EURO 2012 - Polityczne mistrzostwa?

Dziś okaże się, które polskie miasta zorganizują mecze Euro 2012. Do Poznania płyną niepokojące sygnały.

Odwlekanie decyzji źle wróży Poznaniowi. Przedstawił, jak podkreślali członkowie komisji, ofertę kompletną, złożoną w terminie, czym nie mogą chwalić się inni. Dokończenie budowy stadionu Lecha kosztuje kilkakrotnie mniej niż budowa nowych obiektów w miastach. Komisja może jednak takich argumentów nie respektować.
– Komitet organizacyjny powinien pracować nad dobrym przygotowaniem polskiej oferty, a nie debatować tygodniami nad wyborem miast – niepokoi się Maciej Frankiewicz, zastępca prezydenta Poznania. Przyczyna tej sytuacji może być tylko jedna: ingerencja polityków. W tej konkurencji Poznań stoi na straconej pozycji, bo tutejsi posłowie rządzącego PiS-u nie liczą się w Warszawie. Co innego wrocławscy, w tym Adam Lipiński, wiceszef partii.
Członkowie komitetu organizacyjnego nie kryli, że partyjne naciski to dla nich problem. Chcieli się wyręczyć działaczami UEFA, ci jednak stwierdzili, że Polacy sami muszą wybrać stadiony.
Spekulacje o politycznych ingerencjach potwierdziła sobotnia konferencja prasowa PiS-owskiego wojewody dolnośląskiego, Krzysztofa Grzelczyka. Ogłosił zwycięstwo Wrocławia. Poinformował, że w piątek teren przyszłego stadionu wizytował minister sportu Tomasz Lipiec, pozytywnie wypowiadający się o kandydaturze Wrocławia.
Maciej Frankiewicz nie krył oburzenia informacjami płynącymi z Wrocławia. Jak wiadomo, Poznań nie jest faworytem ministra Lipca. Odebrał on miastu przyznaną przez poprzednika dotację na budowę basenów.
Pewne jest tylko to, że w gronie czterech miast znajdzie się Warszawa. Wybór innych miast zależy od tego, czym będzie się sugerowała komisja. Walkę toczą Poznań, Kraków, Wrocław, Gdańsk, Chorzów. Dwa z nich muszą odpaść.