Historia doktora Grahama Dorringtona, konstruktora sterowców zafascynowanego lataniem, jest niewątpliwie wzruszajaca. Nie może on zrealizować marzenia swojego życia: pragnienie zostania astronautą musiał porzucić dlatego, że swoje pasje próbował zrealizować już w dzieciństwie, i to w niezbyt odpowiedzialny sposób - kiedy miał 12 lat, rakieta, którą trzymał w rękach, urwała mu 3 palce. To nie jest jedyne wspomnienie, z którym doktor nie może sobie poradzić.
Zmaga się również z poczuciem winy za śmierć przyjaciela, który zginął w wypadku sterowca skonstruowanego przez Dorringtona. To, że buduje kolejny sterowiec i chce latać nim nad lasem w Gujanie Brytyjskiej, jest próbą zmierzenia się z własną pamięcią.
Doktor Dorrington jest nietypowym konstruktorem. Czasem wydaje się zafascynowany bardziej przyrodą, niż mechaniką, i niekiedy wypowiada się jak poeta, a nie jak budowniczy maszyn. We fruwaniu pociąga go... cisza. Bo sterowce poruszają się prawie bezgłośnie.
Podczas swojego pobytu w Gujanie, gdzie jego nowy sterowiec wykonuje swoje pierwsze loty, doktor poznaje ciekawych ludzi. Na przykład Marca marzącego o tym, żeby skontaktować się z dziesięciorgiem rodzeństwa, które wyemigrowało do Europy i zarwało z nim kontakt. Marc - prosty, niewykształcony pracownik kopalni diamentów - nadaje sterowcowi Dorringtona nazwę "Biały Diament". Mieszkańcy Gujany patrzą na latającą maszynę jak na absolutne dzieło sztuki.
Film jest wielopoziomowy: mamy tu zaawansowaną technologię budowania sterowców, przyrodę nietkniętą prawie przez człowieka, relacje pomiędzy jednostkami, ich fascynacje i tęsknoty, a także poziom gry, aktorstwa, w jakie zamienione zostają wszystkie wymienione wcześniej elementy. Bohaterowie decydują się bowiem wystąpić przed kamerą, powiedzieć coś do milionów ludzi, pozwolić sfilmować swoje czynności, a nawet zwierzyć się z najtrudniejszych przeżyć. Być może to pewien ekshibicjonizm, ale jednak nie drażni.
Nie łudźmy się - z teatrem nie ma to związku żadnego. Za to z ekologią wiaże się bardzo, tym bardziej, że przywiązanie bohaterów do przyrody nie jest ideologiczne ("bo środowisko trzeba chronić"), ale pełne naturalnej pasji, tak jak przywiązanie do sztuki, którą się kocha. Nie dlatego, że trzeba, ale dlatego, że jest piękna.
BIAŁY DIAMENT ("The White Diamond"), reż.: Werner Herzog, Niemcy, 2004. Wszystkie recenzje festiwalowe oraz mapę wydarzeń maltańskich znajdziecie w serwisie Malta Festival 2008
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?