18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ganowicz: Nie muszę udowadniać niezależności

Bogna Kisiel
Andrzej Szozda
Z Grzegorzem Ganowiczem, kandydatem na prezydenta Poznania, rozmawia Bogna Kisiel

Spodziewał się Pan takiego wyniku w pierwszej turze?

Spodziewałem się, że będzie druga tura. W tym sensie oczekiwania zostały spełnione, choć, jak każdy, miałem nadzieję na lepszy wynik.

Satysfakcjonuje on Pana?

Tak, w tym sensie, że będzie druga tura.

Przed czterema laty Maria Pasło-Wiśniewska osiągnęła o 10 proc. lepszy wynik od Pana. Skąd ta różnica?

To była inna sytuacja. Pani Maria miała pół roku na kampanię, a ja miesiąc, no może pięć tygodni. Poza tym wtedy prezydent znajdował się w innym położeniu. Wszystkie sprawy sądowe były świeże i bardziej żywe dla poznaniaków. Te dwie rzeczy złożyły się na lepszą pozycję kontrkandydata. Proszę pamiętać, że PiS był dużo silniejszy. O ile się nie mylę, cztery lata temu Jacek Tomczak uzyskał 20 proc. poparcia.

Waldy Dzikowski w rozmowie z „Głosem” powiedział: „Chciałem już w styczniu, by to Grzegorz został naszym kandydatem. Tak się nie stało. Bo ani on, ani koledzy nie byli do końca przekonani do tej koncepcji”. Pan zapewnia, że był gotów na kandydowanie już rok temu. To na co Pan czekał?

Po to, żeby startować trzeba mieć decyzję ugrupowania, które popiera kandydata. A tej do końca nie było. Nie ma co wracać do tego, co było.

Ale może wtedy miałby Pan lepszy wynik?

No dobrze, tylko co z takich dywagacji wyniknie?

Pan deklarował wolę kandydowania. Waldy Dzikowski, który wtedy jeszcze rządził w PO, wspierał ten pomysł. Tak się zastanawiam, gdzie jest pies pogrzebany?

Do drugiej tury wyborów jest zaledwie kilka dni. Mam przed sobą jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Jeśli zatopię się w dywagacjach co by było, gdyby było, to stracę mnóstwo czasu, a to nic nie zmieni. Dlatego muszę koncentrować się na tym co jest dzisiaj, co należy zrobić jutro.

Będzie Pan się ubiegał o stanowisko przewodniczącego Rady Miasta?

W tej chwili ubiegam się o stanowisko prezydenta.

Gdyby założyć czarny scenariusz, że jednak przegra Pan z Grobelnym, to czy nie będzie przeszkodą w starcie na przewodniczącego fakt, że PO nie ma większości?

Sądzę, że jeśli chodzi o podział różnych stanowisk w radzie, to będą rozmawiały ze sobą kluby. Wydaje się, że naturalnym elementem takich umów jest to, że przewodniczącym raczej powinien być ktoś, kto reprezentuje największy klub w radzie. Niezależnie od tego czy ma większość, czy brakuje mu do tego dwóch mandatów. Trzeba pamiętać o tym, że następny w kolejności klub ma o ponad połowę radnych mniej niż PO.

Platforma musi szukać sojuszników w radzie, by realizować swoją wizję miasta. Z PiS, SLD, a może klubem Grobelnego będzie wam po drodze?

Bardzo często próbuje się przekładać na funkcjonowanie samorządu zasady parlamentarne. Proszę zwrócić uwagę, że tutaj kilku elementów parlamentaryzmu nie ma. Rada nie wybiera zarządu miasta, nie wybiera prezydenta, tak, jak Sejm wybiera rząd. W związku z tym nie musimy zawierać jednej koalicji na całą kadencję. Będziemy o rozmaitych sprawach oraz różnych przedsięwzięciach rozmawiać ze wszystkimi siłami w radzie i będziemy popierali te, które uznamy za racjonalne. Sądzę, że tak jest najwłaściwiej.

Czyli będziecie z każdym rozmawiać?

W dobrej sprawie z każdym.

Nawet z PiS? Z nimi będą łatwe rozmowy?

Wokół dobrych spraw z każdym będą łatwe, a tam, gdzie są kontrowersje z reguły jest jakiś kłopot. Ale rada zawsze wykazywała się racjonalnością i nie sądzę, by to się zmieniło.

Zawsze Pan się obrusza, gdy mówi się, że był Pan człowiekiem Grobelnego.

Mam w sobie wystarczająco dużo niezależności i samodzielności, żeby uniknąć określenia, że jestem czyimś człowiekiem. Po drugie, w tym stwierdzeniu kryje się próba zdeprecjonowania mnie, a ja proszę, by oceniać to, co zrobiłem, a nie to, że z kimś miałem taką samą opinię w jakieś sprawie. Myślę, że mogę pokazać wiele rzeczy, które zrobiłem, w które się zaangażowałem z korzyścią dla naszego miasta.

Zaakceptowałby Pan stwierdzenie „Grzegorz Ganowicz – człowiek Platformy”, bo ładniej brzmi, niż „człowiek Grobelnego”?

Brzmi zupełnie inaczej, bo Platforma jest zespołem ludzi, co oznacza również umiejętność współpracy w grupie. A to przywołane przez panią wskazuje na podporządkowanie komuś konkretnemu. Na to nie mam ochoty.

Więcej w dzisiejszym wydaniu Głosu Wielkopolskiego

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto