Kontrolerzy z Urzędu Wojewódzkiego wykryli wiele nieprawidłowości w Domu Dziecka
w Gnieźnie. Była dyrektor placówki zarzuty uważa za absurdalne, a środowy reportaż TVN
na ten temat za stronniczy i krzywdzący.
W maju inspektorzy Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego z Poznania przeprowadzili kontrolę w gnieźnieńskim Domu Dziecka. Byłej dyrektorce placówki Aureli M. zarzucono szereg nieprawidłowości, takich jak realizowanie adopcji w ekspresowym tempie czy ograniczanie kontaktu dzieci z biologicznymi rodzicami. Tym tropem poszli reporterzy stacji telewizyjnej TVN. W środę wieczorem telewidzowie mogli obejrzeć wstrząsający reportaż o Domu Dziecka. Pani dyrektor wszelkie zarzuty uważa za absurdalne.
Zarzuty
Według inspektorów UW, wobec dzieci będących rodzeństwem nie zaplanowano działań zmierzających do rozwijania i wzmacniania więzi emocjonalnych. Przenoszono dzieci z grupy do grupy, rozdzielano rodzeństwo, sądom i Ośrodkowi Adopcyjno - Opiekuńczemu (OAO) przekazywano niepełne informacje o sytuacji rodzinnej dziecka. Rodziców nie zapraszano na zebrania stałego zespołu ds. okresowej oceny sytuacji dziecka.
- Każda rodzina, jeśli tylko chce w jakikolwiek, chociaż znikomy sposób współpracować z Domem, otrzymywała wszelkie możliwe wsparcie. Żaden z przepisów Konwencji w Domu Dziecka w Gnieźnie nie był łamany - wyjaśnia Aurelia M.
Padły także zarzuty przyspieszanie procesu adopcyjnego. Jak ustalili kontrolerzy, przedstawiciel poznańskiego OAO bierze udział tylko w pierwszej wizycie kandydatów na rodziców adopcyjnych w Domu Dziecka. Na kolejne nie byli już zapraszani.
- Procedura adopcyjna odbywa się u nas podobnie jak w innych tego typu placówkach. Tak na dobrą sprawę, to nie Dom Dziecka a Ośrodek Adopcyjno - Opiekuńczy gra tutaj pierwsze skrzypce. W naszym Domu nie ma dziecka w pełni zdrowego. Wielkie więc pokłony należą się rodzicom, którzy biorą je do adopcji. Ostateczną decyzję o adopcji podejmuje sąd rodzinny po przeprowadzenie bardzo dokładnych wywiadów przez swoich kuratorów - mówi Aurelia M.
Konkurs
Cała sprawa zbiegła się z konkursem na stanowisko dyrektora Domu Dziecka w Gnieźnie. W ubiegły piątek odbywały się przesłuchania kandydatów. - Szefowa nie chciała iść, miała wszystkiego dość. To my ją „wypchnęliśmy” - mówi Joanna Manista-Szrajbrowska, główna księgowa.
W konkursowe szranki stanęło troje kandydatów. Żaden z nich nie uzyskał minimum punktowego.
- Do czasu rozstrzygnięcia następnego konkursu obowiązki dyrektora placówki powierzyłem Miłoszowi Dziurleji - mówi starosta gnieźnieński Jacek Kowalski.
Starosta także rozmawiał z ekipą TVN. - Zainteresowanie tej stacji Domem Dziecka nie miało żadnego wpływu na decyzję komisji konkursowej - podkreśla.
Jacek Kowalski
starosta gnieźnieński
Zanim w Domu Dziecka pojawili się inspektorzy z Urzędu Wojewódzkiego, przeprowadziliśmy tam kontrolę jako organ prowadzący. Dochodziły do nas sygnały o pewnych nieprawidłowościach związanych z rozliczeniem darowizn. Nie stwierdziliśmy jednak poważniejszych uchybień. Wiem, że takie uchybienia zauważono później podczas kontroli wewnętrznej.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?