Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ej, odbudujmy Nepal! Poznanianka z kilofem podnosi kraj z ruiny [ZDJĘCIA]

Paulina Rezmer
Trzęsienie ziemi, które w kwietniu nawiedziło Nepal liczyło 7,9 stopni w skali Richtera i uderzyło obszar między stolicą Nepalu Katmandu, a miastem Pokhara. Choć od katastrofy minęło już prawie pół roku, kraj nadal boryka się z jej skutkami. Z pomocą potrzebującym idzie poznanianka Tija Grebieniow.

Wybudowanie asejsmicznej, to znaczy odpornej na wstrząsy szkoły w Nepalu, która pomieści 300 osób kosztuje około 70 tysięcy dolarów. Czyli mniej niż 300 tys. złotych. Wystarczy - szybko i niedokładnie - porachować, by dojść do wniosku, że to około 2/3 kwoty zaplanowanej na budowę przejścia naziemnego dla pieszych w rejonie Poznań City Center. Środki na budowę szkoły zbiera poznanianka Tija Grebieniow, pomysłodawczyni akcji "Ej, odbudujmy Nepal". Ma 26 lat, jest architektem krajobrazu, a za najlepszy urodzinowy prezent uważa... pozwolenie na dostarczenie do Nepalu 11 ton rzeczy dla ludzi potrzebujących.

UŚMIECH NEPALCZYKA
Kiedy w kwietniu tego roku w Nepalu zatrzęsła się ziemia, cały świat mówił jednym głosem: Trzeba pomóc. To zdanie Tija rozumie jak nikt. - Nepalczycy zawsze dają z siebie wszystko, jak rozmawiają to z pełnym zaangażowaniem, jak pokazują drogę to upewniają się, że trafisz. Oddadzą ci ostatnią koszulę. I zawsze są uśmiechnięci - mówi poznanianka.

Trzęsienie Ziemi w Nepalu - czytaj więcej o katastrofie

Przyzwyczajonemu do cywilizacyjnych wygód Europejczykowi trudno wyobrazić sobie sytuację, w której pozostawiony bez dachu nad głową, owdowiały w wyniku katastrofy mężczyzna oddaje ostatnią porcję jedzenia sąsiadowi i wyrusza na pomoc tym, którzy mają jeszcze gorzej. - Były regiony, do których przez dwa miesiące po wstrząsach nie przyszła żadna ekipa ratunkowa - przyznaje Tija. - Ludzie siedzieli pod gołym niebem z otwartymi złamaniami, bezradni, bez czystej wody. To właśnie do nich docierała ochotnicza ekipa Rizu Tuladhara, który ramię w ramię z Tiją naprawia to, co zniszczyły siły przyrody. - Od Rizu i innych Nepalczyków można uczyć się pokory i nieznanej białemu człowiekowi radości życia - deklaruje. - Po całym dniu spędzonym z kilofem w ręku na wyburzaniu ruin mają jeszcze energię na to, by zapytać się, jak minął twój dzień. I są nim żywo zainteresowani, chcą wiedzieć o towarzyszących ci emocjach, przemyśleniach - wylicza. - Chętniej niż za to, że pomagasz im, dziękują za to, że pomoc niesiesz ich sąsiadom.

FILMOWA HISTORIA
Pierwszy raz do Nepalu Tija trafiła po maturze. W prezencie dostała bilet w dowolne miejsce na świecie. - Wybór był trudny, więc zdałam się na los. Zakręciłam globusem i zatrzymałam palec na dachu świata - przyznaje.
Potem do Nepalu trafiła w 2011 roku, podjęła pracę i mieszkała wśród tubylców. - Tam nauczyłam się szanować ich odmienność kulturową, przestałam mieć pretensje o to, że nie przepuszcza się mnie w drzwiach i że kobiety jadają w kuchni - śmieje się pomysłodawczyni akcji "Ej, odbudujmy Nepal".

Kiedy w kwietniu w Nepalu zatrzęsła się ziemia, Tiję ze snu w jej poznańskim łóżku wyrwały telefony znajomych z pytaniem o to, czy jej rodzina jest bezpieczna. Akcję zbiórki pieniędzy dla poszkodowanych Tija rozpoczęła natychmiast. Na początku środki spływały od znajomych, na jej prywatne konto i stamtąd od razu trafiały do Katmandu. Ale kiedy pieniądze zaczęli przysyłać obcy ludzie, Tija postanowiła sprawę sformalizować. Potrzeb i inicjatyw z dnia na dzień robiło się coraz więcej. Pod egidą akcji "Ej, odbudujmy Nepal" wolontariusze z całego świata budowali wioski, toalety, wyburzali gruzy domów, powstał - w kurniku, bo nie było innej możliwości - ośrodek dla samotnych matek z dziećmi. - Pomysłów i potrzeb było tyle, że w końcu musieliśmy wybrać z nich jedną - przyznaje Tija. - Zdecydowaliśmy się na szkołę z internatem, powstanie w Lapa, najdalej na północ wysuniętej części centralnego Nepalu.

W dużych ośrodkach miejskich edukacja stoi na wysokim poziomie, a rodzice rozumieją potrzebę posyłania dzieci do szkoły i na studia. Większość uczniów już od najmłodszych klas mówi po angielsku. Gorzej jest na wsiach. - Budując szkołę w Lapie chcemy zagwarantować dostęp do edukacji dzieciom z całego tamtejszego regionu - tłumaczy poznanianka. Ekipa "Ej, odbudujmy Nepal" potrzebne środki musi uzbierać do stycznia przyszłego roku.

Budynek prawdopodobnie powstanie z odpornych na zniszczenia i wstrząsy materiałów dostępnych na miejscu: włókien ryżowych, bambusa. Każdy, kto chce pomóc, może zgłosić się do Fundacji im. Kazimierza Nowaka (ul. Starołęcka 1, Poznań ) lub zajrzeć na stronę www.odbudujmynepal.pl.

x-news.pl

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto