MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Falstart Kolejorza

Maciej LEHMANN
Trenerski nos tym razem nie zawiódł Franciszka Smudy. Kolejorz po raz pierwszy od 1997 przegrał na Bułgarskiej z Zagłębiem. Dodajmy, że jak najbardziej zasłużenie.

Trenerski nos tym razem nie zawiódł Franciszka Smudy. Kolejorz po raz pierwszy od 1997 przegrał
na Bułgarskiej z Zagłębiem. Dodajmy, że jak najbardziej zasłużenie.

Poznańska lokomotywa rozkręcała się wczoraj bardzo wolno. Kiedy już wydawało się, że nabiera tempa, szybko wyhamowała. A w drugiej połowie przypominała ciuchcię.
Trener Czesław Michniewicz postawił na Tomasza Szewczuka, który miał być obok Piotra Reissa drugim napastnikiem To oznaczyło, że spodziewał się, iż jego podopieczni od początku przejmą inicjatywę i preferować będą atak pozycyjny.
Te plany jednak szybko wzięły w łeb. Zagłębie opanowało środek boiska, grało kombinacyjnie i prezentowało się znacznie lepiej niż gospodarze.
Przez 20 min. Lech był bezradny. Na prawej stronie obrony szkolne błędy robił młodziutki Artur Marciniak. Całe szczęście, że asekurował go Bartosz Bosacki, który jak profesor naprawiał wszystkie potknięcia żółtodzioba.,, Bosy'' długo był najjaśniejszą postacią Kolejorza. Imponował spokojem, szybkością i elegancją w momentach gdy prowadził piłkę.

Niewidoczny reżyser

Nic dobrego nie dało się niestety powiedzieć o jego kolegach. Niewidoczny był Michał Goliński, który miał być reżyserem gry, a pozostali pomocnicy gonili za piłką, która jak po sznurku krążyła między piłkarzami Zagłębia. Lech natomiast próbował grać długimi podaniami, ale wysocy obrońcy miedziowej drużyny z łatwością wygrywali powietrzne pojedynki z Szewczukiem.
W 10 min. w poważnych opałach był Kotorowski. Z rzutu wolnego z 25 metrów strzelał Stasiak, lot piłki zmienił Chałbiński, lecz bramkarz Lecha zdołał odbić piłkę. Potem doskonałą okazję zmarnował Łobodziński. Z 5 metrów nie trafił w światło bramki.
Bura za tę sytuacje należy się Błażejowi Telichowskiemu, który zamiast popędzić za swoim rywalem, wygłaszał swoje pretensje pod adresem sędziego liniowego. Arbiter niesłusznie przyznał aut gościom, lecz to jeszcze nie powód by zapomnieć o swoich obowiązkach. Konsekwencje tej pyskówki mogły być przecież opłakane.

Krótkie przebudzenie

Lech obudził się z zimowego snu dopiero w 24 min. Wtedy to po dośrodkowaniu Scherfchena, Szewczuk wreszcie zmylił obrońców, ładnie opanował piłkę i huknął z półobrotu lewą nogą. Niestety minimalnie niecelnie.
Chwilę później po rzucie rożnym strzelał Bosacki. Szkoda, że nieczysto trafił w piłkę, bo uderzenie było bardzo mocne.
W 32 min. Kolejorz powinien prowadzić 1: 0. Doszło do kuriozalnej sytuacji. Reiss egzekwował rzut rożny. Szczypkowski próbował wybić piłkę za bramkę, lecz dotknął jej ręką. Dostrzegł to sędzia liniowy i po chwili kapitan Lecha ustawił piłkę 11 metrów przed Liberdą.
Strzał z rzutu karnego Reissa był jednak fatalny. Bramkarz Zagłębia bez problemów złapał futbolówkę.

Chałbiński katem Lecha

Reiss próbował się zrehabilitować w 61 min. Potężnie strzelił jednak piłka przeleciała obok słupka. W sumie jednak oglądaliśmy bezbarwne widowisko.
Zagłębie grało uważnie w obronie i liczyło, że prędzej czy później uda się wyprowadzić zabójczą kontrę. Powiodło się to w 73 min. Lewą stroną popędził Łobodziński, który przy biernej postawie Telichowskiego wrzucił piłkę w pole karne. Najszybciej wystartował do niej Chałbiński i z 5 metrów wpakował ją do siatki.
Lecha nie stać już było na skuteczną odpowiedź, czym bardzo rozczarował ponad 5000 rzeszę swoich wiernych kibiców.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening polskich piłkarzy pod okiem 2500 kibiców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto