Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ekstraklasa: Lechia wygrywa z Ruchem 2:0 [wideo]

Redakcja
Po średnim spotkaniu ze Śląskiem, które Lechia zremisowała 1:1, wszyscy czekali na pierwszą wygraną. Dziewięć tysięcy fanów zgromadzonych na stadionie przy ul. Traugutta nie zawiodło się na swoich piłkarzach. Lechia wygrała 2:0.

Przed dzisiejszym meczem Lechia stanęła przed trudnym zadaniem udowodnienia swojej wartości, w starciu z przeciwnikiem o podobnych aspiracjach. Mimo, iż 1:1 w spotkaniu przyjaźni ze Śląskiem Wrocław, ujmy nie przyjmuje, to wielu kibiców liczyło na znacznie więcej, szczególnie na własnym boisku, na którym Lechia przegrała tylko z Legią Warszawa i Lechem Poznań.

Motywacja i Ryba za Buziego

Niemniej, remis w meczu z zespołem, który walczy o europejskie puchary można uznać za dobry rezultat. W zgoła odmiennych nastrojach podchodzili do tego meczu piłkarze Ruchu Chorzów, którzy przed tygodniem przegrali w Wielkich Derbach Śląska 0:1 z Górnikiem Zabrze. Piłkarze Bogusława Pietrzaka po tym meczu nie zebrali zbyt wielu pochlebnych ocen.

Lechia mecz rozpoczęła w bardzo podobnym zestawieniu do zeszłotygodniowego meczu. Jedynie Pawła Buzałę, który z wrocławianami zagrał slaby mecz, zastąpił Andrzej Rybski, który z kolei we wspomnianym meczu wszedł w końcówce i wniósł sporo ożywienia do gry. W awizowanym składzie był także Piotr Kasperkiewicz, ale w ostatniej chwili zastąpił go Hubert Wołąkiewicz. Zmiana podyktowana była urazem, którego Kasper nabawił się na treningu.

Dwa karne równa się żaden

Już od pierwszych minut obie drużyny ruszyły do ataku, co mogło doprowadzić do pierwszych bramek. Jednak dal znać o sobie arbiter, który w przekroju całego spotkania, spisywał się fatalnie. Jacek Walczyński nie odgwizdał dwóch ewidentnych rzutów karnych, po jednym dla obu drużyn a później mylił się jeszcze co najmniej pięć razy tyle.

Lechia mogla objąć prowadzenie w 25. minucie, ale strzał Kowalczyka z rzutu wolnego odbili chorzowianie. 120 sekund później mógł paść gol dla Ruchu, ale świetnie zachował się Kapsa, który odbił strzał Wojciecha Grzyba. Najgroźniejszą jednak akcję przeciwnicy Lechii mieli w 41. minucie, gdy z drugiego metra strzelał Krzysztof Nykiel a bramkarz gdańszczan instynktownie przeniósł piłkę nad poprzeczka. Do końca pierwszej połowy otrzymał się remis 0:0.

Drugą odsłonę Lechia mogla zacząć mocnym akcentem już w pierwszej akcji, ale fantastyczny strzał Rybskiego z dystansu nie trafił w bramkę. Trzy minuty po rozpoczęciu drugiej połowy kontuzji nabawił się Paweł Pęczak, którego zmienił Jakub Kawa.
Dwa gole głową

W 59. minucie kolejny raz strzelał Rybski, ale znów obok bramki. Dwie minuty później dziewięć tysięcy fanów mogło podskoczyć ze szczęścia. Świetnie z rzutu wolnego dośrodkował Marcin Kaczmarek a piłkę do bramki głową wbił Krzysztof Bąk, tym samym strzelając pierwsza swoją bramkę dla Lechii w drugim swoim występie.

Po strzelonej bramce Lechia na chwile zgasła, co mogło skończyć się wyrównującą bramką, ale na szczęście świetny mecz rozgrywał Paweł Kapsa. Na uznanie zasługuje szczególnie interwencja z 70. minuty, gdy wybronił strzał Grzyba.

Spotkanie zakończyło się w 81. minucie gdy świetnie wrzucił Kowalczyk a bramkę głową zdobył Jakub Kawa. Prawy defensor Lechii miał wiele szczęścia, bo piłka najpierw trafiła w poprzeczkę a później w słupek. Ale warto dodać, że wychowanek biało-zielonych na bramkę zasłużył, bo od momentu, gdy pojawił się na placu gry, imponował spokojem, skutecznością i częstymi akcjami do przodu.

Powiedzieli po meczu

- Sporo emocji - powiedział po meczu Jacek Zieliński, trener Lechii. - Można gdybać, ale szalenie istotne są tylko trzy punkty. Widzę, że zawodnicy się starają i powoli docierają. Szczególnie zadowolony jestem z Kawy, od dawna przygotowujemy go do gry w Ekstraklasie - ocenił 21-letniego strzelca bramki.

- Żałuje, że moi zawodnicy nie potrafią wykorzystywać sytuacji - powiedział Bogusław Pietrzak, szkoleniowiec Ruchu. - Poziom nie był wybitny, ale mecz stal nie dobrym poziomie. Szkoda, że sędzia nie podyktował dwóch ewidentnych karnych - ocenił pracę sędziego, który w meczu popełnił bardzo dużo błędów, na szczęście na niekorzyść obu zespołów.

- W każdym meczu gram dla zespołu - powiedział bramkarz Lechii zapytany o swoja świetną formę - Nie wiem, który strzał był najgroźniejszy, może Nykla, może nie. Ważne, że zachowałem czyste konto - zakończył Paweł Kapsa.

Lechia zagrała bardzo poprawne spotkanie, na pochwały zasłuży dopiero, gdy za tydzień wywiezie trzy punkty z Krakowa, gdzie zmierzy się z Cracovia. Wówczas będziemy mogli śmiało przyznać, że wzmocniona w zimowym okienku transferowym, jeszcze w Ekstraklasie namiesza.

Lechia Gdańsk 2:0 Ruch Chorzów

Bramki: Bąk, Kawa

Żółte kartki: Buzała - Sadlok, Grodzicki

Sędzia: Jacek Walczyński (Lublin). Widzów: 9 000.

Lechia Gdańsk: Paweł Kapsa - Paweł Pęczak (Jakub Kawa 48'), Peter Cvirik, Krzysztof Bąk, Arkadiusz Mysona - Marcin Kaczmarek (Paweł Buzała 90'), Łukasz Surma, Hubert Wołąkiewicz, Maciej Rogalski - Andrzej Rybski (Piotr Wiśniewski 63'), Maciej Kowalczyk.

Ruch Chorzów: Krzysztof Pilarz - Krzysztof Nykiel, Maciej Sadlok, Rafał Grodzicki, Tomasz Brzyski - Pavol Balaz (Łukasz Janoszka 72'), Wojciech Grzyb, Grzegorz Baran, Marcin Nowacki (Maciej Mizgajski 72') - Remigiusz Jezierski (Artur Sobiech 61'), Martin Fabus.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto