącznie
wszcząć za osobą poszukiwaną) – pisze prokurator Jarona Skwiecińska-Maciejak.

Mirosław Adamski
rzecznik Prokuratury
Okręgowej w Poznaniu

Zgodnie z prawem poszukiwać na polecenie sądu lub prokuratury można tylko osobę podejrzaną o popełnienie przestępstwa. Prokuratura może wówczas nakazać policji takie poszukiwania. Wydanie listu gończego uwarunkowane może być także decyzją sądu o aresztowaniu ukrywającej się osoby.

Dzieci w ukryciu

Policja poznańska od lipca tego roku próbuje ustalić miejsce pobytu 10-letniej Valentiny
i 6-letniej Federici, które zniknęły wraz z matką Karoliną P. Kobieta ukrywa dzieci przed ojcem – Włochem Paolem P. W ubiegłym roku przyjechała
do Polski z dziećmi, a jej mąż powołując się na ,,konwencję o cywilnych aspektach uprowadzenia dziecka’’, otrzymał od sądu w Poznaniu nakaz wydania mu dzieci.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto